piątek, 15 listopada 2013

„Cień i kość” Leigh Bardugo

Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
Tytuł oryginału: Shadow and Bone
Seria/cykl wydawniczy: Trylogia Grisza tom 1
Data wydania: 19 czerwca 2013 
Liczba stron: 377

Współczesna Rosja to kraj pełen skrajności. Koegzystuje w nim bieda ze z wystawnym bogactwem. Od kiedy tylko pamiętam kojarzy mi się z czymś mrocznym, z szeptanym zaklęciami i mroczną stroną religii. Okres carski w losach tego kraju ma jeszcze więcej ciemnego powabu. Ta majestatyczność i idealne maniery współistnieją z brutalizmem i aktami zła. Uwielbiam książki z akcją osadzoną w tym państwie. „Cień i kość” to nie do końca takie dzieło. Leigh Bardugo tylko wzoruje się na Rosji, tworząc ziemie o nazwie Ravka. W świecie przedstawionym mroczne moce utworzyły Fałdę Cienia, która dzieli tę krainę. W Fałdzie żyją potwory z najgorszych koszmarów i tylko nielicznym udaje się ją przekroczyć. Tym sposobem Ravka odcięta jest od świata. Kraj ten wyniszcza się wewnętrznie. Czy znajdzie się ktoś, kto nosi w sobie wystarczająco wiele światła, by rozświetlić ten mrok?

Główna bohaterka to Alina – sierota wstępująca do wojska. Ma najlepszego przyjaciela Mala, który trwa przy niej na śmierć i na życie. Niewiele ich łączy – ona to introwertyczka, on zaś to dusza towarzystwa.  Gdy razem z innymi żołnierzami przechodzą przez Wilkry prawie zabijają chłopca. Alina w przypływie desperacji ujawnia swoje moce. Okazuje się, że posiada griszackie moce. Dziewczyna zostaje zabrana do szkoły dla młodzieży ze specjalnymi mocami. Będąc pod opieką przystojnego Darklinga młoda kobieta doskonali się i przygotowuje do poważnej roli.

Książka naprawdę mnie zainteresowała. Po pierwsze opis był intrygujący, po drugie zachwycająca okładka, która sugeruje miejsce akcji. Wydanie jest przepiękne – okładka ze skrzydełkami wygląda świetnie, a całość uzupełniona została mapkami. Poza tym sam producent Harry’ego Potter’a zainteresował się tą trylogią. Czyżby książka była tak dobra jak „Harry Potter”? Nadzieje nikłe, jednak sięgałam po „Cień i kość” z takim pragnieniem. To wysoko postawiona poprzeczka, której naturalnie powieść nie podołała, ale bynajmniej to nie znaczy, że jest to dzieło złe! To rzeczywiście rewelacyjna powieść fantastyczna dla młodzieży i bardzo udany debiut.

Pomysł nie jest nowatorski. Pójdę o krok dalej i powiem, że pisarka użyła bardzo sztampowego konceptu. „Od zera do bohatera” po raz milion pierwszy robi się nudne. Świat przedstawiony niestety też nie jest jakiś wymyślny. Ot prosty podział społeczeństwa, nic zawiłego. Mimo że autorka nie przybliżyła w sposób dokładny reguł rzeczywistości to jednak bez problemu odnalazłam się w fabule. Prawdopodobnie to dlatego, że była prosta jak drut. Mimo że imaginarium nie jest nowatorskie, to jednak przedstawione zostało w sposób ciekawy. Z przyjemnością o nim czytałam.

Główna bohaterka to typowa przedstawicielka tego typu książek. To taka szara myszka, która budzi współczucie, a jednocześnie musi uratować świat. Zdecydowanie ta dziewczyna może irytować, ale ja zapałałam do niej sympatią. To jeszcze dziecko, które radość znajduje w używaniu wystawionego języka jako ostatecznego argumentu. Dziewczyna jest naiwna, podatna na wpływy otoczenia, daje się porwać rozwojowi wypadków, ale obdarzyłam ją sympatią. Jeśli chodzi o męskie charaktery to pisarka również nie popisała się innowacyjnością, jednak mogę powiedzieć, że Leigh Bardugo mnie uwiodła. Mężczyźni są fascynujący, tacy tajemniczy i intrygujący. Różnią się, ale wywołują podobne odczucia. Do większego dreszczu niepokoju doprowadza Darkling, czyli ten stojący po nieokreślonej stronie mocy. Choć w sumie równie pociągający jest Mal z jego kapryśnym charakterem. No cóż, pisarka dała mi trudny orzech do zgryzienia i pewnie kogokolwiek Alina, by nie wybrała, ktoś będzie niezadowolony. Ja póki co skłaniam się do tego pierwszego amanta. Przy scenach z jego udziałem moje serce drżało mocniej. Reszta postaci wydaje się dobrym tłem. Są wcale nieźle sportretowani i nie irytują zbytnio.

Język generalnie był dobry. Znalazło się kilka niezgrabności, część dialogów brzmiała sztucznie, a opisów było niewiele (ale według mnie to dobrze – akcja nie była przesadnie dynamiczna, opisy retardacyjne zamordowały by książkę zupełnie). Niemniej było tych potknięć mniej, niż się spodziewałam, dlatego język na plus. Nie podobał mi się ten nowy język, wymyślony przez autorkę. Jak dla mnie brak mu było spójności.

Rekomenduję tę książkę raczej młodym osobom, które lubią mroczny baśniowy klimat. Sięgając po „Cień i kość” trzeba liczyć się z tym, że ciekawa, fantastyczna fabuła, jest mocno spleciona z wątkiem romantycznym. Mnie się podobało, wyczekuję kontynuacji i filmu! Bardzo klimatyczna powieść!

23 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie i mimo przedstawionych przez ciebie mankamentów jestem skłonna sięgnąć po tę książkę, gdyż lubię powieści osadzone w mrocznym, baśniowym klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście okładka przyciąga:) Przywędrowałam tu za nią:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam jej bardzo ciekawa, lecz jeszcze po nią nie sięgnęłam, lecz na pewno to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet mnie zaciekawiłaś. Muszę jej poszukać w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda na typową "młodzieżówkę". ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam, strasznie mi się podobała! Wyczekuję teraz kolejnych części.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie należę już do młodzieży, ale lubię baśniowe klimaty. Może więc kiedyś zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. A zapowiadało się tak dobrze! No nic, w takim razie spasuję, a czas który spędziłabym na czytaniu tej pozycji przeznaczę na jakąś lepszą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie bajkowe opowieści :) chętnie przeczytam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Postać głównej bohaterki mnie nie przekonuje do tej powieści, no i na ten sam schemat "od zera do bohatera" teraz nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznam, że liczyłam na coś dużo lepszego, ale i tak czytało się ją szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię czasem przeczytać książkę młodzieżową, ale baśniowy mrok - to raczej nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem Ci, że zainteresowałaś mnie tą książką. Co prawda nie przepadam za literaturą rosyjską, ale chyba jeszcze nie czytałam ruskiego fantasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobrze, bo tylko akcja ma miejsce w krainie inspirowanej Rosją. Jak widać oryginał nazywa się "Shadow and bone" - pisarka jest amerykanką i miesza w Hollywood.

      Usuń
  15. Mam ochotę na tą książkę, ale skoro piszesz że raczej dla młodszych to już sama nie wiem. Ale za to recenzje czytało mi się bardzo dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście są momenty sztampowe, ale gdzie takich teraz nie uraczymy? Osobiście polubiłam Alinę i czekam na kontynuację jej przygód :)

    Czy ja już Ci mówiłam, że masz piękny design bloga? CUDO! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyka, romans i "kość" w tytule? Hm, właśnie przeczytałam "Miasto Kości", więc może za jednym zamachem powinnam pochłonąć i to? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Papierowy księżyc ma nosa do dobrych historii. uwielbiam serię ich horrorów i powieści obyczajowych. zobaczymy jak będzie z Cieniem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Brzydka okładka. Tak, tak, nie przyszłam tu tylko krytykować okładkę. Cóż, początkowo zainteresowałam się książką, recenzowaną przez Ciebie, lecz im bliżej końca, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie jest to pozycja odpowiednia dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).