środa, 19 lipca 2017

Bezsenność na Manhattanie – Sarah Morgan

Powiedzieć o Sarze Morgan, że jest płodną pisarka to nic nie powiedzieć. Ilości książek, które produkuje przechodzą ludzkie pojęcie! W „ Bezsenności na Manhattanie” zdradza, że napisała już siedemdziesiąt pięć romansów. Widać, że kobieta ma wprawę w pisaniu takich powieści. Mało tego – doskonale się w tym czuje i widać, że pośród miłosnych wyznań, niejasnych uczuć i skomplikowanych relacji międzyludzkich czuje się jak ryba w wodzie.


„Bezsenność na Manhattanie” ma wszystko, by być doskonałym romansem. Jest to powieść lekka, ale poruszająca ważne tematy. Mamy tutaj skrzywdzonego mężczyznę i kobietę, która go uratuje. Magiczna różdżką uleczy rany na jego duszy i wszystko skończy się szczęśliwie. Zakończenie jest pozytywne, nie tylko dlatego że miłość wygrywa, ale też dlatego, że książka sugeruje, iż każdy kto ma jakiś talent i posiada pasję – odniesie sukces.


Polubiłam bohaterów, chociaż Jake mnie irytował. Jego problemy psychiczne zostały dość uproszczone, a przez to te jego rzekome problemy z uczuciami były co najmniej kuriozalne. Natomiast bardzo polubiłam Frankie i już wiem, że przeczytam kolejną część, gdyż w niej jest opisana jej historia miłosna. Podoba mi się jej cyniczny charakter i to, że do wszystkiego podchodzi racjonalnie i bez sentymentów. Liczę na to, że mimo iż znajdzie ukochanego, to pozostanie taka zadziorna i rozsądna. Miasto zostało ciekawie przedstawione, chociaż oczywiście jest to tylko powierzchowne.



Okładka jest naprawdę czarująca. Niesamowicie się prezentuje! Font jest duży, wygodnie się czyta, a strony tekstu same przelatują między palcami. Lekka i przyjemna powieść, jeśli potrzebujecie czegoś niezobowiązującego. Polecam.  

8 komentarzy:

  1. Napisała siedemdziesiąt pięć powieści? Jeszcze trochę, a dogoni Kraszewskiego, który napisał ich około dwieście trzydzieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, może w końcu coś dla mnie? Ostatnio trochę się zniechęciłam do literatury tego typu i szukam czegoś, co przywróci mi wiarę w ten gatunek. A, no i okładka jest śliczna <3 Niby taka prosta, ale...klimatyczna :)
    Pozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś przeczytam, bo lubię romanse, ale jeszcze nie teraz, bo w tym momencie taka książka mogłaby mnie za bardzo zdołować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak będę potrzebowała właśnie takiej lektury wtedy z pewnością sięgnę po ten tytuł ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, tyle się kobieta napisała, a ja o niej pierwsze słyszę :D. Ale to pewnie dlatego, że mało romansów czytam. Ostatnio tylko jeden mi się wciągający i zabawny trafił:
    http://stronapostronie2017.blogspot.com/2017/06/maa-ksiegarnia-samotnych-serc-annie.html?view=sidebar
    Jeśli nie czytałaś spróbuj, bo bardzo fajny na wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od czasu do czasu sięgam po takie lekkie powieści, ale na ten tytuł jakoś nie mam teraz ochoty. Nie mówię jednak, że nigdy nie przeczytam, bo trochę kusi mnie poznanie Frankie - wydaje się być wyrazistą i skupiająca uwagę postacią.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).