Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data
wydania: grudzień
2004
Liczba
stron: 416
Zakończenie trylogii nie spełniło moich oczekiwań. Mam
wrażenia jakby ta część pisana była na kolanie. Żałuję, że tak to się
niefortunnie skończyło, jednak ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne.
„Inteligent w roli kata.”
Troy sprzymierzone z nieznaczącym państewkiem Arkach atakują
Cesarstwo Luan. Napad na cesarstwo to samobójstwo, jednak genialni politycy
jak Biafra czy Zaan udowadniają, że
wojny nie wygrywa się liczebnością wojska, a zagraniami taktycznymi i
innowacyjnością.
„Taka to zawsze powie kocham cię w momencie ucinana głowy.”
Fabuła nie skupia się już na Achai (choć oczywiście to ona
wciąż jest osią fabularną), a na konflikcie zbrojnym i co z niego wyniknie.
Książka opowiada o tym jak wojnę widzi zwykły żołnierz, jak generał, a jak
stojący z boku król. Rozdziały są poświęcone opisom potyczek, analizom taktyki i
sposobowi rozmieszczenia wojsk. Dla mnie to było to bardzo ciekawe i jestem
zadowolona z położonego na ten wątek nacisku. Tym samym Autor musiał ograniczyć
uwagę poświęcaną innym tematom. Ostatnia część pozbawiona jest dyskursów
filozoficznych Maga Meriditha z Wirusem. Zirytowało mnie to, ponieważ uważałam,
że rozmowy na temat bogów, poznania, woli bożej itp. za największy atut tej
trylogii. Ogromna szkoda.
Co jeszcze ograniczył? Ano puścił w zapomnienie niektóre
postacie, zignorował niektóre wątki i ogólnie to, co było dla Pana
Ziemiańskiego niewygodne usunął w cień.
Autor przedstawia prawdziwą wojnę – nie tę opiewaną w
pieśniach i balladach, a tę realną razem z wszami, głodem, śmiercią, brudem i
krwią. Książka pod tym względem jest naturalistyczna i Autor nie szczędzi nam
dokładnych opisów smrodu ciał i oddawania moczu do napojów żołnierzy. Walki są
dla mnie przedstawione bardzo autentycznie, bez półobrotów, piruetów, salt i
innych głupot. Brak im może malowniczości ale jest prawda. Autor wręcz się
śmieje z wyobrażenia, że wojna jest czymś chwalebnym i uświęconym.
Pochwalę raz jeszcze świat przedstawiony w tej serii. Cała
rzecz dzieje się w równoległej rzeczywistości u schyłku antyku, gdy do lamusa
odchodzą epickie potyczki szermierzy natchnionych, a następuje nowa epoka, w
którym byle chłop może zastrzelić każdego, nawet wytrenowanego szermierza. Epoka,
w której Nikt staje się Kimś. Nowe czasy, w których Nikt może odrzucić bogów i
sam być panem.
Autor opowiada wydarzenia perspektywy współczesnego
obserwatora. Wyjaśnia tamten świat, porównując go niekiedy do tego teraz nam
znanego. Obecność Autora na kartach powieści jest bardzo przyjemnym zabiegiem,
dzięki któremu czujemy większą z bohaterami i samym pisarzem.
Powtarzać się nie lubię i sądzę, że temat kreacji postaci
wyczerpałam w poprzedniej recenzji, jednak ażeby przybliżyć jakoś ich specyfikę
podkreślę, że główny amant powieści jest notorycznie pokryty własnymi
wymiocinami, natomiast Achaję można uznać za pospolitą zabijakę. Dziewczyna
płynie z prądem. Nie ma przed sobą celu, wykonuje jedynie rozkazy. Nie dąży do
odkrycia tajemnicy, bądź wykonania jakiejś misji. Przyjmuje to, co daje jej
życie. A raczej mierzy się z problemami, które wciąż się przed nią piętrzą.
O słownictwie wspominałam już wcześniej, dlatego rozwodzić
się nie będę. Powiem tylko, że stylizacja języka jest genialna. Autor nie
żałuję wykrzykników i wielokropków. Mnie to nie przeszkadzało. Bardzo ciekawe
było scalenie krwawych opisów walk i słownictwa jak z rynsztoka z
bombastycznymi przemówieniami i patetycznymi mowami. To bardzo dobrze świadczy
o sprawności językowej Autora, skoro tak płynnie potrafi przechodzić z jednej
specyfiki językowej do innej.
Jak już powiedziałam na początku spodziewałam się czegoś
więcej.
No i jak ocenić tę książkę? Jak ocenić całą trylogię? Sama
nie wiem. Ogóle wrażenie jest dobre, ale gdy przyjrzymy się bliżej części 3, widać
braki, niedociągnięcia i inne niedoróbki. Ten tom – 7/ 10
Całość – 9/10
w sumie to nie spotkałam się jeszcze z trylogią, ale jakoś po twojej recenzji jestem niezdecydowana :)
OdpowiedzUsuńJa niestety stanęłam na pierwszym tomie i dalej już nie dałam rady. Po prostu jakoś nie wciągnęła mnie tematycznie.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie... ja nadal nie ruszyłam pierwszego tomu, a mój brat chodzi za mną z tą książką i chodzi... :)
OdpowiedzUsuńCałą trylogię czytałam dwa razy (nawet całkiem niedawno) i muszę się zgodzić z Twoją opinią o trzecim tomie, który był najsłabszy. Zakończenie całkowicie mnie rozczarowało, ale mam nadzieję, że Ziemiański jakoś do niego nawiąże w kolejnym tomie "Pomnika Cesarzowej Achai".
OdpowiedzUsuńPierwsza część marzy mi się na Święta :D
OdpowiedzUsuńDzięki nowemu wydaniu trochę zainteresowałem się tą książką i zdaje mi się, że kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze ciągle cała seria:)
OdpowiedzUsuńMój kuzyn czytał tę książkę i ją zachwalał. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMuszę najpierw dorwać poprzednie tomy :)
OdpowiedzUsuńNie znam wcześniejszych części, ale widzę, ze naprawdę warto je przeczytać. Dlatego poszukam ich w bibliotece, albo kupię, bo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale myślę, że mój tata byłby zainteresowany całą serią :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji sięgnąć po Ziemiańskiego, ale "Achaja" chodzi za mną już jakiś czas i może sięgnę po nią przy najbliższej wizycie w bibliotece;)
OdpowiedzUsuńMi się niestety nie podoba.
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńnie czytałam i raczej by mi się nie spodobała. . ;P
OdpowiedzUsuń