Coś
co powstało jak internetowe opowiadanie, powinno nim pozostać. Od
lat wyznaję tę zasadę, niestety wydawnictwa bynajmniej. A boli
mnie, gdy czytam takie kocopoły i to jeszcze wydawane przez
Wydawnictwo Znak. „After” to ciąg dalszy mody na erotyki
spowodowanej „50 twarzami Greya”. Po losy Any i Christiana
sięgają (głównie) panie w średnim wieku. Która grupa społeczna
jest podobnie niezaspokojona erotycznie? Oczywiście nastolatkowie!
Ta
książka jest straszna pod każdym względem. Nie posiada w sobie
nic, co mogłabym pochwalić. Tak naprawdę spotkanie z nią było
mocno traumatyczne. Mam nadzieję, że wyrażę swoje myśli w miarę
składnie. Mam co do tego wątpliwości, gdyż ponad 600 stron tego
„dzieła” porządnie zlasowało mi mózg. „After” opowiada
historię Tessy, która to całe życie ma zaplanowane. Od dawna
wiedziała, że pójdzie na dobrą uczelnie, a kiedyś będzie
pracowała w wydawnictwie. Ubiera się jak swoja własna babcia i
lubi klasyki literatury. Nadszedł dla niej niezwykły czas, kiedy to
zostawia za sobą dom rodzinny, przenosząc się do akademika.
Niestety pierwszy dzień w nowym miejscu nie należy do udanych.
Poznaje swoją współlokatorkę, która jest zupełnie innym typem
człowieka. W przeciwieństwie do Tessy Steph lubi imprezować i nie
odmawia sobie sypiania z chłopakami. Hardin to znajomy Steph i
straszny mężczyzna. Rozwiązły, wredny, złośliwy, nieokrzesany,
ale gdy tylko Tessa go widzi to budzą się w niej nieznane dotąd
uczucia. Hardin jest zauroczony dziewiczą pochwą Tessy.
Żeby
nie było wątpliwości - akcja zmierza donikąd. Całość polega na
tym, że główna bohaterka kłóci się z głównym bohaterem,
uprawiają seksy w różnych konfiguracjach oraz anturażu, by chwilę
potem pokłócić się znów. Nie ma żadnego punktu kulminacyjnego,
są koleje epizody z życia studenckiego luźno połączone osobami
Tessy i Hardina uprawiających seks jak króliki. Wtórność,
banalność, to cechy tej książki. TO NIE JEST ROMANTYCZNE!!! Ta
książka nawet przez moment nie stała przy romantyczności. To
związek czysto patologiczny, a dziewczyna zgubiła gdzieś swoją
godność. On ją szykanuje, poniża, obraża, a ona jeszcze z nim po
wszystkim (chyba z wdzięczności) uprawia seks. Tessa to tak
naprawdę dziecko z jakimś pseudo-aspergerowskim syndromem. Do tego
głupia jak but. Myślałam, że nie możliwością jest znaleźć
postać głupszą od Any z „50 twarzy Greya”, ale... ma godną
współzawodniczkę. Oczywiście, uwielbia czytać, ma się za lepszą
niż jest w rzeczywistości. I znajduje swojego księcia, który jest
mroczny i pociągający jak wszyscy mężczyźni z jej książek. I
tak, Tessa i Hardin, bawią się w tej uroczej piaskownicy, którą
jest ich związek. Nie rozmawiają ze sobą, co najwyżej stroją
fochy raz na jakiś czas. Ten związek to jeden wielki dramat
uwieńczony dzikim seksem.
Ta
historia ma w sobie coś z nudnego, niezdrowego bagna, który można
zobaczyć na co dzień, na każdej szerokości geograficznej.
Dziewczynka i chłopiec, którym pochwą tej pierwszej zaszły oczy.
Jak to się skończy? Oczywiście że ciążą. Kolejnej części
czytać nie zamierzam, ale może ostatnią, w celu potwierdzenia
moich przypuszczeń?
To
naprawdę wielka powieść. To ponad 600 stron scen łóżkowych i
jęków „on mnie nie chce, taki wielki smuteg, może
jak pozwolę się przelecieć to mnie polubi!” Może gdyby była
krótsza... Ale nie jest. To 600 stron męki i cierpienia. Jeśli nie
lubisz czytać o nastoletnich problemach, niedojrzałych związkach i
o seksie w różnych konfiguracjach, odradzam. Jakoś koło setnej
strony domyśliłam się końcówki. A przede mną było jeszcze całe
mnóstwo stronic. W moim umyśle pojawiało się nawracające pytanie
– czy książka może być aż tak głupia? Może. Myślę, że
każda starsza niż 16 lat dziewczyna nie zobaczy w Hardinie nic
ciekawego, co najwyżej chłopca, którego trzeba zabrać do
psychoterapeuty. Tak to jest, gdy za pisanie biorą się fanki One
Direction, które przeczytają „Wichrowe wzgórza” o jeden raz za
dużo.
1/10
Mam tę książkę, ale jakoś nie pali mi się do lektury. Objętość mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńo matko. Czytam i dochodze do wniosku ze nie chce tego czytac. Pierwszy raz od wielu recenzji w glowie mi wrzeszczy: nie chce! Szczera recenzja zreszta ma to do siebie , ze potem wrzeszcza nam male glosiczk iw glowsie -idz czytaj kupuj do biblioteki elc, albo uciekaj! ;) Dzieki ^_^
OdpowiedzUsuńDo usług! Fakt, że się dostało tę książkę od wydawnictwa nic nie znaczy. Albo mi się podobała, albo nie, jak komuś się nie podoba szczera prawda, którą piszę to nie muszą mi dawać książkę. Na pewno nie będę się "mentalnie prostytuowała" za książki.
Usuń600 stron tego o czym pisałaś- masz rację stanowczo za wiele.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno było głośno o tej książce. Mam ją w planach, ale nie wiem, kiedy znajdę na nią czas. Jestem ciekawa, czy mnie też rozczaruje.
OdpowiedzUsuńRecenzje są różne tej książki. Jednym się podoba, innym wcale. Miałam zamiar przeczytać, ale teraz już nie za bardzo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, było o niej tak głośno. Wszyscy pisali, że to arcydzieło. Póki nie zostało wydane w Polsce. Teraz prawie każda recenzja tej książki mówi, że nie warto sięgać
OdpowiedzUsuń:) Uwielbiam tę recenzję :) Szczera, wiarygodna i taka w Twoim stylu :)
OdpowiedzUsuńMogę się tylko cieszyć, że tak jestem odbierana. Że nie jestem kolejnym pustym blogiem piszącym pozytywne opinie za książki.
UsuńMocne słowa. Początkowo byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona do tej książki, ale teraz mój zapał mocno opadł... i opada z każdą kolejną niezbyt pochlebną opinią.
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że ostatnio zastanawiałam się nad jej kupnem...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie genialnie podsumowało Twoją recenzję :D
Uśmiech zawitał na mojej twarzy jak przeczytałam, że w Hardinie można jedynie zobaczyć chłopca, którego trzeba zabrać do psychoterapeuty:)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście książka się podobała, choć od bardzo dawna nie należę do grona młodzieży. Widocznie mój umysł zatrzymał się w czasie :)
W każdym razie ja oceniam tą książkę wysoki i teraz na dniach zamierzam poznać drugi tom, po którym obiecuję sobie jeszcze więcej.
Ciekawam strasznie czy sprawdzą się moje proroctwa :-)
UsuńMyślę, że twoje proroctwa się sprawdzą:) Sugerując się powyższą recenzją, drugi tom tym bardziej nie przypadnie ci do gustu, gdyż w sumie mamy powtórkę z rozrywki, w znacznie większym pakiecie.
UsuńChoć ja oczywiście jestem mega zachwycona :)
Kurczę, to pojechałaś po bandzie :D
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać o sexie w różnych konfiguracjach (czyli tam nie było tylko normalnych zdrowych związków?) i książki nie tknę ;)
Dobrze, że mnie ostrzegłaś, bo słyszałam wiele pozytywnych opinii. Zgadzam się, że 600 stron to stanowczo za dużo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na mnie też zrobiła "porażające" wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie lubisz "Wichrowych Wzgórz"?
Uwielbiam "Wichrowe wzgórza" :-)
UsuńNawet nie wiedziałam, o czym jest ta książka... teraz już wiem i będę jej unikać;) Żeby takie historie jeszcze były mądre i dobrze napisane...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie - the best! ;) Wielki uśmiech na moich ustach wywołałaś. Nie miałam okazji czytywać, ani Greya, ani tej pozycji, z czego chyba mogę jedynie się cieszyć. Nie chcę multum scen łóżkowych powtarzanych w różnych konfiguracjach i banalnych bohaterów. Ale widać jest na nią popyt, bo chyba premiera kolejnej już niedługo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chyba ta książka została wydana, bo pomyśleli, a że skoro kobiety lubią czytać książki erotyczne, to na pewno i tę kupią, jak się okazuje, nie ma po co wydawać pieniędzy
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją recenzję! Co mnie głupią podkusiło żeby w ogóle zastanawiać się nad kupnem tej szmiry. :P A było blisko, bo niedługo zamawiam sobie parę książek i w końcu te nachalne reklamy sprawiły, że zapragnęłam "After". Po Twojej dobitnej recenzji zdecydowanie mi przeszło. Ja nie potrzebuję kolejnej traumy jak tej po Greyu...
OdpowiedzUsuńNiektóre czytelniczki są zachwycone, inne, tak jak Ty, nie. Ja nie czytałam, gdyż to nie mój gatunek i nie zamierzam tego zmieniać. Widzę, że wiele nie tracę.
OdpowiedzUsuń