czwartek, 10 września 2015

Prowincja pełna snów - Katarzyna Enerlich

Liczba stron: 288


Taka literatura opowiada o moich pragnieniach. Pozwolę sobie na drobny ekshibicjonizm i wspomnę o tym, że marzy mi się dom, w którym mogłabym przyjmować gości, mieć zioła i przydomowy ogródek. Dlatego z taką rzewnością czytam opowieści o ludziach, którym to już się udało. Mają to, o czym od dawna marzę. To takie książkowe dotknięcie mojego marzenia, a to też jest ważny etap w ich osiąganiu.

Książka zaczyna się z hukiem. Bohaterka dowiaduje się, że jej zmarły mąż nie był jej wierny. I ma ku temu dowód. Pogrobowca. Kobieta jest w szoku. Nie dość, że nie może w spokoju przeżyć żałoby to teraz zaczęła nienawidzić swojego męża. Czuje żal, ból, cierpienie. Do tego poraża ją, jak można być tak bezczelnym, jak kochanka męża, która prosi o pomoc. Nadchodzi również wielkie otwarcie Baby Jogi. Ludmiła boi się, gdyż nie wie, czy sprosta nowemu wyzwaniu. Nie jest pewna, czy poradzi sobie z prowadzeniem pensjonatu. Jednakże, wie, że ma oddanych przyjaciół, którzy bez względu na wszystko jej pomogą.

Oj, piękna to książka. Taka baśniowa, pachnąca ziołami i domowym obiadem. Ma w sobie wiele uroku i jest taka po prostu przytulna. To coś, do czego się chce wracać. Wiesz, że nigdzie nie poczujesz się tak bezpiecznie jak w domu Ludmiły. To dom w pełnym tego słowa znaczeniu. I pod tym względem powieść ta czaruje i wbija się w serce oraz duszę.

Język tekstu bywa momentami pretensjonalny. Autorce bardzo zależy, by przekazać nieco prawd życiowych i często postaci oddalają się od głównej akcji, by pokontemplować swoje życie. Prawdy, z którymi wyłaniają się z lasów często są banalne, ale prawie zawsze afektowane. Do tego dochodzą głupiutkie porównania typu „wieczne jak trawa”. Jak się ma czytelnikowi serwować takie idiotyczne teksty, to lepiej się ugryźć w język, czy w tym wypadku w palce. Te niedojrzałe pseudoprawdy psuły mi radość z lektury. Naturalnie, akceptuję, że w takiej lekko przesłodzonej książce o ucieczce w leśną głuszę muszą być „prawdy”, jakieś zasady dobrego życia, tylko dlaczego aż takie banały?

Fabuła zaczyna się od mocnego tąpnięcia, ale z każdym kolejnym rozdziałem traci rozpęd. Z czasem zaczyna nużyć czytanie o tym, że Ludmiła znów poszła w góry i medytuje nad naturą wszechświata.

Bardzo odpowiadały mi dobrze opisane przepisy na jedzenie. Nie potrafię gotować, ale ciągle nie tracę nadziei, że ja też będę kuchennym master szefem, więc więcej niż pewne, że przygotuje tego typu jedzenie. Zwłaszcza, że potrawy serwowane swoim gościom przez Ludmiłę bardzo mi odpowiadają. Odrzuciłam ze swojej diety całe mięso, podobnie jak główna bohaterka.

Postaci zostały dość dobrze wykreowane. To dla mnie najważniejsze, że bohaterowie zachowują się zgodnie ze swoim opisem. W ich tworzeniu jest pomyślunek, logika oraz konsekwencja. Nie robią nagle zupełnie niespodziewanych rzeczy, tylko zachowują się przewidywanie. Jednakże pisarka i tutaj nie uciekła od egzaltacji. Ludmiła często się wzrusza i wówczas „wybucha płaczem” i rzuca się rozmówcy na szyję przy normalnych rozmowach. Może przesadzam, ale chyba dorośli lepiej powinni panować nad swoimi odruchami i nie być rozdygotaną kupką nerwów. Zwłaszcza, że Pani Enerlich starała się pokazać protagonistkę jako osobę stosunkowo opanowaną i pogodzoną ze światem. Do tego koniecznie chcą być mądrzy i głębocy, więc nasłuchałam się pretensjonalnych komplementów w rodzaju „masz mądre dłonie”. Bo powiedzieć, że masz mądre spojrzenie jest zbyt banalnie, trzeba być lepszym i powiedzieć, że masz mądre dłonie. Co z tego że nie ma to żadnego sensu?

Seria o prowincji pełnej różnych rzeczy nieustannie balansuje na krawędzi debilnego rozegzaltowania. Gdy nie spada w tę emocjonalną dziurę to jest to powieść dobra, ciepła, słodka i pachnąca. Gdy jednak spada to człowiek po prostu nie dowierza, że czyta takiego polskiego Paulo Coelho.

Ludmiła w „Prowincji pełnej snów” chwali prostotę. Książka ta też jest prostą przyjemnością. Dla jednych to wada, dla innych zaleta. Ja się nadal nie mogę zdecydować. „Prowincja pełna snów” ma w sobie wiele magii, jednak sili się na przedstawianie prawd objawionych, które brzmią wybitnie bezsensownie.
4/10

14 komentarzy:

  1. Nie czytałam tej książki. I to raczej dobrze dla mnie. Ogólnie rzecz ujmując, to tak rzadko czytam książki obyczajowe,jak rzadko można zobaczyć zorzę polarną w Polsce. Dodając do tego słodkie rozmowy o niczym (np. o mądrych dłoniach), książka wypada naprawdę słabo. Ja podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż czasami nie mam nic przeciwko dłużeniu się powieść i licznym opisom, to tylko wtedy jeśli wszystko jest dobrze napisane i nie nudzi. Tutaj mam wrażenie jest odwrotnie i chyba bym się nieźle przy niej wynudziła. Podziękuję ;)

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam dopiero jedną książkę z tej serii i bardzo mi się podobała. Mam zamiar przeczytać wszystkie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeszkadzał Ci infantylizm Ludmiły? Jej głupota i seks z każdym, kto jej wpadnie do łóżka, nawet jeśli go nie lubi?

      Usuń
  4. A ja się skuszę, jednak lubię takie książki :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam wiele pozytywnych opinii o książkach Katarzyna Enerlich, ale sama do tej pory po nie nie sięgnęłam. Jakoś trudno mi się zmusić do tego typu literatury, tym bardziej że nie zachęcasz. Nie przepadam za egzaltacją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja miałam długą przerwę między powieściami Enerlich, więc jakoś ta część mnie nie zdenerwowała wybitnie - poprzednia to zrobiła, teraz jakoś mi przeszło. Zresztą w poniedziałek będzie u mnie recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Masz mądre dłonie" - super, od teraz będę tak komplementować koleżanki. ;) A jeśli chodzi o przydomowy ogródek: moi rodzice taki mają, zajmują się kwiatami i drzewami, ale cały czas narzekają, że woleliby przytulne mieszkanko na trzecim piętrze. ;)

    Literówka się wkradła: "pachnąca ziołami i domowych obiadem" - domowym. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwieczna prawda, każdy chce tego czego nie ma :-)
      Dzięki za zwrócenie uwagi!

      Usuń
  8. Nie, nie i jeszcze raz nie. Kompletnie nie moja bajka...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cały czas się zastanawiam nad serią, boję się właśnie tych wad, o których wspominasz.
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobra i konkretna recenzja, jednak niezbyt zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię tą serię, chociaż muszę przyznać, że Ludmiła niekiedy mnie irytuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A już miałam na tę książkę ochotę, ale cóż - wolę, gdy apetyt rośnie w miarę czytania niż na odwrót ;-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).