piątek, 8 maja 2015

Magia złota - Tamora Pierce

Jaguar
Liczba stron: 576
Tytuł oryginału: Bloodhound

Rebecca Cooper zakończyła szkolenie na tak zwanego „psa” i została pełnoprawnym członkiem Gwardii Starościńskiej. Jest bardzo drobiazgowa w pracy, co nie przysparza jej zwolenników, także wśród swoich kompanów. Nikt nie chce współpracować z takim nadgorliwym „terierem”. Do tego narobiła sobie wrogów pośród przestępców i teraz czyhają na jej życie. Wie, że powinna wyjechać i przestać rzucać się w oczy, do czasu aż sytuacja się uspokoi, dlatego dowództwo wysyła ją do miasta portowego Coynn, gdzie to grasuje szajka podrabiająca pieniądze. Potrzebny jest ktoś, kto przeprowadzi śledztwo pod przykrywką, a to idealne zadanie dla dziewczyny, która musi zniknąć na jakiś czas. Czy poradzi sobie z nowym wyzwaniem? Kto ją wesprze? Na pewno nie Drapek, gdyż on musi zająć się swoimi gwiezdnymi sprawami.


Magia złota” przypadła mi do gustu. Akcja powieści wciąga i ciekawi. Chciałam jak najprędzej dowiedzieć się, kto dowodzi rzeczoną szajką fałszerzy pieniędzy. Do tego świat przedstawiony wzbogaciła nowa sceneria miasta portowego. W książce czuć było atmosferę nadmorskich oberży. Zdecydowanie zmiana otoczenia przydała się to również Rebecce, która zaprezentowana w nowych okolicznościach, trochę zyskała w moich oczach. Przyznam szczerze, że zagadka wciągnęła mnie mocniej w pierwszej części. Jej rozwiązanie było bardziej zaskakujące, ale też Pierce przedstawiła ją bardziej spójnie i logicznie. Jedno wydarzenie wynikało z innego, a w „Magii złota” nic nie wynika z niczego.

W całym tekście czułam przegadanie. „Magia złota” jest trochę przegadana. Rozrosła się aż o ponad osiemdziesiąt stron w stosunku do swojej poprzedniczki. O ile spora objętość w przypadku pierwszego tomu cyklu jest uzasadniona, to w drugim nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza że nie dowiedziałam się zbyt wielu nowych rzeczy o świecie przedstawionym.

Powiew świeżości wprowadzili nowi bohaterowie. Dzięki nim protagonistka mogła pokazać się od innej strony. Między innymi Rebecca musiała zmierzyć się z pierwszym miłosnym drżeniem serca. Obiektem jej uczuć stał się niejaki Dale Rowan, wyjątkowo czarujący i pewny siebie mężczyzna, który sprawia, że dziewczętom miękną kolana. Problem pojawia się, gdy można podejrzewać, że jest zamieszany w sprawę fałszerstw. Autorka świetnie przedstawiła „teriera”, dla którego odpowiedzialność za innych stoi zawsze na pierwszym miejscu.

Styl nie ewoluował; pasuje on do tematyki cyklu. Owszem, przyznam, że wciąż wprawiał mnie w zakłopotanie fakt, iż główna bohaterka nazywa swoje piersi „brzoskwinkami”. Po pewnym czasie jednak przyzwyczaiłam się do tej nastoletniej maniery i pogodziłam z tymi infantylnymi wstawkami.

Może dlatego, że czytałam tomy cyklu jeden po drugim, miałam wrażenie powtarzalności. Becca samodzielnie wpada na trop pewnej zagadki, zwracając uwagę na rzeczy, których nikt nie chce zauważać. Oczywiście tylko ona potrafi tak połączyć fakty, by stworzyć z tego logiczną całość. Jakby tylko sama jedna posiadała intelekt, a reszta w czasie pracy patrzy w sufit i czeka na koniec zmiany. Momentami ta wspaniała bystrość protagonistki była przerysowana.

Wydanie wygląda bardzo ładnie. Okładka prezentuje się estetycznie i pasuje do tej z poprzedniego tomu. Ponadto wydaje się wytrzymała. Grzbiet się nie złamał, pomimo wielokrotnych powrotów do ulubionych momentów. Pisarka dołączyła liczne dodatki takie jak mapę portu Coynn, krótki opis Gwardii Starościńskiej i jej podziały wewnętrzne, dzielnice w mieście stołecznym, spis postaci, a także słowniczek niezrozumiałych wyrażeń.

Magia złota” wciągnęła mnie i bardzo przyjemnie spędziłam przy niej czas. To godna kontynuatorka „Klątwy opali”. Posiada mnóstwo zabawnych momentów. Szczerze polecam i z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnej części. Stęskniłam się za bohaterami występującymi w pierwszym tomie, dlatego mam nadzieję, że w ostatnim autorka powróci do Niższego Miasta i rozwinie wątki przyjaciół Becki.

5/10

22 komentarze:

  1. nie znam calkowicie tej serii. Strasznie nisko oceniona zostala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz oceny (cyfrowej) zapraszam również do przeczytania tekstu (tego literowego).

      Usuń
  2. Dobrze, że kontynuacje jest dobra.Często bowiem kiepsko z tym bywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja jak zawsze wnikliwa. Nie znam serii, ale po Twojej recenzji nie jestem przekonana, czy powinnam po nią sięgać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam dla czystej rozrywki. Jeśli aktualnie nie masz ochoty na nic tak lekkiego, to raczej Ci się nie spodoba.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa, wnikliwa recenzja i wyważona ocena. Ciekawy ten Twój blog. Co do książki, to widzę, że jeszcze będę musiała się mnóstwo razy zastanowić, zanim po nią sięgnę.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za uwagę i za pochlebną opinię!

      Usuń
  5. Ja tam lubię takie lekkie książki, zwłaszcza fantastyczne. ,,Brzoskwinki" mnie rozbroiły i jeśli znajdę gdzieś pierwszy tom to się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  6. Może tę pierwszą część rzeczywiście poszukam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię czasem sięgać po książki fantasy. Często jednak jestem opóźniona i zaczynam czytać, gdy już ukazuje się drugi, trzeci tom. To ma dobre strony, bo wiem czy autorka/ autor rozwija się i czego się spodziewać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie spotkałam się z tą serią i nie poznałam tomu pierwszego. Jednak względem książki mam mieszane odczucia, więc nie wiem czy się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety cykl nie będzie w moim guście czytelniczym, więc nie będę go nawet zaczynać.
    Po Twojej recenzji naszła mnie taka myśl: faktycznie czy po przeczytaniu I tomu jakiejś serii nie lepiej zrobić sobie przerwę czy od razu brać się za kolejny tom, jak to wpływa na odbiór książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A własnie, że nie! Przerwa sprawia, że człowiek zapomina, co w poprzedniej części było, a serie tego typu to zwykle jedna całość. A jeśli autor swoim stylem sprawia, że wrażenie powtarzalności wydarzeń się pojawi... cóż, to raczej źle o nim świadczy.

      Usuń
  10. Mimo wszystko jestem dość ciekawa tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam oba tomy i jak dla mnie oba trzymają poziom.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tej serii nie znam, może uda mi się kiedyś przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie skuszę się - to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za czytaniem fantasty. Co prawda kilka razy skusiłam się na ten gatunek i ogólnie nie było tak źle, mimo to na co dzień wolę coś innego.
    Powyższej serii nie znam, ale jakoś nie jestem nią zainteresowana. Niemniej cieszę się, że czas spędzony przy tej lekturze nie uważasz za stracony.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gatunek nie mój, ale za to pomyślałam sobie, że chętnie poczytałabym coś o tej portowej rzeczywistości (z nieco dawniejszych czasów, żeby przy brzegu cumowały raczej żaglowce niż parowce), tej ze spelunami i klnącymi marynarzami. Takiej surowej, paskudnej. Mniam. :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Brzoskwińki? No nie wiem. :) Chyba tym razem jednak odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).