niedziela, 3 listopada 2013

„Meksykański romans” Luiza Kochańska



Wydawnictwo: Replika
Data wydania: luty 2009
Liczba stron: 176

Po przeczytaniu tej książki mam ochotę zapytać się autorki, co brała. Zaręczam Wam, że o trzeźwym umyśle napisać się tego nie da.

„Krótkie wyspy euforii w morzu depresji.”

Książka opowiada o dwóch kobietach – matce i córce. Obie bez pracy, po nieudanych związkach, nie wiedzą co dalej zrobić ze swoim życiem. Ni z tego, ni z owego wygrywają w loterii chipsowej wycieczkę do Meksyku. Gdy już tam przybywają fatalne zdarzenia wydają się nawarstwiać jedno po drugim.

„Uważam, że rozpaczać krótko, a dobrze, a nie długo i byle jak.”

No cóż. W tak małej książeczce naprawdę wiele się działo. Tyle tylko, że zdarzenia były tak nieprawdopodobne, że im bardziej wczytywałam się w powieść, tym częściej zadawałam sobie pytanie: kto tu zwariował? Autorka, bohaterki czy może ja? Złodzieje, romanse, oświadczyny, kochankowie, mafia, pożary. I to spada na jedne małe kobietki w przeciągu paru dni. Fabuła tej powieści to czyste fantasy, a podejrzewam, że nie to było celem pisarki.

Główne bohaterki były wybitnie tępe. Okradzione, nie robią zupełnie nic (oprócz wątpliwego poziomu ironicznych komentarzy), całe życie jest dla nich zabawą i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ich dojrzałość psychiczna oscyluje gdzieś w okolicach dojrzałości przeciętnego pięciolatka.

Faktem jest, że kilka razy się zaśmiałam. Znalazłoby się kilka zabawnych powiedzonek, jednak większość była dla mnie wymuszona i nienaturalna. Podobnie z dialogami, które były nieautentyczne. Płaskie.

Nic nie ratuje tej książki. Irracjonalne zakończenie zadaje jej ostateczny cios. Nie muszę tej książki bardziej pogrążać. Zrobiła to sama.

Odradzam wszystkim bez wyjątku.

24 komentarze:

  1. Powiało chłodem i to arktycznym. Dzięki za ostrzeżenie. Będę zatem omijać tę książkę z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj, ciekawa jestem, ile czasu minie, nim koledzy autorki, a może nawet ona sama, zajrzą na Twojego bloga :P Ja właśnie dlatego bardzo rzadko czytam polską literaturę - bo i tak wiem, że większość to dramat (poza kilkoma sprawdzonymi autorami), a nie daj Boże napisz coś negatywnego, to Cię jeszcze zjedzą, że miałaś czelność wyrazić swoje zdanie i to tak niepochlebne, oj! Twoja opinia o Meksykańskim romansie mnie nie zaskakuje - nawet bym tej książki nie zauważyła na półce w księgarni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja znajduję sporo dobrego w polskiej literaturze. Warto się rozglądnąć:)

      Usuń
    2. Ja czytam polską literaturę, bo nie ma najmniejszego powodu, by była gorsza od zagranicznej :-) Co do zbulwersowanej autorki i jej przyjaciół, to na początku się denerwowała, teraz podchodzę do tego bardzo spokojnie. Fakt, że zawsze odrobinę się waham, czy dodać negatywną opinię książki polskiego autora, to nie konformizm, a rozsądek ;-) Przecież wszyscy słyszeliśmy o pozwach i sądach :-) Mam tylko nadzieję, że uda mi się tego uniknąć.

      Usuń
  3. Oj, a więc z pewnością nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również czytam dużo polskiej literatury, ale tak to niestety jest że czasami znajomi autorki albo i ona sama potrafią zlinczować. Sama doświadczyłam czegoś takiego, na szczęście nie zostałam sama w takiej sytuacji. Jednak zdarzają się też sytuacje gdy komentarz od autorki bardzo podbudowuje. Nie mniej jednak od książki będę się trzymać z daleka. Nie mam czasu na czytanie książek które mnie nie zadowalają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli wychodzi na to, że kolejna pozycja, którą warto jedynie... omijać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę i to była strata czasu. Coś strasznego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chętnie czytam polską literaturę, ale tę książkę sobie daruję. Po co marnować czas, skoro można go lepiej wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I warto wiedzieć by nie tracić na nią czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc ja nie będę się w niej pogrążać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za ostrzeżenie, bo szkoda by mi było czasu na osobiste zweryfikowanie słabości tej książki. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja spasuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś bez serca xD
    Niemniej, plus za szczerą opinię ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za ostrzeżenie! Będę unikać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. autorzy mogą pisać sobie o wszystkim, nawet o inwazji obcych na księżycu, ale niech to będzie choć trochę wiarygodne, a bohaterowie minimalnie inteligentni. cudownym przypadkom i zbiegom okoliczności mówię stanowcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest tyle wspaniałych książek, że szkoda tracić czas na te słabe. Chociaż przyznam, że jakoś przewrotnie jestem odrobinkę ciekawa Ci ja również tak krytycznie odebrałabym ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zadałaś tej książce cios poniżej pasa - zatem omijam!
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Czyli podziękuję, już po samym opisie nie byłam zainteresowana, ale skoro odradzasz, tym bardziej będę omijać. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie przerażają przede wszystkim tępe bohaterki... Nie ma mowy, nie czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo mnie zniechęcają książki pełne nieprawdopodobnych zdarzeń. Skoro czytam coś na kształt obyczajówki, to chcę mieć choć cień odczucia, że coś z tego mogło zdarzyć się naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda mi czasu na kiepskie książki, więc tą będę omijać szerokim łukiem. :)
    Pozdrawiam,
    [kiedyś Aleksandra z ksiazkowa-kraina.blospot.com]

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).