czwartek, 5 marca 2015

"Piętno rzeki" - Patricia Briggs

tłumaczenie - Marek Najter
tytuł oryginału - River Marked
wydawnictwo - Fabryka Słów
Efantastyka
data wydania - luty 2015
liczba stron - 400
 
Zżyłam się z Mercedes Thompson. Śledzę jej przygody od bardzo dawna i wypatruję kolejnych książek z cyklu z niecierpliwością psychofanki. Z ulubionymi postaciami chciałoby się zostać na zawsze, dlatego bardzo lubię długie serie. Tylko wtedy mogę traktować bohaterów jak przyjaciół, za którymi się tęsknie. Niestety, przy takim podejściu w pewnym momencie przychodzi dylemat – czy lepiej, gdy pisarz kończy przygodę z serią u szczytu swoich możliwości, czy może ciągnąć ją do oporu, aż skończą się wszystkie pomysły, zaś kolejne tomy będą zwykłymi zapchajdziurami.

Mercedes jest w końcu w stałym, szczęśliwym związku. Jej najpoważniejszy problem to matka, która na wesele pragnie zamówić synogarlice. Żywe i fruwające. Panna młoda postanawia uciec i wziąć cichy ślub. Nie wie tylko, że została sprawnie zmanipulowana, przez co robi dokładnie to, czego się od niej oczekuje. Koniec końców przed ołtarzem pada sakramentalne „tak”. Mechaniczka samochodowa może odpocząć z Adamem i wyjechać w podróż poślubną na biwak nad brzeg rzeki Columbia. Niestety jest to prezent od rasy nieludzi, co zwiastuje same kłopoty.

Wszystko wydaje się być takie jak dawniej. Bo i Mercedes taka sama. I Adam pełen uroku jak zawsze. I tu pojawia się problem. Główna bohaterka wplątuje się w niezłą kabałę, zdobywa kolejnych wrogów, tak jak we wszystkich poprzednich tomach. Nieustannie to samo. Wciąż jest doskonale w porównaniu z innymi pisarzami urban fantasy, ale patrząc na książki z tej serii, to można zaobserwować stopniowy spadek poziomu. Opowieść o kojocie staje się wtórna, a ona sama przewidywalna w swoim szaleństwie. Mam wrażenie, że pisarka stara się jak najbardziej motać akcje, czyniąc ją maksymalnie zakręconą, tak by nie można było posądzić ją o nudę. Tym razem prostota by wygrała. Myślę, że ciekawiej wyszłoby, gdyby autorka nie nawarstwiała wątków, tajemnic, legend, które pełnią funkcję ucieczki od prawdy. Pisarka opisuje niewiele faktów, za to chowa się za podaniami, by na końcu skonkludować, że tak naprawdę nic one nie znaczą.

Mercedes jako główna bohaterka zaczyna nużyć. Tradycyjnie, tylko ona, prosty kojot, musi ratować swoich bliskich przed strasznym złem. Dowiaduje się sporo w tej części o swojej przeszłości i zmiennokształtnym dziedzictwie, niestety nie wydaje się, by miało to znaczenie w dalszej perspektywie. Zyskała wiedzę i koniec. Briggs wprowadziła liczne postaci drugoplanowe, które dość słabo scharakteryzowała i niezbyt zapadły w pamięć. Bardzo brakowało mi członków watahy. Ta część byłaby idealną okazją do prezentacji, jak wilki akceptują kojota jako osobę znajdującą się prawie na samym szczycie w hierarchii. W poprzednich tomach autorka sygnalizowała, że wynikają z tego poważne konflikty. Myślałam, że kolejna część będzie miejscem rozliczeń, ostatecznego utworzenia i potwierdzenia statusu Mercedes pośród wilków. Wydaje mi się, że autorka niezbyt miała pomysł, jak to zrobić, więc asekuruje się wysłaniem kobiety do dziczy z daleka od wszystkiego i ciągłym „zadymianiem” obrazu licznymi legendami. Znane z poprzednich tomów postacie to naprawdę dobrze wykreowane charaktery i żal mi serce ściska, że wolała wprowadzić osoby nowe, które wcale nie przyniosły powiewu świeżości, a zamiast tego narobiły trochę zamętu swoją nijakością.

Język nadal jest bardzo poprawny, choć zaobserwowałam zwiększoną liczbę słabych żartów. Mimo to wciąż brzmi lekko i bardzo przyjemnie. Okładka prezentuje się bardzo ładnie, spore litery zaś ułatwiały czytanie. Pomimo to „Piętno rzeki” czytało się ciężko i z trudem. Natłok klechd zaciemniających obraz, nie ułatwiał zapoznawania się z tą historią. Uważam, że to najsłabszy tom serii. Wyraźnie widać, że został napisany na siłę. Mam nadzieję, że gdy wszystko wróci do normy, to jest Mercy z Adamem do watahy, to znów będzie ironicznie, lekko i ciekawie.
 

20 komentarzy:

  1. Szkoda, że to najsłabszy tom serii. Widać autorka pomału się ''wypala'', dlatego powinna stworzyć coś nowego. Ja co prawda nie znam jeszcze jej twórczości, ale od jakiegoś czasu planuje to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami lepiej napisać mniej, niż więcej, a kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc pierwszy raz słyszę o tej serii. Jednak wydaję mi się, że to raczej nie dla mnie, bo po fantastykę sięgam bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałabym, ale jakoś nie śpieszy mi się do tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa pozycja, polecę fanom fantastyki:) Ja jednak jestem wielką fanką klasyki, aktualnie czytam "Wielkiego nieznajomego" Kraszewskiego:) dziękuje za miły komentarz u mnie i zapraszam częsciej, ja będę wpadać, obserwuję i pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość autorki mi nie pasowała od samego początku, tzn. nie czytałam nic jej autorstwa, ale jakoś fabuła jej książek do mnie nie przemawia. Myślę, że powieści tego pokroju jest na rynku aż zanadto i ciężko jest wymyślić coś nowego niestety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że seria o Mercedes jest bardzo nowatorska. Mam wrażenie, że powstał zupełnie nowy typ bohaterki, który to nie wstydzi się, że ma smar pod paznokciami.

      Usuń
  8. chciałam Ci podziękować za zwrócenie uwagi. Niestety, pisanie postów w bloggerze tym się dla mnie kończy :(

    OdpowiedzUsuń
  9. bohaterka jak nudzi w pewnym momencie swoją osobą to nie da rady czytać książki do końca..

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę w końcu rozpocząć swoją przygodę z Mercedes ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem do końca przekonana, jeszcze się zastanowię jednak :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam tej serii i raczej się nie zapowiada, bym to zmieniła.

    OdpowiedzUsuń
  13. Planuję rozpocząć znajomość z Mercy, jeśli zostaną wznowione poprzednie tomy, ale szkoda, że ten tom się nie spisał.

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety zupełnie nie moje klimaty - fantastyka jakoś do mnie nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to zawsze jestem rozdarta: czy zabierać się za długaśne serie i potem obserwować spadek formy, czy ich unikać (i, chcąc powrócić do ulubionych bohaterek, po prostu wielokrotnie sięgać po tę samą powieść). ;)
    A powyższej serii (jeszcze?) nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Musiała mi mignąć gdzieś ta okładka, bo skądś ją kojarzę, może nawet sięgnę po pierwszy tom, by przekonać się czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).