Wydawnictwo: Officynka
Data
wydania: 9 lipca
2013
Liczba
stron: 416
Informacji o Saszy Hady zaczęłam szukać dopiero po
skończeniu czytania „Trupa z Nottingham” . Nazwisko pisarki brzmi enigmatycznie
i zagranicznie, tym większe było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że jest
Polką. Mieszka w Krakowie, ale to dziecko lasu. Podobno jej korzenie sięgają
Rzeszowszczyzny i posiada w swoich żyłach krew tatarską. Skąd moje zaskoczenie?
Ano stąd, że Szasza Hady pisze niczym pisarka zagraniczna. Nie jest to ani
pochwała, ani nagana, tylko stwierdzenie faktu. Młoda artystka pisze z
cudzoziemską manierą i jest przykładem na to, że polscy pisarze nijak nie odstają
od standardów światowych, zaś niechęć do nich jest niezrozumiała.
Nie czytałam poprzedniej części, z tego względu będę oceniać
„Trupa z Nottingham” bez całościowego spojrzenia. Mogę jedynie zapewnić, że
opisywana tutaj książka funkcjonuje samodzielnie i może być czytana bez
znajomości „Morderstwa na mokradłach”. Rzecz ma miejsce w Londynie. Nicholas
Jones znany także jako Alfred Bendelin zostaje niecnie wciągnięty w śledztwo dotyczące
morderstwa Waltera Darringtona – współwłaściciela wydawnictwa książkowego.
Detektyw rozpoczyna śledztwo i pogoń za zabójcą. Okazuje się, że zamordowany mężczyzna miał
wielu wrogów z powodu jego trudnego charakteru. Motywów jest mnóstwo, podobnie
jak podejrzanych, ale który z nich wystarczająco go nienawidził, by zabić? Kto
miał w sobie tyle żalu i nienawiści, by odesłać go na drugą stronę? By
rozwiązać tę zagadkę główny bohater musi
przeniknąć do wydawnictwa i zrozumieć powiązania między pracownikami.
Uważam ten kryminał za poprawny, ale niestety nic ponadto.
Podobała mi się cała historia. Jest ciekawa, a zagadka nie jest jednoznaczna.
Czytałam „Trupa z Nottingham” z wielkim zainteresowaniem. Nie mogłam się
doczekać, aż dowiem się, kto jest mordercą i z trudem powstrzymałam się przed
przeczytaniem ostatniego rozdziału. Przyznaję Pani Hady to, że posiada wielką
wyobraźnie i stworzyła intrygującą historię z zaskakującym zaskoczeniem.
Kompletnie się nie spodziewałam takiego rozwiązania sytuacji. Pisarka myli
tropy z wielką wprawą. Ja sama pragnęłam ze wszystkich sił rozwiązać tę
zagadkę, jednak nie powiodło mi się.
„Trup z Nottingham” to kryminał w angielskim stylu z tą
wspaniałą, angielską atmosferą. Niestety chwilami strony się dłużyły i miewałam
wrażenie, jakby książka składała się głównie z takich momentów. Choć lubię
angielską monotonie w książkach klasycznych, to jednak w kryminale oczekuję
więcej dynamizmu.
Co do charakterów to podobały mi się. To dość ciekawe i
zróżnicowane osoby. Osobiście dodałabym im trochę więcej życia, jednakże to
wizja Saszy Hady. Pomysł na głównego bohatera i jego alter ego to coś
wspaniałego i naprawdę świetnie opisanego.
Angielski humor został zaprezentowany przez pisarkę ze
smakiem i umiarem. Najzabawniejsze sceny to te z ciotkami Nicka. Nadawały
książce lekkości i dowcipu. Trochę za mało było tych momentów, ponieważ „Trup z
Nottingham” przytłacza angielską flegmą. Sasza Hady to początkująca pisarka,
ale językowo powieść jest poprawna. Opisy są bardzo zgrabne, a dialogi
inteligentne i potrzebne dla rozwoju akcji. Rzeczywiście pisarka czasem
przynudza, jednak robi to z wdziękiem.
Powieść dla mnie jest
umiarkowanie dobra. Widać, że pisarka czerpała z klasyków brytyjskiej
literatury kryminalnej, ale nie ma nic w tym złego, gdyż choć świat jest
pokrewny, to jednak intryga zaskakuje i nie pozwala odłożyć tej książki nawet w
nudnych momentach. Pisarka ma wielki potencjał i sądzę, że z każdą kolejną
powieścią będzie tylko lepiej.
Szkoda, że tylko umiarkowanie dobra, bo niedługo zamierzam po nią sięgnąć, ale zawsze jest nadzieja, że akurat mi bardziej się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam na razie tylko "Morderstwo na mokradłach" i baardzo mi się podobało. No, ale ja uwielbiam po prostu tego typu kryminały, klasyczne, spokojne, bardziej logiczne łamigłówki aniżeli sensacyjne wyścigi z mordercą.
OdpowiedzUsuńZ całości Twojej recenzji odnoszę wrażenie zresztą, że książka jest obiektywnie bardzo dobra, a nie zaledwie poprawna, tylko nie lubisz tego gatunku kryminału :)
Dlaczego uważasz, że istnieje niechęć do polskich kryminałów? Mnie się wydaje, że są coraz chętniej czytane i doceniane.
Ja w ogóle rzadko czytuje kryminały i bodajże to jest mój trzeci w karierze czytelniczej :-)
UsuńCo do pisarzy polskich w ogóle (bo nie tylko chodziło mi o autorów kryminałów) to wystarczy spojrzeć na komentarze pod książkami Polaków. Jakby ludzie z zasady ich nie czytali. Bo kiepskie, nudne, głupie... Podobnie jest z filmami.
Dawno już nie czytałam żadnego kryminału, więc przydałoby się po jakiś sięgnąć. Co prawda powyższa pozycja nie wzbudziła we mnie aż tak nadmiernego zainteresowania, ale jak sama przypadkiem trafi w moje ręce to ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńHmmm, może kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kryminały, więc może i tej kiedyś nie odmówię :)
OdpowiedzUsuńMimo iż ciekawa akcja, to książka mnie nie interesuje aż tak, abym chciała po nią sięgnąć. Szukam czegoś... innego? :)
OdpowiedzUsuńChyba czytałam już za dużo kryminałów, żeby zachwycić się czymś umiarkowanie dobrym. Albo po prostu narzekam;) Ale nie będę specjalnie szukać tej powieści
OdpowiedzUsuńKryminał w stylu angielskim- ostatnio mam na to ochotę, muszę się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś zaintrygowała ta książka i myślę, że się za nią rozejrzę w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuń