niedziela, 8 września 2013

„Kobieta – niespodzianka” Piotr Kołodziejczak



Data wydania: czerwiec 2011
Liczba stron: 192

Niedawno była okazja do wygrania kilku egzemplarzy „Kobiety-niespodzianki” na moim blogu. Mam nadzieję, że powieść spodoba się szczęśliwcom. Książka to właściwie opowiadanko bardziej niż powieść. Pisarz, jak to ma w zwyczaju, porusza tematykę bliską każdemu z nas. Rodzina, emocje, dojrzewanie i kłamstwa…

Andrzej i Magda to zgodne małżeństwo. Ni z tego ni z owego wkracza w ich życie Kobieta-niespodzianka. Wprowadza zamęt i totalne zamieszanie w życie szczerego dotąd, wobec swojej żony, Andrzeja. Jednocześnie głównym wątkiem jest poszukiwanie przez jego córkę pracy. Basia to młoda absolwentka zaraz po studiach, która boryka się z problemem bezrobocia. Czy uda jej się odnaleźć pracę i jakie perypetie ją spotkają?

Książeczka, tradycyjnie u Pana Kołodziejczaka, jest bardzo krótka, przez co sprawia wrażenie, że historia została skondensowana i przedstawiona w telegraficznym skrócie. Pisarz pozostawia wiele białych plam i miejsca na domysły. Co ciekawe jednocześnie poczułam się potraktowana jak skończona idiotka, której wszystko trzeba opisać, gdyż nie potrafię wyciągać samodzielnych wniosków. Akcja wydawała się zbiorem krótkich epizodów.

Bohaterowie są dobrze wykreowani, ale pobieżnie, bo cóż można nawyczyniać w tak krótkiej opowiastce? Powieść nie ma jakiejś szczególnej fabuły. Przez większą część „Kobiety-niespodzianki” nic się nie działo. Brak było napięcia, wyczekiwania. Przyznaję, że autor jest mistrzem szokujących zakończeń. Spodziewałam się czegoś sztampowego, ale Kołodziejczak totalnie mnie zaskoczył. 

Tradycyjnie styl tekstu mi się nie podoba. Niestety dialogi były dla mnie drętwe, a żarty niesamowicie wymuszone. Sam w sobie jest bardzo prosty i wiem z komentarzy pod poprzednimi recenzjami, że wielu osobom się podoba, z czego jasno wynika, że to indywidualna kwestia. Tak jak cały odbiór książki, jeśli ktoś tego nie wie.

Czyta się szybko i płynnie. To idealna książka, gdy mamy godzinne okienko między wykonywanymi czynnościami i chcemy je jakoś niezobowiązująco zagospodarować. Przeczytałam, przetrawiłam, nic wielkiego, nic nowego…

16 komentarzy:

  1. Skutecznie mnie ta książka zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tą książkę bo wygrałam ją w konkursie, ale rzeczywiście to niezbyt ambitna lektura. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet mnie zaciekawiła ta pozycja...chyba się skusze, bo czasem trzeba poczytać coś mniej ambitnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety autor ma taki specyficzny nazwałabym to raczej ubogi styl narracji. Może nie rzuca się tak bardzo w oczy, jeśli ktoś raz, czy dwa sięgnie po dzieła tego autora. Natomiast, gdyż w krótkim odstępie czasu zaczniemy czytać wszystkie jego książki, to wtedy widać już jego rażący, słaby styl tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już widziałam recenzję tej książki i tamta nawet mnie zaciekawiła, natomiast drętwe dialogi są bardzo odstraszające.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zachwyca mnie, choć jeszcze jej w rękach nie miałam. Ale z pewnością przeczytam, ot choćby dlatego, że stoi na półce jako wygrana. A czasem przyda się taka luźna lekturka....

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce, nie czuję się zachęcona, więc po prostu o niej zapominam i idę szukać dalej :d

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam. Polubiłam prozę Kołodziejczaka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej sobie daruję, książka chyba nie dla mnie. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Tobą niemalże w 100%. Skondensowana historyjka, dużo niepowiązanych wątków, właściwie o niczym. Plus mistrzowsko szokujące zakończenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje zniechęcenie do tej książki już dawno doszło do górnej skali, a teraz ją przeskoczyło i szybuje nieopanowanym lotem ku górze. Nie brałam udziału w konkursie, żeby nie dostać tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam i po Twojej recenzji ze świecą nie będę raczej szukać...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie czytałyście tej książki? Dla mnie jest super. Nie zastanawiałyście się czasami jak wygląda życie typowej przeciętnej rodziny? Jakim językiem tam się mówi, co się na co dzień robi? Kołodziejczak o tym właśnie napisał: o typowej polskiej rodzinie. I to mi się bardzo spodobało. Zidentyfikowałam się z tą historią. Ja naprawdę zachęcam do lektury! Nie sugerujcie się tak recenzjami blogerek :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A mnie przewrotnie recenzja zachęciła. Zaskakujące zakończenie, tematyka. Nie będę krytykowała, póki nie przeczytam. Idę do księgarni. Marta Domaniecka, piszcie do mnie na maila: kochamczytac@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Normalnym językiem i jesteśmy wystarczająco bystrzy, by zrozumieć aluzje. Gdy mój narzeczony mówi, że chce mieć więcej pieprzu w związku to nie odpowiadam mu z kamienną twarzą, że przecież jest w kuchni.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).