Seria/cykl
wydawniczy: Wiktoria
Biankowska tom 3 - ostatni
Wydawnictwo: W.A.B.
Data
wydania: październik
2012
Recenzja może zawierać spojlery.
I oto, dokonało się. Trylogię Pani Katarzyny można uznać za
zakończoną. Ostatnimi czasy zastanawiam się, czy to ja ewoluowałam na nowy
poziom, czy to serie mają tendencje spadkowe. O ile „Ja, diablicę” parę lat
temu uznałam za powieść przeciętną to aktualnie uznaję ostatnią część za zwykły
gniot.
„To smutne, ale ze śmiercią ci do twarzy.”
Wiki po raz kolejny umiera. Przez przypadek, ale jednak. Na
skutek diabelskich machlojek trafia do Tartaru. To najgorsze możliwe miejsce,
bez radości, barw, czy jedzenia innego niż ziemniaki… Trafiają tam potępione
dusze morderców, psychopatów i innego patologicznego elementu. W sam środek
tego ponurego miejsca trafia Wiki. Od progu robi sobie wrogów. Hitler za nią nie
przepada, Kuba Rozpruwacz mimo kurtuazji uważa ją za osobę arogancką, a Neron
panicznie się jej boi. Nie wspominając już o Elżbiecie Batory, która pragnie
wykąpać się w jej krwi.
„Nikt nie będzie mnie mordował bez ważnego powodu!”
W pierwszej części najbardziej podobał mi się pomysł. Był on
naprawdę nowatorski i kreatywny. Nigdy wcześniej nie spotkała się z taka
wariacją na temat piekła i nieba. W trzeciej części pomysł spowszedniał. Cały
ten absurd zrobił się zbyt niedorzeczny, zaś cała fabuła nakreślona jest zbyt
grubą kreską. Przez to powieść wydaje się po prostu dziecinna. Coś jak bzdurny
sen małego dziecka.
„Biada nam. Socjopata napalił się na socjopatkę. To może
skończyć się rzezią, kiedy trzecia socjopatka, właścicielka wcześniej
wspomnianego socjopaty, się o tym dowie.”
Co bardzo mi przeszkadza to zahamowanie rozwoju u Pani
Miszczuk. Czytając pierwszą część zdawałam sobie sprawę, że to dopiero początek
jej kariery i próbowałam ze zrozumieniem patrzeć na jej infantylny język. W
ostatnim tomie nic się nie zmieniło. Styl wciąż jest niewprawny, a zasób
słownictwa ubogi. Pisarstwo to rzemiosło – trzeba je doskonalić.
„Charon przerażał mnie bardziej niż Śmierć. Mimo, że
obydwoje najwyraźniej zaopatrywali się w tym samym butiku. -Nie znasz przypadkiem
Śmierci?- zagadnęłam. -To moja siostra- odparł. Współczuję rodzicom...”
Fabuła mnie znudziła, mimo że wszystko było takie szybkie,
prędkie, migające wręcz. Mnóstwo rzeczy następuje śpiesznie po sobie, próbując
ukryć fakt, że autorka nie ma tak naprawdę dobrego warsztatu, ani też spójnego
pomysłu na zakończenie. Pani Katarzyna nie miała praktycznie żadnego pomysłu na
tę trzecią część. Powtórzyła schemat poprzednich. Wiki trafia do
nadprzyrodzonej krainy, robi tam rozróbę, ktoś próbuje przejąć władzę nad
światem… Ile można? Najwidoczniej dużo razy.
SPOJLER
Autorka często gęsto szła po najlżejszej linii oporu. Mogę
przytoczyć pewną sytuację. Wiki ucieka z Tartaru. Naturalnie łatwiej
powiedzieć, trudniej zrobić. Powstrzymać mają ją liczne potwory i pułapki.
Jednakże autorka nie bardzo miała wyobraźnie i umiejętność opisać walki,
zasadzki itp. Więc co zrobiła? Ano zrobiła tak, że Wiki zasnęła, a gdy się
obudziła to dowiedziała się, że wszystkie potwory są już zabite… Czy tylko dla
mnie jest to żałosne?
KONIEC SPOJLEROWANIA
O postaciach nie będę się wypowiadać, bo to jest totalna
porażka. Głupia i pusta główna bohaterka, odwieczne anioły i demony, które
bekają (!) i zachowują się jak dzieci. Piotruś, który chodzi za nią jak
szczeniak. A no i jeszcze adorator główny o wyglądzie boskiego Alvaro. Byli oni
nieautentyczni, sztuczni w swoim pseudosmiesznym zachowaniu. Wiem, że ta cała
groteskowość książki była zamierzona. Że przez to miało być śmiesznie, ale
widocznie nie posiadam poczucia humoru. Dla mnie był to dowcip najniższych
lotów.
Może i książka nie jest tak dramatycznie zła, jak ją
zaprezentowałam. Nawet dwukrotnie się zaśmiałam (tak, liczyłam zabawne
momenty). Ale to chyba troszkę mało jak na powieść z założenia komediową… Przez
większość powieści czułam zażenowanie i niesmak. Do tej pory stosowałam wobec
Miszczuk taryfę ulgową. Myślałam sobie – dopiero się uczy, to początek jej
kariery itp. itd. Jednakże napisała ona już pięć książek. To już nie jest
debiut. Autorka do tej pory nie nauczyła się pisać, więc wątpię, by
kiedykolwiek cokolwiek zmieniło się w tej materii. Miszczuk uprawia
grafomaństwo w czystej postaci. Teraz wystawię jej prawdziwą rzetelną ocenę. W
mojej opinii „Ja, potępiona” zasługuje na 2/10.
Mam tylko szczerą nadzieję, że Katarzyna Berenika Miszczuk
będzie lepszym lekarzem niż pisarzem.
Ale powiało arktycznym chłodem :) Osobiście nie znam twórczości tej autorki, więc nie będę polemizować w tej kwestii, ale mam w swoich zbiorach bibliotecznych ''Ja diablica'', którą zamierzam w wolnej chwili przeczytać, zatem będę miała już jakieś rozeznanie na temat talentu pisarskiego (bądź jego brak) Pani Miszczuk.
OdpowiedzUsuńO matko, ale ostro, ale negatywnie :D I bardzo dobrze, byle czego czytać nie będę, o! Dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńCoś bardzo srogo ja potraktowałaś. Swojego czasu było dość głośno o tej książcę i byłam do niej pozytywnie nastawiona, lecz Ty nieco to ochłodziłaś.
OdpowiedzUsuńO, zawiodłem się. Miszczuk to dobra autorka, przynajmniej po przeczytaniu "Wilka" i "Wilczycy". no cóż, każdy ma inny gust. Szkoda, że Ci się nie spodobało...
OdpowiedzUsuńSkoro Ty lubisz jej poprzednie dzieła nie powinieneś się zawieść na tej trylogii. Przeglądałam "Wilka" i mam wrażenie, że są podobne, tylko "Wilk" jest w mojej ocenie dużo gorszy. Generalnie \uważam, że nazywanie piętnastolatek autorkami to trochę za dużo :-)
UsuńCo do samego "Wilka" zaufam ocenie Sonei :-) http://lubimyczytac.pl/ksiazka/167157/wilk/opinia/3138827#opinia3138827
A dla mnie ta trylogia to bardzo przyjemne spotkanie z książką i miło je wspominam. :))
OdpowiedzUsuńCóż, oczywiście słyszałam o trylogii, ale nie miałam jej nawet w ręku. Teraz więc, że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńHmmm nie sięgałam jeszcze po tę serię i w sumie nie wiem, czy to zrobię. Z jednej strony jestem ciekawa, z drugiej mam wrażenie, że do najlepszych nei należy i się zawiodę.
OdpowiedzUsuńPierwszą część znam, a wysłychałam jej jako audiobooka i muszę powiedzieć, że dzięki świetnej lektorce-Magdalenie Wójcik-spodobała mi się. Zgadzam się z Twoją negatywną oceną bohaterów męskich, natomiast Wiktoria budzi moją sympatię. Sama nie wiem dlaczego:)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mam ochoty na serię, więc dziękuję za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, spodziewałam się, że będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńUmps, a miałam ochotę ją przeczytać :) I to już długo się do niej zabierałam, ale jakoś okazji nie było :) to chyba dobrze, że tego czasu na nią mi zabrakło :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Zapraszam - konkurs - do wygrania książka :)
OdpowiedzUsuńhttp://monweg.blog.onet.pl/2014/08/08/konkurs-zabawa-do-wygrania-ksiazka/
Po dość zachęcającej okładce, w środku niewiele. Nie ma czasu na tracenie go na te pozycje .
Czytałam dwie części i w miarę mi się podobały, chociaż to prawda, że czasami te przeciwności, misje, pułapki były dość banalne, w drugiej części już widziałam, że autorka powiela schematy, ale i tak seria dość zabawna. Tej części jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Dlatego pierwsza część była fajna, druga znośna, a ta już totalnie beznadziejna.
UsuńNie znam poprzednich części, nie wiem, czy warto :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej części, wole inne książki.
OdpowiedzUsuńNie znam serii i niestety do niej mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do tego, by nie czytać tej serii. Szkoda czasu na takie...
OdpowiedzUsuńNigdy nie ciągnęło mnie do fantastyki w wydaniu polskich pisarzy...
OdpowiedzUsuńW sumie po tym poście wnioskuję, że mimo wszystko dobrze robię, że nie sięgam po książki z tego cyklu;]
OdpowiedzUsuńJa mam w planach przeczytać tę książkę. Mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o tej trylogii i powiem, że z przyjemnością się na nią skuszę. :)
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa tej serii, bo słyszałam i czytałam o niej dosyć dobre opinie. Ale z tego co widzę, im dalej, tym gorzej :) Raczej sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, czemu uważacie, że jeśli jednej osobie się coś nie podoba, to tak samo nie spodoba się wam. Sama weszłam przez przypadek na tego bloga i post - czytałam dwie pierwsze części tej trylogii, i mogę powiedzieć, że MI się podobała. Nie rozumiem was ludzie - zamiast przeczytania jednego rozdziału na internecie, i sprawdzenia samemu (15 min?) wolicie napisać, że "Skoro tobie się nie podobała, Scarlett, to musi być zła. Dziękuję za ostrzeżenie!" Nie wiem, po co w ogóle powstał taki blog... Jeśli już, to publikowałabym tutaj opinie sprawdzonych krytyków polskiej fantastyki, i to co najmniej kilku. Może i strasznie gnębię, ale wkurzyłam się na takie pranie mózgu. I uprzedzam, że odpisywanie mi nie ma sensu, bo nie chcę, i nie zamierzam tutaj wracać. Ten komentarz napisałam tylko po to, żeby ostrzec ludzi, którzy przeczytają mój komentarz
OdpowiedzUsuńZabawna dziewczynka bez gustu.
Usuń