Wydawnictwo: Replika
Data
wydania: kwiecień
2012
Liczba
stron: 236
Główną bohaterką jest Ewa, a nie Adam. Ew będzie się przez
kartki tej powieści przewijać wiele i wszystkie będą pełnić ważną rolę w życiu
Adama. Jednak skupmy się na jednej pani noszącej to imię. Ewa - główna
bohaterka, to matka, żona, macocha, synowa, sprzątaczka, opiekunka, kucharka…
Jest każdym, tylko nie sobą. Główna bohaterka obowiązków ma wiele, a znikąd
pomocy. Prawie już zapomniała, że jest kobietą wykształconą, niegdyś miała
przed sobą przyszłość, miała marzenia i plany. I co się z nimi stało? Gdzieś
się zagubiły w gąszczu dnia codziennego…
„Może mamy wygórowane oczekiwania? Wmówiono nam, jak w
reklamie, że jesteśmy warci wszystkiego, co najlepsze, także w sensie
materialnym, więc gonimy za coraz nowszym modelem auta i pralki, po drodze
nudzić się również starą żoną lub tym samym od lat mężem.”
Książka opowiada o typowym wręcz problemie kobiety - wybrać
rodzinę czy samorealizację. Naturalnie cała sytuacja została wyolbrzymiona,
jednak problematyka jest jednoznaczna. Poświęciła całe swoje życie dla męża.
Zapomniała o swoim szczęściu, wmawiając sobie, że zadowolenie daje jej
poświęcanie się dla innych. Zżera ją frustracja i rozgoryczenie z powodu braku
wdzięczności ze strony rodziny. Przy tym wszystkim jest zupełnie sama. Ale to
nie ma kompletnie nikogo, kto powiedziałby jej dobre słowo. Mąż jest ciągle w
rozjazdach, pasierbica przeżywa bunt młodzieńczy i gardzi macochą, przyjaciółki
już dawno temu odwróciły się od zaniedbanej Ewy. Samotnie mierzy się z
przerastającymi ją obowiązkami. Sama określa, że należy do tzw.: pokolenia
kanapkowego, czyli uwięzionego między opieką nad dziećmi i rodzicami.
Bardzo lubię takie życiowe, realne powieści. Czytając tę
książkę miałam wrażenie, że wydarzenia w niej zawarte dzieją się tuż za rogiem.
Że mijająca mnie kobieta, jest jedną z Ew Adama. Podobał mi się sam zamysł na
fabułę.
Wszystkie postacie mają dobrze skonstruowane psychiki i
postępują z godnie z tą budową. Szczególnie główna bohaterka jest
wielowymiarową osobą. Z jednej strony możemy podziwiać ją za siłę i hart ducha,
z drugiej potępiać życiowy letarg, w jakim się pogrążyła. Z jednej strony
szanujemy jej poświęcenie, z drugiej nienawidzimy postawy Matki Teresy. I w ten
sposób długo, długo możemy wymieniać aspekty osobowości tej kobiety, które
admirujemy, a które napiętnujemy. Podziwiam Panią Orłowską za stworzenie tak
niejednoznacznej postaci wywołującej szereg przeciwstawnych emocji.
Inni bohaterowie są dobrze wykreowani, jednakże istnieją
tylko po to by być tłem dla Ewy Głównej. To jej nastawienie do postaci
drugoplanowych definiują Ewę jako człowieka.
Skoro tak mi się podoba to dlaczego tak przeciętna ocena?
Ponieważ „Adam i Ewy” to ciekawa, dobrze napisana historia bez puenty. Otwarte
zakończenie w tej akurat historii jest wadą.
Autorka piszę prostym i przyjemnym językiem. Jestem tym
wręcz zaskoczona, ponieważ to dopiero druga książka tejże Pani, więc
spodziewałam się czegoś dużo gorszego. Nie było rewelacyjnie, ale Monika
Orłowska nie ma się, czego wstydzić.
Dzięki zrozumiałemu językowi książkę czyta się naprawdę
szybko, mimo przyciężkawej tematyki. Jednocześnie był mało kunsztowny. Chciałam
jak najszybciej poznać zakończenie tej historii. Zakończenie, którego nie było…
Przy okazji tej książki warto spojrzeć na rolę kobiety w
świecie. A zwłaszcza w Polsce. Może zadajmy sobie ironiczne pytanie – czy matka
i żona ma prawo spełniać się jako człowiek? Czy opiekunka ogniska domowego
powinna się realizować? Czy w ogóle kobieta ma prawo pragnąć innego życia niż to
domowe? Pytanie brzmią kuriozalnie, ale samo powstanie tej książki świadczy o
tym, że w końcu zadać je trzeba.
Jeśli macie ochotę przeczytać historię z życia wziętą,
poruszającą trudną tematykę to polecam tę powieść. Mimo wszystko spędzicie
przyjemnie czas przy tej pozycji i nie przytłoczy Was ona. Przeczytanie,
przetrawicie, a gdzieś w głębi umysłu pozostaną fragmenty, które z biegiem
czasu znikną.
6/10
Cóż, wygląda mi to na typową obyczajówkę. Niestety, kompletnie nie mój klimat. Kiedyś zaczytywałam się w takich "życiowych" książkach, jednak teraz wolę powieści z większym jajem.;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!;]
Moje klimaty, z chęcią bym przeczytał, ale mam tak długą listę oczekujących, że nie wyrobiłbym się z nią do końca życia haha :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu, uznanego przez krytyków za jeden z najlepszych w ubiegłym roku - "Mistrz"! ;D
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej. Myślę, że to lektura jak najbardziej dla mnie
OdpowiedzUsuńLubię życiowe książki, ale tutaj tematyka jakoś nie za bardzo mnie interesuje. Mam na ten temat własne zdanie. Po za tym jak w książce może nie być zakończenia? Totalna porażka.
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Paweł mam przed sobą bardzo długą listę książek do przeczytania, ale gdzieś tam wcisnę ten tytuł, bo wydaje się interesujący. mam nadzieję kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miałam okazję wziąć tę książkę do przeczytania, ale w ostatecznym rozrachunku dałam sobie z nią jednak spokój i chyba już w tej kwestii nic się nie zmieni.
OdpowiedzUsuńMimo tych wszystkich pozytywnych recenzji, ja wciąż nie mogę się do tej pozycji przekonać :/
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za otwartym zakończeniem w takich powieściach. Ale skoro ogólnie była fajna, to może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWiem, że historie traktujące o rzeczywistych problemach mają wzięcie, ale te z Repliki ostatnio mnie rozczarowują, dlatego nie wiem czy ta książka jest lekturą dla mnie, chociaż jak znajdę ją w bibliotece, to pewnie skorzystam.
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana... Chociaż jak wpadnie mi w ręce to pewnie przeczytam, bo nie będę potrafiła oprzeć się tak cudnej okładce :)
OdpowiedzUsuńpodobnych powieści na naszym rynku wydawniczym jest od groma, dlatego Adamowi i wszystkim Ewom jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńZapraszam do nowej wygrywajki u mnie :)
OdpowiedzUsuńZa Varią :) Podpisuję się obiema rękami. Pospolite czytadło, dla wielu na pewno fajne. Ja szukam czegoś więcej, puenta jest jedną z tych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTemat może i oklepany, jak wyżej napisały dziewczyny, ale wciąż wart poruszania.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z AnnRK - warto poruszać takie tematy. Osobiście nie lubię książek z takim nijakim końcem. Jeśli już musi być wart wstrzymywania oddechu do ostatniej strony ;) Niemniej jednak ta pozycja wydaje się całkiem ciekawa ^^ Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się w moich rękach ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki i z chęcią bym zajrzała do tej książki. Temat jak najbardziej na czasie.
OdpowiedzUsuńNie lubię otwartych zakończeń, które niczego nie wyjaśniają...
OdpowiedzUsuńTego typu książki o kobietach bardzo lubię, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam sentyment do książek Pani Orłowskiej. W znacznym stopniu pokrywają się z moim życiem i u mnie zawsze będą zdobywać wysokie i pozytywne noty. Wiem, że nie jestem obiektywna...
OdpowiedzUsuńNikt nie mówi, że nasze opinie muszą być obiektywne ;-)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że gdyby problemy zamieszczone w powieści dotyczyły mnie bardziej osobiście inaczej bym ją odebrała. A raczej na pewno.
Nie przepadam za tego typu książkami, ale ta wydaje się bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Bardzo ciekawy pomysł na książkę, mam nadzieję, ze wpadnie ona w moje łapki. To jest chyba taka książką, którą się czyta i niedługo o niej zapomina, ale i takie lektury są potrzebne :-)
OdpowiedzUsuńTak, zakończenie było dla mnie dziwne i nijakie, takie niedokończone, a tak to książka mi się dosyć podobała. Faktycznie nie zapada niestety w pamięć.
OdpowiedzUsuń