Tłumaczenie: Jacek Bielas
Seria/cykl
wydawniczy: Labirynty.
Kolekcja prozy
Wydawnictwo: WAM
Data
wydania: 31
października 2013
Liczba
stron: 352
Pani Lisa Samson była do tej pory wielką niewiadomą dla
mnie, jednakże od chwili gdy ujrzałam „Namiętności Marii Małgorzaty” w
zapowiedziach to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać! Nie wiem, skąd tak
wielkie pragnienie sięgnięcia po tę powieść na wskroś chrześcijańską, ale nie
mam zwyczaju walczyć z pragnieniami i przeczuciami. Dlatego też przyjęłam Marię
Małgorzatę pod swój dach razem z jej wszystkimi namiętnościami. Czy dobrze na
tym wyszłam?
Utwór Samson to wspomnienia tytułowej Marii Małgorzaty. Kobieta
opowiada swoją historię z perspektywy czasu. Lekko lawiruje między
retrospekcjami, a czasem dla niej teraźniejszym. Główna bohaterka dokładnie
analizuje swoją przeszłość i robi pogodne rozliczenie z przeszłości. Dlaczego
pogodne? Ano dlatego że miała dobre życie i niczego nie żałowała. Wszystko, co
kiedykolwiek uczyniła zrobiła w zgodzie ze sobą i z religią chrześcijańską.
Tytułowa postać książki to mocno religijna kobieta. Jak
dowiedziałam się na początku jej matka miała zostać zakonnicą, ale została zgwałcona
przez księdza. Z tego aktu urodziła się Maria Małgorzata. Wychowała ją babcia z
ciotką i wkrótce potem została wysłana do szkoły katolickiej. Wiedzie sobie
spokojny żywot, pozbawiony większych emocji, aż do czasu gdy dziewczynka pozna
Józefa Kellera. To typowy „zły chłopiec” z trudnej rodziny, sprowadzający
dziewczęta na złą drogę. Maria Małgorzata widzi więcej. Dostrzega skrzywdzone
dziecko przez tych, którzy powinni je chronić. Na przestrzeni lat ich drogi
często będą się rozchodzić, ale Bóg koniec końców zawsze będzie prowadził ich
do siebie. Jak dwa magnesy nieustająco będą się przyciągać. Po tym gdy po raz
pierwszy się ujrzeli ich życia splotły się bezpowrotnie.
Głowna bohaterka nosi w sobie tajemnice – rozmawia z
Jezusem. Jest jej najlepszym przyjacielem, mistrzem, nauczycielem,
powiernikiem, kompasem i opoką. Wszystkim. Wykonuje każde jego polecenie, gdyż
on chce dobra całego świata.
Nie przepadam za książkami o charakterze religijnym, dlatego
jestem zdumiona, jak bardzo mi się podobała! Moja notka charakteryzująca
historię brzmi ckliwie, ale nie jest tak w nawet najmniejszym stopniu. Książka
to opowiada o krętych drogach dojścia do boga. Dla Marii Małgorzaty droga
religijna była oczywistym wyborem – była pobłogosławiona osobistym kontaktem z
bogiem. Józefa zaś była niesamowicie kręta i trudna. Chłopak (później
mężczyzna) popełnił wiele błędów. W oczach wielu zapewne byłby stracony, ale
nie dla głównej bohaterki oraz boga. Historia ta przesycona jest smutkiem, ale
pełnym nadziei i pragnienia zmiany na lepsze. Wzruszyłam się, czytając o tak
niezachwianej wierze.
Kompletnie nie podobały mi się fragmenty mistyczne,
opisujące wizje Marii Małgorzaty. Jak dla mnie były bardzo sztuczne i
nienaturalne. Przez te niemrawe i dość infantylne fragmenty zakwalifikowałam tę
książkę do fantastyki.
Polubiłam główną bohaterkę. To naprawdę urocza osoba. Ma
zupełnie inny system wartości niż ja, ale doskonale poznałam jej sposób
myślenia, dzięki narracji pamiętnikarskiej. Maria Magdalena urodziła się
naznaczona smutkiem i tragedią. Ta melancholia unosi się przy niej nieustannie,
mimo że jest bardzo pozytywną osobą.
Niestety jej relacja wydawała mi się momentami dziecinna. Język
niestety, mimo dość rozbudowanej struktury i urozmaicenia, to trącił patosem, a
jednocześnie prostodusznością. Językowo nie jest najlepiej, jednakże nie jest
to nic do nienaprawienia.
Polecam tę książkę, szczególne osobom religijnym. Niesie ze
sobą naprawdę wiele emocji i różnorakich przeżyć. Jestem zadowolona, że
zapoznałam się z tą historią, mimo jej licznych mankamentów.
Ja się niestety raczej nie skuszę, nie czuję, żeby to były moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńMimo zalet, wiem że, to lektura nie dla mnie
OdpowiedzUsuńDo mnie też wątki religijne nie przemawiają. Czasem nawet Stephen King wrzuca je w swoje powieści, co zawsze jakoś tak razi mój czytelniczy gust ;-)
OdpowiedzUsuńZastanowiłeś się Piotrze nad tym dlaczego może to razić Twój czytelniczy gust. Przecież nawet jak nie jesteś religijny, a nawet może nie wierzący to dla Ciebie to tylko książka - nic więcej. Przecież ona Cię nie nawraca i do niczego nie zmusza, jeżeli będziesz miał być nawrócony, stanie się to wbrew Twojej woli. Nie jestem w stanie pojąc dlaczego słowo Bóg w książkach jest pomijane, a jeżeli już jest to razi część czytających.
UsuńZnam wiele osób, które razi np.: fantastyka w powieściach fabularnych np.: moją mamę. I jakoś nie wyobrażam sobie bym miała jej powiedzieć, że nie rozumiem dlaczego fantastyka w książkach jest pomijana, a jeżeli już jest to razi część czytających.
UsuńPozdrawiam!
Źle się wyraziłam, nie tak chciałam to ująć. Chodziło mi o to, że dzisiaj jest tendencja do pomijania transcendencji w literaturze, że jest ona jakby pozostawiana wyłącznie dla książek stricte religijnych. Czy nie jest to przejaw laicyzacji społeczeństwa i obawy, że książka nie będzie czytana, gdy pojawi się w niej słowo Bóg.
UsuńJeśli pisarz kieruje się tym, czy książka będzie czytana przez masy to raczej nie powinien być pisarzem. A dodam jeszcze, że postępująca laicyzacja społeczeństw nijak mnie nie obchodzi i nie przeszkadza, gdyż uważam, że doświadczenia transcendentalne to osobista sprawa każdego człowieka i jeśli ktoś chce, to bez trudu może znaleźć książki, w których Bóg się pojawi. Ja zaś, jako buddystka od 11 lat, mam trudności w znalezieniu ksiązek w jezyku polskim, nie stricte podreczników.
UsuńZamknęłaś mi usta.
UsuńCiekawa pozycja, ale trzeba do niej podchodzić z rozwagą, jeżeli to są prywatne, a nie uznane objawienia.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to chyba lektura dla mnie :(
OdpowiedzUsuńPomimo manakmanteów, o których piszesz, książka wydaje się być interesująca. Okładka zwiastowała lekką powieść obyczajową, a tutaj taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka i sama fabuła. Osobą religijną jestem, więc książkę z przyjemnością kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA mnie osobiście w żaden sposób nie,,rażą'' religijne książki i jeśli tylko fabuła wzbudza moje zainteresowanie to jestem skłonna po nie sięgnąć. Przecież takie publikacje w żadne sposób nie kładą nacisk na powrót wiary lub coś w tym stylu.
OdpowiedzUsuńAkurat ta książka mocno stawia nacisk na powrót do wiary i to, że kontakt z bogiem jest jedyną słuszną drogą :-)
UsuńMnie zaciekawiłaś, przeczytam
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Nie wiem, czy na tyle, by po nią sięgnąć, ale zapamiętam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńSądzę, że nie sięgnę po tę powieść, choć tytuł dosyć mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawa historia, chociaż te mistyczne wątki też mi przeszkadzały. Coś się w tym wypadku nie udało autorce... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę fajnie. Sama chętnie po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię takich religijnych książek, często są takie sztuczne. Nie wiem, czy zdecyduję się na ten tytuł - muszę nad tym trochę podumać :)
OdpowiedzUsuńInteresująca pozycja :)
OdpowiedzUsuńChociaż sama historia mogłaby mnie zainteresować to jednak te mankamenty o których napisałaś trochę mnie zniechęcają :)
OdpowiedzUsuń