niedziela, 4 grudnia 2011

"188 dni i nocy" Małgorzata Domagalik i Janusz Leon Wiśniewski


Lubię Janusza Leona Wiśniewskiego. Mimo wszystko i przeciw wszystkiemu. Słyszałam o jego twórczości wiele negatywnych opinii: że żeruje na kobietach, na ich uczuciach niczym emocjonalny wampir, że jego książki to komercja… itp., itd. Ja lubię jego twórczość. Tworzy piękne historie o miłości, bardzo emocjonalne i oddziałujące na uczuciowość – szczególnie kobiecą. Może miano „znawcy kobiecej psychiki” zostało mu nadane nieco na wyrost, ale stara się i całkiem nieźle mu się to udaje. Nigdy nie nazywałam siebie feministką. Feministki kojarzą mi się z rozkrzyczaną grupą kobiet zrywających z siebie staniki. Niemniej zgadzam się mniej lub bardziej z poglądami Małgorzaty Domagalik. Jest dla mnie rozsądną kobietą która wie co mówi.
„188 dni i nocy” niezmiernie mnie nęciła. „Znawca kobiecej psychiki” i feministka. Może i nie jestem fanką publikowania czyjejś prywatnej korespondencji, ale skoro oboje żyją i prawdopodobnie oboje wyrazili na to zgodę to czemu nie. Lubimy znać życie prywatne naszych idoli. Tak już mamy. Po co walczyć z naturą?
Książka jak już wcześniej wspominałam jest zbiorem listów (a raczej współczesnych emaili). W owej korespondencji Wiśniewski i Domagalik roztrząsają głównie problemy natury moralnej. Kwestie sporne we współczesnym świecie: czy aborcja jest morderstwem? Jak stworzyć związek który wytrzyma próbę czasu? Gdzie ma się podziać feministka we współczesnym świecie? Jak przeżyć starość z godnością? Czy kobieta ma w ogóle prawo do starości w czasach kultu młodości? Czy mam prawo żyć i umrzeć z godnością? Po co nam orgazmy? I wiele, wiele innych…
Pod pretekstem tych pytań Domagalik i Wiśniewski przedstawiają nam swoje poglądy, ukazują swój własny sposób patrzenia na świat. Pokazują swój własny świat. Wydaje się, że ich zwyczajny, codzienny świat, bez fikcji, sama naga prawda.
Jak dla mnie warto przeczytać. Mocną stroną jak zwykle w każdej książce Wiśniewskiego są dygresje. Na przeróżne tematy: o biologach, zakonnicach, o genomach, filozofach… Długo by wymieniać. Zgromadziłam dzięki tej książce całką niezłą ilość wiedzy. Mnie oczywiście interesowały fragmenty z biografii filozofów. Nie takich znowu kryształowych.
Wciągnęła niewiarygodnie. Można ich dialogu czytać godzinami, wręcz czuje się, że jest się ich współrozmówcą, a jednocześnie między nimi panuje taka intymność jakby rozmawiali w pokoju przy świetle świec.
Sadzę, że niejednej osobie po tej lekturze przyjdą do głowy refleksje. Zastanowi się czy żyje tak jak powinna żyć, czy żyje tak jak chciała. Wydaje mi się, że dla co poniektórych te zapiski mogą być motorem do działań, katalizatorem zmian. Ja mam jeszcze taką osobistą myśl, że trochę brakuje mi człowieka z którym mogłabym rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać…

6 komentarzy:

  1. Brawo wygrałaś u mnie candy,daj znać na mojego maila...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale mimo pozytywnej recenzji nie przemawia do mnie. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia :)
    co do książki z Twojej notki - jakoś specjalnie mnie nie interesuje... Raczej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Wiśniewskiego, a to jedna z niewielu książek, których jeszcze nie przeczytałam, także muszę się do niej dorwać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny blog, choć jeszcze nie trafiłaś w żadną z książek, które przeczytałam i w których się zakochałam, bd tu zaglądać częściej;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapoznanie się z tą książką może okazać się bardzo ciekawe.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).