sobota, 28 stycznia 2012

"Makbet" William Shakespeare


Tytuł: Makbet
Tom Serii: -
Autor: William Shakespeare
Wydawnictwo: -
Ilość stron: 126
Rok wydania: 1623
Ostatnimi czasy musiałam sobie przypomnieć dzieła Shakespearea. Dlatego też po raz kolejny byłam zmuszona przeczytać Makbeta. I po raz kolejny byłam tą lekturą zachwycona.
Fabułę pewnie większość zna jednak postanowiłam ją przybliżyć. Tytułowy Makbet słyszy od wiedź, że zostanie królem. Przez to w nim i w jego żonie rozbudzają się ambicje.
Istotną wartością tego dramatu są postacie. Wykreowane absolutnie rewelacyjnie. Wszelkie poczynania są logicznie umotywowane. Bardziej interesującą postacią z tego małżeństwa jest Lady Makbet. Możliwe, że będzie to dość nietypowe założenie jednak nie oceniam jej absolutnie źle. Potrafię wczuć się w jej sytuacje. Kochała swojego męża. Była troskliwa, opiekuńcza i lojalna wobec Makbeta. Ich relacje nie były podobne do innych małżeństw w ówczesnym czasie. Warto zauważyć, że przejmuje się losem obojga, stara się odsunąć podejrzenie od Makbeta. Namawia go do kłamstwa by był bezpieczny:
Chcąc świat oszukać, stosuj się do świata,
Ubierz w uprzejmość oko, dłoń i usta,
Wyglądaj jako kwiat niewinny, ale
Niechaj pod kwiatem tym wąż się ukrywa.
Czuje się współwinna dokonanej zbrodni. Chce dla swojego męża tego co uważa za najlepsze. Jest ambitna i wie, że jeśli chce się wygrać grę nieuczciwą, należy używać nieuczciwych środków:
nie brak ci nawet ambicji,
Lecz nie ma zła w niej, które iść z nią winno.
Pragniesz prawdziwie, lecz pragniesz uczciwie.
Przejęła właściwie na siebie całe brzemię winy. Warto podkreślić jej niespełnione macierzyństwo. Wszelkie uczucia matczyne przeniosła na osobę Makbeta. Ponad to była kobietą, która potrzebowała mocnych wrażeń. Lady Makbet cechuje lotność umysłu i przenikliwość. Od samego początku zdaje sobie sprawę z wątpliwości moralnych swojego męża. Jednocześnie jest bardzo charyzmatyczna, bez problemu przekonuje do swojego zdania i nie waha się przed użyciem szantażu emocjonalnego. Ta kobieta całkowicie odwraca pojęcie zasad moralnych (dlatego też jest taka fascynująca)
„Szpetność upięknia, piękność szpeci
W momencie gdy Makbet staje się silny, Lady się załamuje. Okazuje się, że jej głęboko uśpione sumienie jednak istnieje. Kobieta jest dużo bardziej namiętna i uczuciowa, a co za tym idzie jej szaleństwo jest bardziej głębokie, gorące, obezwładniające, silniejsze.
„Precz, przeklęta plamo! precz! mówię.
Raz dwa – czas działać.– Piekło ciemne.–
Wstydź się, mężu, wstydź się!
Żołnierzem jesteś, a tchórzysz?
Cóż stąd, chociażby się wydało?
Nikt nas przecie nie pociągnie do tłumaczenia. –
Jednakże kto by się był spodziewał tyle krwi w tym starcu!”
Czytając zadajemy sobie pytanie. Co my byśmy zrobili? Co jest ważniejsze – moralność czy ambicja? Po trupach do celu… Dlatego ten dramat jest tak bardzo aktualny. Bez większych przeszkód można odnieść go do współczesnego życia. Czy cel uświęca środki? Oto w tym utworze obserwujemy etapy upadku moralnego prawego rycerza. Makbet wie, że żadna zbrodnia nie pozostanie bez kary, a jednak…
Sprawiedliwość
zwraca podaną przez nas czarę jadu
do własnych naszych ust.
Bohaterów definiują ich pragnienia. Każdy aspekt swoich żyć właśnie im podporządkowują.
Ludzie posiadają kodeks moralny. Jakieś zasady które pomagają im iść przez życie z podniesionym czołem - sumienie. To jest dobro. W dramacie zło symbolizuje bogini Hekate:
„A mnie, mistrzynię waszą, mnie,
Krzewiącą głównie wszystko złe,
Nie wezwać nawet do udziału
W tym dziele śmierci i zakału?”.
Można by nawet wysnuć hipotezę, że Shakespeare jest szowinistą. Wszystkie jego czarne charaktery są kobietami: Lady Makbet, Hekate, wiedźmy. Makbet mówi swojej żonie, że jest tak męska, że powinna rodzić jedynie chłopców. Jednak możliwe, że jest to nadinterpretacja. W sumie alegorią zła od zawsze była kobieta.
Polecam Sheakspeara. Niektóre jego dzieła mi się podobają jednak Makbet jest majstersztykiem.
*wszystkie cytaty pochodzą z Makbeta
10/10

niedziela, 15 stycznia 2012

"Przynieście mi głowę wiedźmy" Kim Harrison


Tytuł: Przynieście mi głowę wiedźmy
Autor: Kim Harrison
Tom Serii: 1
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 517

Gdy zaczynałam lekturę „Przynieście mi głowę wiedźmy” nastawiałam się na coś z goła innego niż dostałam. Oczekiwałam uroczego Urban fantasy z mocną dawką romansu okraszonego ciężkim erotyzmem. Otrzymałam fantasy bez romansu, ale za to z jaką fabułą!
Do książki zachęcił mnie enigmatyczny tytuł „Przynieście mi głowę wiedźmy”. Można się z niego dowiedzieć, że książka będzie wypełniona czarnym humorem – czyli moim ulubionym. Jak się później dowiadujemy tytuł jest bardzo adekwatny do treści. Do tego zainteresowała mnie kobieta wątpliwej urody na okładce. I cóż z takiego połączenia może wyjść? Zapadlisko.
Akcja toczy się w świecie wykreowanym specjalnie na potrzeby książki. Wszyscy wiedzą o istnieniu istot nadprzyrodzonych – czarownic, łaków, pixy, wampirów. I stworzono organizacje która ich kontroluje czyli ISB. Właśnie w niej pracuje Rachel Morgan. Od dłuższego czasu jej zlecenia są najprostsze z możliwych, a i tak je knoci. W końcu całkowicie pozbawiona pewności siebie oraz poczucia własnej wartości, odchodzi razem ze swoją przyjaciółką wampirzycą Ivy z ISB. Co oznacza dla niej wyrok śmierci. Rachel staje się zwierzyną łowną. Musi się ukrywać, chroniona przez nie pijącą krwi wampirzyce i pixy – pana Jenksa.
Akcja toczy się powoli. To spory minus, ponieważ przez większość czasu Rachel jest atakowana i nic nie robi oprócz defensywy. Jednak mogę zapewnić, że ta powolna akcja z czasem wciąga, a przy końcówce tempo książki przyśpiesza i mamy zapewnione dreszczyki emocji.
Humor książki przypomina mi ten z cyklu o Anicie Blake. Jak ktoś czytał to wie, w jaki styl to zmierza. Bardzo podoba mi się różnorodność bohaterów tu występujących – praktycznie zawarty jest w tej książce cały bestiariusz.
Postacie są zgrabnie wykreowane. Rachel wzbudza sympatie, identyfikujemy się z nią. Mimo że jest kolejną książkową postacią która pozuje na samotną bohaterkę. Jednak w sumie jest ona sympatyczna. Jest uparta, niezależna do tego podziwiamy jej odważne decyzje.
Jej przyjaciółka Ivy też jest postacią godną zainteresowania. Wampirzyca walczy ze swoimi instynktami. Do tego żywi niezdrową fascynacje Rachel. Pewnie ten wątek wkrótce się rozwinie.
Jednak jasno widać, że otaczający ja przyjaciele nie są z nią do końca szczerzy. Każdy z nich posiada ukryte zamiary i ma jakiś interesowny powód tego, że jest przy niej. Rachel prawdopodobnie wie, że jest niedoinformowana jednak co bardzo irytuje – nie dąży wcale do poznania prawdy. Być może to będzie wątek następnej części.
Najbardziej urokliwą postacią jest według mnie mały pixy pan Jenks. Łatwo wpada w gniew, rzuca celnymi ripostami, a jak go bardzo wkurzysz to obsypie cię pyłkiem po którym skóra niesamowicie swędzi. Chyba tylko on jest przy Rachel bez ukrytych motywów – czysta sympatia.
Przeszkadzała mi chaotyczność akcji. Zostajemy nagle wrzuceni w pewien alternatywny świat i nie wiemy jak się w nim poruszać. Kto jest kim, a kto przeciw komu. Niby najważniejsze aspekty zostały wyjaśnione, niemniej jak dla mnie nie jest to wystarczające. To nieuporządkowanie trwa przez całą książkę i mnie osobiście doprowadza do szału.
Praktycznie żaden wątek nie został doprowadzony do końca. Nic się nie wyjaśniło, za to pojawiło się więcej pytań.
Ogólnie fabuła ciekawa, na pewno pomysł nieszablonowy, dość dobrze napisana choć troszkę topornie, postacie w miarę poprawnie wykreowane. Czytało się szybko, książka mimo że dość spora to jednak czcionka duża więc i wydaje się więcej treści niż jest w rzeczywistości. Na pewno sięgnę po kolejne tomy. Sporo wad i to dość dużych, ale w ogólnym rozrachunku nie jest źle.
Podobno późniejszych tomach ma być jeszcze lepiej, jednak póki co ani widu, ani słuchu w zapowiedziach 4 części.
7/10

piątek, 13 stycznia 2012

"Bezduszna" Gail Carriger


Tytuł: Bezduszna
Tom Serii: 1
Autor: Gail Carriger
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Ilość stron: 317
Rok wydania: 2011
Romans historyczny z wątkami paranormalnymi okraszona sporą dawką humoru. Czego można chcieć więcej?
Główna bohaterka – Alexia Tarabotti jest starą panną. Wynika to z faktu iż odbiega od Londyńskiego ideału urody. Chyba najgorszym jej mankamentem jest to, że myśli. W przeciwieństwie do szanowanych panien z towarzystwa. Na jej korzyść nie działa również włoska uroda, która mocno kontrastuje z blond panienkami wkoło. Posiada do tego krępującą przypadłość. A raczej nie posiada – nie posiada duszy. Ta dolegliwość sprawia, że potrafi odbierać osobą nadprzyrodzonym ich szczególne umiejętności.
Podczas pewnego przyjęcia panna Tarabotti zostaje zaatakowana przez wampira kompletnie pozbawionego kompletnie ogłady i dobrych manier. Alexia postanowiła zapoznać go z podstawowymi zasadami zachowana na salonach. Swoje słowa podkreślała uderzeniami parasolki. Do tego irytujący i władczy Lord wszczyna w tej sprawie śledztwo. Do tego zdradza niezdrowe zainteresowanie nią – starą panną.
Ta książka to wspaniałe połączenie romansu historycznego i paranormalu. Ale nie wolno zaliczać jej do typowych przedstawicieli gatunku. Wyobraźmy sobie jak żyje się wilkołakom i wampirom w wiktoriańskiej Anglii. Jak wsadzić szkockiego grubiańskiego wilkołaka w czasy etykiety, konwenansów, no i pierwszych wynalazków. I to jest esencja „Bezdusznej” – absurd, ale napisany w ten sposób, że przyjmujemy go bez zmrużenia oka.
Dla uzupełnienia tej mogło by się zdawać banalnej historii pojawia się wyborny język. Ironiczne dialogi, sarkastyczne spojrzenie głównej bohaterki na otaczający ją świat. Autorka wystylizowała na dawną modłę swoje słownictwo, ale biorąc pod uwagę jej wypowiedzi i krótką notkę biograficzną, pewnie wypowiada się tak na co dzień . Uważam, że wystarczy przeczytać te krótką wiadomość z tyłu książki i dowiemy się czego możemy się spodziewać. Czegoś absolutnie nowatorskiego! Ot co. Więc znalazło się w nim wiele górnolotnych sformułowań, a był jednocześnie błyskotliwy i przyjemy. Wprost idealna kreacja bohaterów. Szczególnie bohaterki głównej z którą my kobiety współczesne możemy się aktualnie utożsamiać (można powiedzieć, że Alexia jest feministką).
Piękne, barwne opisy których nie ma w nadmiarze. Oddają klimat wiktoriańskiego Londynu. Wciąga nas tak mocno, że przez moment zapominałam, że jestem w domu na kanapie, a nie na balu angielskiej socjety. Nie mogłam oderwać się od tej książki.
Można powiedzieć, że wampirów, wilkołaków jest ostatnio w nadmiarze (co mi notabene wcale nie przeszkadza) jednak Bezduszna jest jedyna i niepowtarzalna w swoim rodzaju. Autorka stworzyła coś wyjątkowego. Polecam nawet osobą które nie przepadają za romansem paranormalnym ani historycznym. Polecam każdemu kto potrzebuje czegoś przy czym uśmieje się do łez. Na pewno wkrótce sięgnę po kolejne tomy, ciekawa losów damy z ciętym językiem i przenikliwą inteligencją.
Notka biograficzna
„Gail Carriger pisze, by odreagować smutne dzieciństwo. Wyrwała się z prowincji i wyruszyła w podróż po Europie, mimochodem uczęszczając po drodze do paru szkół. Obecnie rezyduje w Koloniach wraz z haremem ormiańskich kochanków i pokaźnym zapasem londyńskiej herbaty.”

niedziela, 8 stycznia 2012

"Na krawędzi" Ilona Andrews


Tytuł: Na krawędzi
Tom Serii: 1
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 402
Rok wydania: 2011

Jestem wielką fanką serii o Kate Daniels. Dlatego też „Na krawędzi” stało się pozycją obowiązkową na półcę „chce przeczytać”. Zakupiłam ją, ale dopiero niedawno znalazłam chwilę czasu by ją przeczytać. I nie zawiodłam się.
Główna bohaterka Rose Drayton żyje na krawędzi dwóch światów Dziwnoziemi i Niepełni – w Rubieży. Dziwnoziemia jest krainą przesyconą magią, natomiast Niepełnia jest światem który znamy. Rubież to pas ziemi niczyjej. Wpół magiczna. Rose sprawuje opiekę nad dwójką młodszych braci. Rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. Dziewczyna jest niezwykła – a w każdym razie posługuje się niebywałą jak na Rubież magią. Zaczyna się polowanie na Rose. Wielu mężczyzn chce poślubić dziewczynę nawet wbrew jej woli.
Jednak z czasem ten rozgłos przycicha. Jednak pewnego dnia przy jej kręgu barierowym staje Declan Camarine. Rose w przypływie wściekłości wykrzykuje do niego, że się z nim nie prześpi. Zdziwiony mężczyzna zaczyna starać się o jej względy, opiekuje się jej rodziną. Coraz bardziej angażuje się w życie tej rodziny. Przystojny mężczyzna wywraca życie Rose do góry nogami. Ale tylko on może uratować ją przed ogarami – istotami które pojawiły się w Rubieży.
Książka jest rewelacyjna – niczego innego nie można było się spodziewać po Ilonie Andrews. Wyczuwa się to, że została napisana tylko przez nią bez jej męża. Jest bardziej skupiona na uczuciach, w paranormal romance/ Urban fantasy jest większy nacisk na romance. Oczywiście pojawił się świetny wątek zawiązujący akcje. Znajduje się w niej o wiele mniej opisów walk aniżeli w Kate Daniels. Jednak nie zabrakło prostego przyjemnego w odbiorze języka, ironicznych dialogów między bohaterami. O właśnie bohaterowie! Są wręcz identyczne jak w serii o Kate Daniels. Kobieta uparta, wybuchowa, samodzielna, a jednocześnie opiekuńcza i w pewien sposób niezwykła. Mężczyzna blondyn, zaborczy, dominujący, piastujący jakiś wysoki urząd. W sumie to nic strasznego, że skorzystali z już stworzonych wzorców charakterologicznych. Ogólnie postaci mnie zauroczyły. Moimi ulubieńcami stali się bracia Rose. A sam Declan jest czystą poezją.
Narracja prowadzona była w trzeciej osobie, jednak skupiała się głównie na osobie i przemyśleniach Rose. Okazjonalnie pojawiali się jej bracia.
„Na krawędzi” jest świetnym paranormal/ Urban fantasy. Autorka nie poszła na łatwiznę i wymyśliła własny świat całkowicie od podstaw. To naprawdę bardzo się chwali, że nie korzysta z pomysłów innych tylko tworzy własną koncpecję. Jedynym minusem jest to, że jest to pojedyncza część. Wolałabym kolejną serię z pod pióra Andrews. Jednak z chęcią przeczytam dalsze losy ludzi mieszkających w Rubieży. Jednak pewnie trochę sobie na nią poczekamy. Warto wspomnieć o prześlicznym wydaniu fabryki słów. Okładka ładna, prawie taka jak zagraniczna usunięto jedynie twarz mężczyzny z brzegu.
Tak więc polecam. 10/10
"Jest zbyt niebezpieczna, by żyć, i zbyt silna by umrzeć"

piątek, 6 stycznia 2012

"Zapach spalonych kwiatów" Melissa De La Cruz



Tytuł: Zapach spalonych kwiatów
Tom Serii: 1
Autor: Melissa De La Cruz
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 302
Rok wydania: 2011

Poznałam już serie o Błękitnokrwistych. Jak na paranormal romance młodzieżowy była to całkiem niezła lektura niemniej bez rewelacji. Muszę stwierdzić, że „Zapach spalonych kwiatów” przypadł mi o wiele bardziej do gustu.
Akcja naprzemiennie skupia się na trzech kobietach – matce Joannie oraz dwóch córkach Ingrid i Freyi. Mieszkają w North Hampton, małym miasteczku obwarowanym ochronnymi zaklęciami. Bo kobiety są czarownicami. Jednak zabroniono ich używania magii. To dlaczego zabroniono im tej magii używać dowiadujemy się później. Jednak w pewnym momencie Freya się zbuntowała, a ograniczenia zaczęły ciążyć wszystkim kobietom. Do tego w tym sennym miasteczku zaczęły się dziać dziwne rzeczy i pojawiają się mroczne omeny. Wyciek nieznanej substancji zatruwa morza na całym świecie, a ludzie zapadają na nieznane choroby.
Freya ze wszystkich kobiet jest najbardziej żywiołowa, tryska energią, jest kochliwa i wyzywająca. Jednak w końcu spotkała mężczyznę swojego życia. Człowieka, który jest jej przeznaczony. I na własnym przyjęciu weselnym poznaje brata swojego narzeczonego. Odczuwa do niego niesamowity pociąg. I na owym przyjęciu daje się ponieść fali namiętności.
Ingrid pracuje w bibliotece. Jest stateczna, zrównoważona, wręcz sztywna. Do biblioteki przychodzi mężczyzna, który widocznie zauroczył się w Ingrid. Dziewczyna była negatywnie do niego nastawiona do momentu, aż on nie zainteresował się jej współpracownicą.
Do tego mamy matkę Joannę. Kobietę która już czuje się nie potrzeba. Do czasu gdy do jej domu wprowadza się mały chłopczyk.
Jak widać wszystkie trzy kobiety są diametralnie różne. I każda z nich inaczej postępuje w kryzysowych sytuacjach. Jednak wszystkie są niebywale silne i niezależne. Przedstawiają sobą różne typy charakterów, zupełnie inne wzorce myślenia.
Akcja powieści toczyła się w ekspresowym tempie, nie można było się od niej oderwać. Krótkie rozdziały nadawały tekstowi dynamizmu.
Oprócz wątku miłosnego i „sensacyjnego” dostrzegam coś w rodzaju drugiego dna. Jest to książka w dużej mierze o relacjach w rodzinie między kobietami. Te kobiety są sobie bliskie i choć wiedzą, że mogą zawsze liczyć na te pozostałe to jednak coś je dzieli. Nie do końca się rozumieją. Warto dostrzec te skomplikowane relacje matka – córka, siostra – siostra. Dlatego nie nazwałabym jej paranormalem. Nie należy też do nurtu fantasy. Ciężko ją gdzieś zakwalifikować.
Autorka pokusiła się o sceny erotyczne, które jednak nie są niesmaczne czy też nachalne. Zostały ładnie i zgrabnie wplecione w akcje.
Bardzo mi się podobało. Autorka poprawiła styl literacki. Do tego dodała kilka postaci z Błękitnokrwistych jako epizodyczne. Wydaje mi się to wymuszone i niepotrzebne. Do tego jest mnóstwo literówek, papier na którym wydana jest książka - jest bardzo delikatny. Natomiast na okładce zostawia się łatwo odbicia palców. Za to jest bardzo poetycka, nastrojowa. Taka liryczna.
Jak najbardziej polecam. Szczególnie miłośnikom połączeń paranormali z „obyczajówką”. Wspomnę jeszcze o zakończeniu, które wprawiło mnie w niebywałe zdumienie. Autorka umiejętnie „podgrzała” akcje na koniec by z niecierpliwością czekać na ciąg dalszy.

środa, 4 stycznia 2012

"Udręka" Lauren Kate


Zaczynając te lekturę nie podchodziłam do niej zbyt entuzjastycznie. Pierwsza część była przeciętna, a nawet lekko poniżej tej przeciętnej. Kolejna część była lepsza – nieznacznie, ale jednak.
Luce zostaje wysłana przez swojego chłopaka do szkoły dla młodzieży Nefilim. Uważa, że tam i z daleka od niego będzie bezpieczniejsza. Luce cierpi katusze tęsknoty za Danielem. Do tego postanawia nie być jedyną niewtajemniczoną w anielskie sprawy. Postanawia dowiedzieć się więcej.
Luce trochę się zmieniła. Nie drażniła mnie tak jak w pierwszej części. W pewnie sposób wydoroślała i przestała być delikatnym kwiatkiem. W końcu postanowiła się uniezależnić, zorientować w tym wszystkim co się wokół niej dzieje. Nie myśli już tylko „jaki to jej ukochany jest wspaniały” (choć oczywiście wciąż o tym myśli), ale chce także wiedzieć kim jest jej ukochany. Przestała być tak żenująco bezsilna, a zaczyna działać. Oczywiście dużo jest też wzdychania za Danielem, ale w ostateczności fabuła nie była tragiczna. Chociaż nie mogę dostrzec kluczowego jej punktu. Głównym wątkiem była chyba Luce i jej rozpacz.
Postacie, które znamy z poprzedniej części nie pojawiają się często, za to mamy multum nowych bohaterów. Przyjemnie skonstruowanie jako osoby które można polubić, zaprzyjaźnić. Na horyzoncie pojawia się kolejny chłopak zauroczony Luce. Nowy amant ma większe szanse tym bardziej, że w jej związku z Danielem zgrzyta. I to poważnie. Nareszcie przestało być słodko i cukierkowo.
Książka była pełna tego co uwielbiam, czyli retrospekcji. Podobały mi się uczucia przedstawione w tej części: dogłębna tęsknota Luce, tajemniczość Daniela, rozterki obojga bohaterów. Pokazane były one w taki sposób, że można było wczuć się w ich sytuacje.
Uważam, że było lepiej niż w „Upadłych” ale znów bez rewelacji. Polecam wszystkim tę młodzieżową lekturę, którzy potrzebują odprężenia i czegoś niewymagającego do czytania. Zakończenie na pewno Was zaskoczy. Mnie zaskoczyło. Czytałam wiele negatywnych recenzji na temat tej pozycji. Czy podzielam tę krytykę? Nie do końca. Nie jest to powieść wybitna, ani też porywająca, niemniej przyjemna.
Drażniły mnie też błędy merytoryczne. Nie wiem czy jest to wina opieszałości autorki czy też może to błędy tłumacza lub korektora. Podając przykład: Luce otwiera pocztę email i stwierdza, że ma dwa emaile od rodziców, a następnie czyta trzy wiadomości. Inny przykład: Wygnańcy są ślepi, a jednak zobaczyli kolor włosów Dawn i Luce. Dziwią mnie takie nieścisłości.
Mag pod względem estetycznym jak zwykle stanął na wysokości zadania. Czcionka duża, wyraźna, dzięki czemu czytało się w bardzo szybkim tempie. Okładka niestety dla mnie tandetna.

niedziela, 1 stycznia 2012

"Opętany demon" Stacia Kane


Zakończyłam te serię z ulgą. Nie była ani przyjemna, ani ciekawa.
Akcja książki jak zwykle rozgrywa się niedługi czas po poprzedniej części. Megan Chace prowadzi gabinet psychologiczny i trwa w związku z demonem Graysonem Dante. Tradycyjnie ktoś próbuje Megan uśmiercić i wszyscy się martwią do tego posiada ona również dylematy sercowe: poślubić czy nie poślubić Graysona. Na jaw wychodzą ciemne interesy jej kochanka oraz jego kłamstwa i zatajenia przed nią prawdy. Musi także podjąć ostateczną decyzje, która zaważy na jej dalszym życiu – być czy nie być demonem? Oto jest pytanie. Jak widać akcja mało wciągająco, bez pomysłu i jakiegokolwiek polotu. Jak i w poprzednich częściach przez fabułę powieści brnie się jak przez zaspy śnieżne i wygląda się końca. Autorka zawarła w tej książce dużą ilość niepotrzebnych opisów, zbędnych dialogów, scen z których nic nie wynika.
O głównej bohaterce pisałam już we wcześniejszych recenzjach, że zbyt inteligentna nie jest. Jej luby mógłby być mocnym punktem tej książki, ale mam poczucie, że jego postać nie została wykorzystana do maksimum. Jednak łączące ich uczucie i pożądanie zostało w interesujący sposób pokazane. Ta sprzeczność – miłość bez zaufania.
Zirytowała mnie narracja trzeciosobowa relacjonująca myśli i uczucia Megan. Przyzwyczaiłam się do tego, że narrator trzeciosobowy jest wszechwiedzący. Ogólnie rzecz ujmując język jest przyjemny, chociaż niepozbawiony kolokwializmów czyta się go przyjemnie.
Oprawa graficzna wciąż niezadowalająca. Z bólem serca patrzę na kolejny kwiatek na okładce Amber.
Oceniając globalnie całą serię nie potrafię wydać dobrej opinii. Uważam, że autorce zabrało polotu. A szkoda, ponieważ sama koncepcja miała potencjał. Szkoda. I teraz w pewien sposób zraziłam się do tej autorki pomimo, że napisała inną skądinąd rewelacyjną serię.

Parę słów o autorce
Kane Stacia
Stacia Kane, amerykańska autorka romansów paranormalnych, zadebiutowała powieścią Osobiste demony. Książka została uznana przez amerykańską sieć księgarską Barnes and Noble za jeden z najlepszych paranormalnych tytułów 2008.
Demon w sercu i Opętany demon to kolejne wypełnione akcją, humorem i gorącą namiętnością powieści z Megan Chase, która najlepiej wie, że określenie „pokonać swoje demony” to nie metafora…
Nieświęte duchy, Nieświęta magia, Miasto duchów to seria z czarownicą i łowczynią duchów Chess Putnam.