Tytuł: Na krawędzi
Tom Serii: 1
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 402
Rok wydania: 2011
Jestem wielką fanką serii o Kate Daniels. Dlatego też „Na krawędzi” stało się pozycją obowiązkową na półcę „chce przeczytać”. Zakupiłam ją, ale dopiero niedawno znalazłam chwilę czasu by ją przeczytać. I nie zawiodłam się.
Główna bohaterka Rose Drayton żyje na krawędzi dwóch światów Dziwnoziemi i Niepełni – w Rubieży. Dziwnoziemia jest krainą przesyconą magią, natomiast Niepełnia jest światem który znamy. Rubież to pas ziemi niczyjej. Wpół magiczna. Rose sprawuje opiekę nad dwójką młodszych braci. Rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. Dziewczyna jest niezwykła – a w każdym razie posługuje się niebywałą jak na Rubież magią. Zaczyna się polowanie na Rose. Wielu mężczyzn chce poślubić dziewczynę nawet wbrew jej woli.
Jednak z czasem ten rozgłos przycicha. Jednak pewnego dnia przy jej kręgu barierowym staje Declan Camarine. Rose w przypływie wściekłości wykrzykuje do niego, że się z nim nie prześpi. Zdziwiony mężczyzna zaczyna starać się o jej względy, opiekuje się jej rodziną. Coraz bardziej angażuje się w życie tej rodziny. Przystojny mężczyzna wywraca życie Rose do góry nogami. Ale tylko on może uratować ją przed ogarami – istotami które pojawiły się w Rubieży.
Książka jest rewelacyjna – niczego innego nie można było się spodziewać po Ilonie Andrews. Wyczuwa się to, że została napisana tylko przez nią bez jej męża. Jest bardziej skupiona na uczuciach, w paranormal romance/ Urban fantasy jest większy nacisk na romance. Oczywiście pojawił się świetny wątek zawiązujący akcje. Znajduje się w niej o wiele mniej opisów walk aniżeli w Kate Daniels. Jednak nie zabrakło prostego przyjemnego w odbiorze języka, ironicznych dialogów między bohaterami. O właśnie bohaterowie! Są wręcz identyczne jak w serii o Kate Daniels. Kobieta uparta, wybuchowa, samodzielna, a jednocześnie opiekuńcza i w pewien sposób niezwykła. Mężczyzna blondyn, zaborczy, dominujący, piastujący jakiś wysoki urząd. W sumie to nic strasznego, że skorzystali z już stworzonych wzorców charakterologicznych. Ogólnie postaci mnie zauroczyły. Moimi ulubieńcami stali się bracia Rose. A sam Declan jest czystą poezją.
Narracja prowadzona była w trzeciej osobie, jednak skupiała się głównie na osobie i przemyśleniach Rose. Okazjonalnie pojawiali się jej bracia.
„Na krawędzi” jest świetnym paranormal/ Urban fantasy. Autorka nie poszła na łatwiznę i wymyśliła własny świat całkowicie od podstaw. To naprawdę bardzo się chwali, że nie korzysta z pomysłów innych tylko tworzy własną koncpecję. Jedynym minusem jest to, że jest to pojedyncza część. Wolałabym kolejną serię z pod pióra Andrews. Jednak z chęcią przeczytam dalsze losy ludzi mieszkających w Rubieży. Jednak pewnie trochę sobie na nią poczekamy. Warto wspomnieć o prześlicznym wydaniu fabryki słów. Okładka ładna, prawie taka jak zagraniczna usunięto jedynie twarz mężczyzny z brzegu.
Tak więc polecam. 10/10
"Jest zbyt niebezpieczna, by żyć, i zbyt silna by umrzeć"
Jak jest magia, to ja koniecznie muszę przeczytać :) A czy mi się spodoba to zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam tego cyklu, ale kiedyś już przeglądałam recenzję o tej książce. Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńMi książka podobała się mniej niż te z serii o Kate Daniels. Jednak nie twierdzę, że nie ma ona swojego uroku, dlatego z pewnością sięgnę po kolejne tomy z tej serii :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja nie znam tej serii. Serio polecasz? Będę musiala pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawą lekturą. Z chęcią przeczytam.:D
OdpowiedzUsuńKochana, odpowiedź może byś tak długa jak tylko chcesz :) Chyba nigdy nie czytałam żadnej ksiązki wydawnictwa Fabryka Snów :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej autorce, ale recenzja zachęca do lektury. Co prawda raczej nie będę za nią gonić, ale jeśli książka wpadnie mi w ręce w bibliotece na przykład, to z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńAutorka świetna, książka jeszcze lepsza( wiem, bo też już czytałam :D) ,ale ja i tak cały czas zostaję wierna mojej miłości do Kate Daniels :-P
OdpowiedzUsuń