Wybrałam
tę powieść spośród innych, wychodząc z założenia, że przyda
mi się odprężenie tuż przed sesją. Stąd moja radość, że
mogłam przeczytać „Norę”. Niestety, w swojej radości,
zapomniałam, jak bardzo pani Diany Palmer nie lubię oraz jak
wielkie zniesmaczenie wywołują we mnie jej powieści. Z przykrością
stwierdzam, że ta książka spowodowała we mnie podobne emocje.
Tego się czytać nie da.
Pani
Diana Palmer to prawdziwa gwiazda romansu, nieomal dorównuje Norze
Roberts. Wydała ponad 90 książek. Wszystkie przetłumaczono na
niezliczoną ilość języków. Nakręcono mnóstwo filmów na
podstawie jej twórczości. Sama przyznaje, że lubi iguany, a w
wolnym czasie czyta literaturę dotyczącą antropologii.
„Nora”
jest zła jak sam szatan. Gorzej niż szatan. Jeśli okaże się, że
jednak to Chrześcijanie mają racje i to ich porządek wszechświata
obowiązuje to pani Diana Palmer znajdzie się w najniższym kręgu
piekła i będą ją gotować we wrzącym oleju. Dla tej pani jednak
lepiej byłoby, gdyby Chrześcijanie trwali w błędzie...
Tytułowa
bohaterka to panna z dobrego domu. Pisarka nieustannie podkreśla jej
intelekt i doskonałe wykształcenie. Zawsze marzyła by zobaczyć
dziki zachód, gdyż przeczytała wiele romansów o kowbojach.
Niestety życie weryfikuje książkowe wywody i Nora szybko dowiaduje
się, że dziki zachód śmierdzi, a kowboje się (o zgrozo) pocą.
Jak sobie poradzi dama z wielkiego świata w prowincjonalnym
miasteczku w Teksasie? Czy wytrzyma z brudnymi mężczyznami?
Mój
borze szumiący, co to jest za idiotyzm. Fabuła jest schematyczna,
nudna, bez polotu. Klisze fabularne wybaczyłabym, gdyby autorka
dodała coś od siebie, nadała akcji nową jakość. Nie tym razem,
wszystko jest tak jak znamy i kochamy(?). Najzabawniejsze były
zapewnienia narratora na temat inteligencji głównej postaci, która
to rozumem nie grzeszyła. Myśli, że świat składa się z
bohaterów romansów i jest wielce zaskoczona, że tak nie jest. Do
tego jest pusta i płytka, myśli schematycznie. Rzeczywistość
dzieli się dla niej na pachnących inteligentów i resztę
obrzydliwego świata. Głowę ma napchaną romansami, gdzie damy
mdleją, a preriowi rycerze je ratują, a narrator usilnie podkreśla,
że Nora to bardzo inteligentna postać. Tak, jeśli postawić ją
pośród pierwotniaków to rzeczywiście, mogłaby się odznaczać
niejakim intelektem. Pośród normalnych ludzi byłaby właśnie
rzeczonym pierwotniakiem. Do tego była wyniosła, typowo lalkowata,
której to wszystko przeszkadza, szczególnie czyjaś ciężka praca.
Wszak jak kulturalny człowiek może pracować?
Dziwaczne
były też relacje dwójki zakochanych - to żaden spoiler, że
pojawi się miłość. Ciągłe napięcie, nieustanne dogadywanie,
wyzwiska, kłótnie. Inwektywy tytułowej postaci sprawiły tylko, że
z każdą sekundą nie lubiłam jej coraz bardziej. Bohaterowie
„Nory” wykreowani są sztampowo i bardzo nudno. Jeśli ktoś się
wybija z tłumu to tylko swoimi negatywnymi cechami charakteru jak
Nora, która w żaden sposób nie pozwala się lubić. Spoconego
kowboja nie skomentuję – to poniżej mojej godności.
Styl
jest przeciętny, niczym się nie wyróżnia, nie oddaje charakteru
początku XX wieku. W powieści brak atmosfery. Mogłoby się to
wszystko dziać współcześnie i nie czuć byłoby żadnej różnicy
prócz ubrań. Fabuła wlecze się jak żółw skupiona jedynie na
pytaniu – pocałuje czy nie pocałuje.
W
książce nie ma nic ciekawego prócz okładki i ładnego wydania.
Jedyna pozytywna rzecz, którą mogę o niej rzec to fakt, że nie
jest to najgorsza rzecz, którą przeczytałam. Nie polecam.
1/10
Ja co prawda oceniłam tę powieść znacznie bardziej pozytywnie, chociaż i tak uważam, że w porównaniu do innych dzieł Palmer, ''Nora'' wypada najsłabiej. Najbardziej nie podobały mi się relacje dwójki zakochanych. Te ciągłe tajemnice, niedopowiedzenia, wyzwiska, kłótnie itp. strasznie mnie irytowały. Co do atmosfery, w przeciwieństwie do ciebie uważam jednak, że była dość poprawnie zbudowana. Takie jest przynajmniej moje odczucie.
OdpowiedzUsuńTakie historie do mnie niezbyt przemawiają, a skoro Tobie się nie spodobała, to sądzę, że na pewno po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, czytałam jedną książkę tej autorki i pamiętam, że nawet mi się podobała. Na tę się nie skuszę
OdpowiedzUsuńPewnie pisarka poleciała schematem "kto się czubi, ten się lubi", ale szkoda, że nie zachowała dobrego smaku.
OdpowiedzUsuńJuż wiem, jakiej książki unikać. ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie tak działają książki Michalak. Ja sama próbuje się przed sesją odprężyć, ale mój zapał czytelniczy zanikł i jak na razie tylko oglądam :)
OdpowiedzUsuńJuż po okładce widzę, że to nic dobrego :)
OdpowiedzUsuńNiektóre książki tej autorki trafiają w mój gust, a inne już mniej.
OdpowiedzUsuńBleee... Takich książek, to ja bardzo nie lubię!
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej pani, ale coś mi się wydaje, ze niewiele straciłam :)
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam i raczej nie zamierzam poznać. Tak głupiego opisu, nawet romansu, jeszcze nie czytałam...
OdpowiedzUsuńUlala, no to Ci się niezła szmira trafiła.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie czytam takich książek...
OdpowiedzUsuńZabawne - to druga recenzja tej książki, z którą się dziś zetknęłam i obie są skrajnie różne :) Twoja jest zabawna i uszczypliwa ale pomimo negatywnego wydźwięku mam ochotę przeczytać tę książkę :P
OdpowiedzUsuńAutorki w ogóle nie kojarzę. Nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z jej twórczością. Skoro oceniałaś ją tak nisko to raczej nie mam co szukać tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńWierzę Ci na słowo, zresztą po ten tytuł i tak nie miałam zamiaru sięgać. Chyba najbardziej nie byłabym w stanie znieść zachowania głównej bohaterki, ale podejrzewam, że i wątek miłosny byłby w takim wydaniu trudny do zniesienia.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście książki Palmer dupy nie urywają :P Szkoda na nią czasu.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki i raczej się to nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam w księgarniach utwory tej autorki. Raczej nie w moim guście, cieszę się, że 'przez przypadek' nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuń