„Nienasyceni”
to najbardziej typowy romans paranormalny, jaki może istnieć. Nie
ma w niej nic zaskakującego – wszystko można przewidzieć już po
kilku pierwszych stronach. Powieść opowiada przygody Meeny Harper
piszącej dialogi do popularnej telenoweli. Posiada także
nadnaturalny dar – wie, kiedy ktoś umrze. W specyficznych
okolicznościach poznaje rumuńskiego księcia Luciena. Co ich
połączy? Czy to przypadkowe spotkanie może być zaczątkiem
pięknej, ale niebezpiecznej miłości?
Kreacje
postaci są bardzo przeciętne, nic specjalnego. Meena to typowa
amerykanka w wieku średnim. Autorka usilnie próbuje nam wmówić,
że ta idiotka ma jakieś życie wewnętrzne. Ale nie pani Cabot –
ja sobie takich kocopołów wmówić nie dam! Widać, że pisarka
przyzwyczajona jest do dziecięcego targetu, bo bohaterów
„Nienasyconych” dojrzałymi nazwać nie można. Pomnę
milczeniem kreacje wampirzego amanta – to ideał i tyle w tym
temacie.
Książka
miała być żartobliwa i zahaczać o pastisz gatunku. Nie wyszło.
Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć śmieszne żarty. A postaci
mające z założenia być humorystyczne są jedynie irytujące –
przykładem może być brat Meeny Jon. Trzydziestolatek bez pracy i
perspektyw, żyjący na koszt swojej siostry, a jedyny jego wkład w
życie rodzinne to okazjonalny żarcik niskich lotów.
Język
był poprawny. Jak na autorkę książek z tak dużym stażem to
odrobinę za mało. Powinna już sobie wyrobić charakterystyczny
styl pisania. Jestem rozczarowana.
Akcja
jest niezmiernie przewidywalna. Cabot poleciała taką sztampą, że
aż mi się słabo robi. Fabuła jest przewidywalna i nie ma w sobie
nic nowatorskiego. Końcówka odrobinę mnie zaskoczyła, ale
ostatnie strony to za mało, by uratować całą książkę. Dodam
jeszcze, że w książce nie ma scen erotycznych. Są one jedynie
zasugerowane.
Czy
mogę coś jeszcze dodać? Nie wydaje mi się. Książeczka jest
płytka, ma w sobie niewiele treści. Nie polecam, chyba że
zagorzałym fanom paranormal romace. 2/10
Mam podobne odczucia jak Ty... niestety ta książka Meg nie wyszła...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest aż tak przewidywalna, niemal do bólu. Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńJa podziękuję, to zupełnie nie dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo dawno temu, ale pamiętam, że wtedy przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńSkutecznie mnie zniechęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńTej autorki znam "Kiedy chłopak poznaję dziewczynę" i to była prawdę mówiąc strata czasu. Gdy tak przeczytałam Twoją opinię o "Nienasyconych" widzę, że jest tu podobnie. Szkoda tylko tych wspomnień i miłych skojarzeń z dawnych lat związanych z autorką.
OdpowiedzUsuń