Powiedzieć o
Sarze Morgan, że jest płodną pisarka to nic nie powiedzieć.
Ilości książek, które produkuje przechodzą ludzkie pojęcie! W „
Bezsenności na Manhattanie” zdradza, że napisała już
siedemdziesiąt pięć romansów. Widać, że kobieta ma wprawę w
pisaniu takich powieści. Mało tego – doskonale się w tym czuje i
widać, że pośród miłosnych wyznań, niejasnych uczuć i
skomplikowanych relacji międzyludzkich czuje się jak ryba w wodzie.
„Bezsenność
na Manhattanie” ma wszystko, by być doskonałym romansem. Jest to
powieść lekka, ale poruszająca ważne tematy. Mamy tutaj
skrzywdzonego mężczyznę i kobietę, która go uratuje. Magiczna
różdżką uleczy rany na jego duszy i wszystko skończy się
szczęśliwie. Zakończenie jest pozytywne, nie tylko dlatego że
miłość wygrywa, ale też dlatego, że książka sugeruje, iż
każdy kto ma jakiś talent i posiada pasję – odniesie sukces.
Polubiłam
bohaterów, chociaż Jake mnie irytował. Jego problemy psychiczne
zostały dość uproszczone, a przez to te jego rzekome problemy z
uczuciami były co najmniej kuriozalne. Natomiast bardzo polubiłam
Frankie i już wiem, że przeczytam kolejną część, gdyż w niej
jest opisana jej historia miłosna. Podoba mi się jej cyniczny
charakter i to, że do wszystkiego podchodzi racjonalnie i bez
sentymentów. Liczę na to, że mimo iż znajdzie ukochanego, to
pozostanie taka zadziorna i rozsądna. Miasto zostało ciekawie
przedstawione, chociaż oczywiście jest to tylko powierzchowne.
Okładka jest
naprawdę czarująca. Niesamowicie się prezentuje! Font jest duży,
wygodnie się czyta, a strony tekstu same przelatują między
palcami. Lekka i przyjemna powieść, jeśli potrzebujecie czegoś
niezobowiązującego. Polecam.
Napisała siedemdziesiąt pięć powieści? Jeszcze trochę, a dogoni Kraszewskiego, który napisał ich około dwieście trzydzieści. :)
OdpowiedzUsuńKonkretnie 232 ;)
UsuńI tak Nora Roberts napisała ich jeszcze więcej :D
UsuńO, może w końcu coś dla mnie? Ostatnio trochę się zniechęciłam do literatury tego typu i szukam czegoś, co przywróci mi wiarę w ten gatunek. A, no i okładka jest śliczna <3 Niby taka prosta, ale...klimatyczna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Kiedyś przeczytam, bo lubię romanse, ale jeszcze nie teraz, bo w tym momencie taka książka mogłaby mnie za bardzo zdołować.
OdpowiedzUsuńJak będę potrzebowała właśnie takiej lektury wtedy z pewnością sięgnę po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wiesz, tyle się kobieta napisała, a ja o niej pierwsze słyszę :D. Ale to pewnie dlatego, że mało romansów czytam. Ostatnio tylko jeden mi się wciągający i zabawny trafił:
OdpowiedzUsuńhttp://stronapostronie2017.blogspot.com/2017/06/maa-ksiegarnia-samotnych-serc-annie.html?view=sidebar
Jeśli nie czytałaś spróbuj, bo bardzo fajny na wakacje.
Od czasu do czasu sięgam po takie lekkie powieści, ale na ten tytuł jakoś nie mam teraz ochoty. Nie mówię jednak, że nigdy nie przeczytam, bo trochę kusi mnie poznanie Frankie - wydaje się być wyrazistą i skupiająca uwagę postacią.
OdpowiedzUsuń