Liczba stron: 416
Data wydania: 18 lutego 2015
Co
zrobić, gdy wiesz, że dzieje się coś złego, niebezpiecznego,
przerażającego, a świat ci nie wierzy? Potraficie sobie wyobrazić
tę bezsilność, gdy ty czujesz się zagrożona/y, a świat wmawia
ci, że to niewinne żarty? Czy potraficie wczuć się w strach
osoby, której obawy są wyśmiewane przez ludzi, którzy winni jej
pomóc?
Stalking
stał się prawie tak popularnym słowem jak gender (no może
przesadzam).Nagle okazało się, że nie trzeba gościć na
pierwszych stronach gazet, by stać się ofiarą psychopaty. Każdy
może wpaść w oko osobie chorej psychicznie i doświadczyć
prześladowania. To pojęcie weszło do codziennych dyskusji. Cieszę
się, że temat zagościł na salonach. Jednakże, władze nie
nadążają za zmieniającym się światem. Świadczy o tym ta
książka, w której to został poruszony temat policji, która nie
wierzy, nie pomaga, dystansuje się i zrzuca winę na ofiarę. W
sumie to czego się spodziewać, jeśli wszyscy wiemy, jak traktuje
się ofiary gwałtu. Ja się bardzo cieszę, że taki problem został
poruszony i został zaprezentowany z perspektywy ofiary. Szkoda tylko
że książka ta została napisana przez debiutantkę i to czuć.
Ale
opowiem teraz co nieco o fabule. Clarissa poszła tylko na spotkanie
autorskie kolegi doktoranta - Rafe'a. Nie wie, jak to się stało,
ale wylądowała z nim w łóżku. Budzi się rano nic nie
pamiętając, mając otarcia na ciele, wielki ból głowy i poranione
krocze. Rafe zaś jest zachwycony i myśli, że Clarissa będzie już
tylko jego. Natomiast główna bohaterka chce to wydarzenie usunąć
ze swoich myśli. Wstydzi się pójść na policję i ma nadzieję,
że już nigdy nie spotka swojego „kochanka”. A fakty
przedstawiają się inaczej. Rafe jest wszędzie. Wszystko widzi,
zawsze patrzy, słyszy każde słowo. Równolegle do tego wątku,
Clarissa uczestniczy w rozprawie prostytutki, która została
zgwałcona.
Jak
podkreśliłam na początku to bardzo ważne, by tego typu tematy
były poruszane. Literatura to jedna z dziedzin, w której sprawy
społeczne mogą zostać zaakcentowane, zaś negatywne postawy
napiętnowane. Jeśli chodzi o samą książkę mogę powiedzieć, że
to całkiem poprawna opowieść. Historia jest prosta, zahacza wręcz
o banalność. Wszyscy wiedzą, że wydarzenia zmierzają do
oczywistego punktu kulminacyjnego. Mimo że narracja została
urozmaicona wstawkami z pamiętnika Clarissy, to jednak miałam
wrażenie pewnej jednostajności i nieuchronności dziejących się
wypadków. Do tego wątek głównej bohaterki i zgwałconej
prostytutki nie do końca się łączyły w spójną całość. Szwy,
które scalają te dwie historie są nazbyt wyraźne.
Co
jest ważne i dobre w tej powieści oprócz tematu? Ukazanie profilu
psychologicznego ofiary. Może nie znalazłam w „Wiem o tobie
wszystko” kompleksowej analizy, ale całkiem nieźle zostały
zaprezentowane emocje ofiary – strach, poczucie winy („co
zrobiłam, że on prześladuje właśnie mnie?”), osaczenie. Rafe
odebrał kobiecie wszystko, co miała. Sprawił, że straciła radość
życia, spokój, poczucie bezpieczeństwa. Clarissa sama w sobie nie
jest zbyt dojrzała emocjonalnie. Nie zgadzam się z jej poglądami,
ale nawet nie muszę. Przede wszystkim Clarissa to model
osobowościowy i staram się jej nie rozpatrywać jako żywej osoby
(brzmi strasznie).
Język
tekstu jest dość ograniczony, ale bardzo prosty, jasny,
przejrzysty. Sporo opisów jest brutalnych, na pewno niektórych
zniesmaczy i przerazi. Ja odebrałam tę powieść bardzo
emocjonalnie i mocno oddziała ona na moją psychikę. Chociaż akcja
płynęła powoli, a tak naprawdę to jej prawie nie było, to jednak
książka nie dłużyła się, czytało się ją płynnie.
Staram
się całokształt powieści potraktować jako wzór. Jeśli
spojrzymy na to w ten sposób, to dostrzeżemy zalety tego dzieła.
Natomiast gdy przyglądamy się szczegółom jest gorzej. Bohaterowie
są bezmyślni, styl przyciężkawy, a fabuła pospolita i bez
elementu zaskoczenia. No może tylko zakończenie było zaskakujące.
Myślałam, że od a do zet będzie po „hollywoodzku”, a jednak
autorka mnie wykiwała.
6/10