3096 dni Natascha Kampusch
tłumaczenie: Viktor Grotowicz
tytuł oryginału: 3096 Tage
wydawnictwo: Sonia Draga
data wydania: styczeń 2011
liczba stron: 280
„Byłam dzieckiem i byłam sama, a istniał jeden jedyny człowiek, który mógł mnie uratować z tej strasznej samotności: ten, który ją na mnie sprowadził.”
Aby odpowiednio zrecenzować tę książkę najsampierw muszę przybliżyć pewną historię. W marcu 1998 roku w Wiedniu została porwana dziesięcioletnia dziewczynka zmierzająca do szkoły. Nie było żadnych poszlak. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Dziewczynka - Natasha Kampusach rozpłynęła się w powietrzu. Przeprowadzono poszukiwania na szeroką skalę, także za granicami Austrii. Jak się później okazało dziewczynka przebywała 18 km. od domu swojej matki. Dziecko było przetrzymywane w betonowej piwnicy, zbudowanej specjalnie do takich celów, przez psychopatę. Spędziła tam 3096 dni. Czyli ponad osiem lat.
„Patrzył na mnie jak dumny właściciel nowego kota, a nawet
gorzej: jak dziecko na nową zabawkę. Był pełen radości na to, co się stanie i
jednocześnie niepewny, co z tym może zrobić.”
„3096 dni” to
wspomnienia Nataszy Kampusach z czasu więzienia jej przez Wolfganga Prikopila. Opowiada
jak to dorastała z dala od ludzi, odcięta od świata, rodziny, bez żadnego
wsparcia. Nie jest to suchy opis faktów z tamtego okresu. To spojrzenie
dorosłej, dojrzałej osoby na tamte wydarzenia. Autorka ma dużą wiedzę z zakresu
psychologii. Szczególnie interesuje się tematem przetrzymywania, porywaczy i
ich ofiar. Dlatego też komentuje sytuacje – teraz już wie, dlaczego zachowywała
się tak, a nie inaczej. Dlaczego on zachowywał się właśnie w ten sposób.
„Uwięziona byłam nie w swoim śnie, lecz we śnie porywacza.
On zaś nie śnił, lecz poświęcił swoje życie na urzeczywistnienie okrutnej
fantazji, z której nie było ucieczki również dla niego. „
Pani Kampusch najpierw przedstawia swoje dzieciństwo. Matka
kochała ją, jednak była szorstką w obyciu osobą, przez to rzadko okazywała uczucie
dziewczynce. Rozwód rodziców, ich nowi partnerzy, którzy jej nie akceptowali,
odrzucenie w szkole, otyłość… To wszystko spowodowało jej brak pewności siebie,
zamknięcie w sobie, samotność. Jak twierdzi stała się idealną ofiarą dla
psychopatów i pedofili.
„Świat w którym żyłam skurczył się do pięciu metrów
kwadratowych.”
Była przetrzymywana przez lata. Jedyną osobą, którą widywała
to jej oprawca. Nikt inny. Zawsze sama, zamknięta. Co mogła zrobić?
Sprzymierzyć się z porywaczem. Brzmi to może cudacznie, ale w miarę zagłębiania
się w lekturę coraz bardziej ją rozumiałam. Musiała grać na jego zasadach. Była
przetrzymywana w betonowym pomieszczeniu pod ziemią, które mogła obejść
dwunastoma krokami. Pragnęła jego obecność, by nie zwariować. By nie być samą.
Musiała chociaż trochę zrozumieć przepisy jego gry, by nie przegrać. Nie miała
możliwości wygrać. Chodziło tylko o przetrwanie. W takiej sytuacji musiała
zdobyć trochę prywatnego miejsca dla siebie. Swoje okno na świat znalazła w
książkach, filmach, serialach. Byli oni jej przyszywaną rodziną. Chłonęła każdy
aspekt ich świata, bo nie miała własnego.
„Przede mną stał mężczyzna, którego człowieczeństwo się
zmniejszyło, fasada zaczęła się kruszyć i odsłaniać osobę po prostu słabą.
Nieudacznika w prawdziwym świecie, który brał swoją siłę z poniewierania
dzieckiem. Żałosny widok. Karykatura człowieka, który każe mi nazywać się
maestro.”
Porywacz kontrolował każdy aspekt jej życia. Znęcał się nad
nią psychicznie oraz fizycznie. Uzależnił ją od siebie całkowicie. Brutalnie ją
bił, zmuszał do pracy ponad siły, głodził. Dla Kampusch ważne były drobne akty
sprzeciwu. Upewniało ją to, że wciąż była odrębną jednostką. Że Prikopil nie
zredukował jej do chodzącej maszyny. Nigdy przed nim nie ulękła. Nigdy nie
powiedziała do niego Panie, Władco, Mistrzu.
„Gdybym traktowała go wyłącznie z nienawiścią uczucie to tak
by mnie pożarło, że nie miałabym już siły by żyć dalej.”
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że w jej wypowiedziach
nie ma nawet krzty nienawiści. Próbuje go zrozumieć. Analizuje jego życie, by
pojąć jak mógł odebrać jej kawałek życia. Autorka nie wierzy w absolutne dobro
lub zło. Sądzi, że w każdym człowieku jest po trochu jednego i drugiego.
Wspomina o drobnych aktach dobroci z jego strony. O wyrzutach sumienia, które
go nękały. W gruncie rzeczy Natasha twierdzi, że porywać pragnął miłości i
ciepła. Idealnego ogniska domowego. Pragnął z jej strony uznania i sympatii, a
jednocześnie chciał czuć się wszechwładny. Muszę powiedzieć, że momentami jej
nie rozumiałam. To oczywiste, że w pewien sposób zżyła się z nim. Spędziła z
Prikopilem 8 lat dzieciństwa, ale przecież był jej porywaczem, oprawcą,
dręczycielem. A gdy on popełnił samobójstwo, opłakiwała go…
„ Było to tak jakby kogoś dusił i pytał przy tym czy dobrze
przyłożył dłonie i czy nacisk jest odpowiedni.”
Ale Natascha uciekła. Przeżyła piekło i powróciła z niego
silniejsza, mądrzejsza, pewna, że jeśli przeszła to, to przejdzie już wszystko.
Druzgocące jest to, jak po jej ucieczce potraktowało ją społeczeństwo. Jako, że
nie przystawała do obrazu zaszczutej i pokonanej ofiary, reagowali wręcz
złością i agresją. Wszelkie jej próby zrozumienia sprawcy kwitowane były pogardliwym
„syndrom sztokholmski”, chociaż niewątpliwie na niego cierpiał. Ludzie nie
znoszą gdy zmienia im się jasne kryteria podziału na dobro i zło. Ona powinna
być przegrana i zniszczona. On powinien być ucieleśnieniem zła, bez żadnej
dobrej cechy. Natascha w tej książce uświadamia nam, że nic nie jest
czarno-białe.
„ – Jestem królem – powiedział. – A ty jesteś moją
niewolnicą. Masz być posłuszna.”
Ta książka jest rozliczeniem z przeszłością. Autorka zamyka
pewien etap, wydaje się, że bezpowrotnie. Chcę pójść dalej ze swoim życiem. Jak
sama piszę:
„Dopiero teraz ,
pisząc te ostatnie zdania, mogę zakończyć tę sprawę i powiedzieć z całym
przekonaniem jestem wolna.”
Książkę czyta się bardzo szybko. Może Pani Kampusach jest dyletantką,
ale ma bardzo obrazowy styl wypowiedzi. Plastyczne opisy pozwoliły mi w pełni
odczuć grozę tej książki. „Wybrałam życie. Porywaczowi pozostała tylko śmierć.”
Nie mam prawa oceniać jej życia. A ta książka to kawałek jej życia. Jednak 8/10
Nie długo się za nią zabieram.
OdpowiedzUsuńCo do ocen, książki tego typu pozostawiam bez ocen
Moja Mama ma tę książkę za sobą i bardzo jej się podobała. Ja jednak na razie wstrzymam się z jej czytaniem :)
OdpowiedzUsuńJa także się wstrzymam, raczej nie są to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś... póki co raczej odpuszczę lekturę...
OdpowiedzUsuńMarzę o tej książce od dłuższego czasu i bardzo bym chciała móc ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała, jestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńNa mnie ta książka wciąż czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, tylko nie wiem jak ta książka mną wstrząśnie
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie jak można przetrwać takie piekło. Autorka musi być niesamowicie silną osobą.
OdpowiedzUsuńTo jest straszny paradoks, ponieważ ofiara mimowolnie przyzwyczaja się do oprawcy i często jest tak, że zatraca się ta bariera, która powinna ich dzielić. Straszna książka...
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńjedyne, co mi przychodzi na myśl, to to, że chciałabym ją przeczytać
syndrom Sztokholmski robi swoje stąd pewnie, choć częściowy brak nienawiści. poza tym nie oszukujmy się, kobieta na pewno z miliony razy omawiała ten temat z psychologami więc nie da uniknąć wyprania z emocji. ale i tak czego by nie powiedzieć, książkę bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńTakie książki lubię i bardzo chciałabym przeczytać tę pozycję. Bardzo jestem jej ciekawa. Książki, autorki i jej historii...
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę. Dotąd o podobnych przypadkach czytałem tylko w thrillerach i horrorach.
OdpowiedzUsuńDodaję bloga do obserwowanych i zapraszam do siebie: http://ksiazki-recenzja.blogspot.com
Może kiedyś, bo teraz nie za bardzo mam czas.
OdpowiedzUsuńHmm, przemyślę tę opcję. Bo choć książka nie do końca pasuje mi z opisu, no to ocena wystarczająco podnosi wartośc lektury w moich oczach.
OdpowiedzUsuńJak uporam się ze stosikiem to może sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńStraszna historia :) Aż strach wyjść z domu po przeczytaniu takiej książki :)
OdpowiedzUsuńTo z pewnością wstrząsająca książka. Nie wiem, czy zdecyduję się na jej przeczytanie.. Wcześniej wydawało mi się, że nie. Ale po Twojej recenzji zaczęłam się zastanawiać...;)
OdpowiedzUsuńZwykle nie czytam takich książek, ale gdybym ją zobaczyła w bibliotece, z pewnością bym wypożyczyła. Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uważam, że póki co jestem za młoda na tak wstrząsającą książkę. Kiedyś na pewno przeczytam, na razie spasuję ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna chcę ją przeczytać, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją dorwać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMuszę ją kiedyś przeczytać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!