piątek, 22 czerwca 2012

Złota fontanna - Coen Van Der Kroon



tłumaczenie: Katarzyna Szewczuk
tytuł oryginału: Golden Fountain. The Complete Guide to Urine Therapy
wydawnictwo: Studio Astropsychologii
data wydania: kwiecień 2012 
liczba stron: 288


Od wydawcy:
Urynoterapia – picie oraz stosowanie zewnętrzne własnego moczu jako elementu leczniczego – jest starożytną, wschodnią tradycją, która zyskuje coraz większą popularność na zachodzie.
Teraz każdy z nas może skorzystać z metody leczenia i utrzymywania dobrego stanu zdrowia przy wykorzystaniu swojego moczu. Autor podejmuje temat z wrażliwością, która jest konieczna do przełamywania wewnętrznych oporów i pokonywania uprzedzeń. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, odpowiada na najczęściej zadawane pytania dotyczące zdrowotnych właściwości wytworu naszych nerek.

Z tej książki dowiesz się, jak za pomocą urynoterapii możesz pokonać zarówno niegroźne dolegliwości, jak i poważne choroby. Okazało się bowiem, że mocz znacząco zwiększa szanse na wyleczenie z nowotworów czy wyeliminowanie objawów AIDS. Zewnętrzne zastosowanie tego złocistego panaceum może z kolei pomóc pokonać choroby i niedoskonałości skórne

Zastanawiam się jak podejść delikatnie do tematu. A temat dzisiejszego postu jest, co najmniej kontrowersyjny. Wywołuje on dyskusję nawet wśród naukowców i lekarzy. Pewnie wielu czytających będzie mocno zniesmaczonych lub zdegustowanych, jednak ja jako osoba odważna postanowiłam zmierzyć się z tematem urynoterapii. To technika medycyny naturalnej, wykorzystująca mocz samego pacjenta. Zależnie od dolegliwości można się nim smarować, pić, nacierać i wiele, wiele innych.
Metoda ta wywodzi się z krajów wschodnich. Bóg Śiwa był zawsze zdrowy, urodziwy i twierdził, że jest nieśmiertelny. Jego żona Parvati chciała poznać jego tajemnicę, ale on strzegł swego sekretu. Zdenerwowana małżonka zaczęła zaniedbywać obowiązki domowe, przypalać jedzenie i inne. Gdy to nie zdało egzaminu Parvati posunęła się do brutalnych środków. Odmówiła mężowi stosunków seksualnych. W takim wypadku Śiwa musiał odpowiedzieć na pytania Parvati. Ujawnił, że jego metodą jest właśnie urynoterapia.

Autor udowadnia, że mocz sam w sobie nie jest szkodliwy. Przedstawia nam szczegółowy skład chemiczny tego płynu. Jeśli odżywiamy się poprawnie, mocz nie zawiera żadnych szkodliwych składników. Dlaczego leczy? Jest kilka teorii i prawdopodobnie w każdej jest ziarno prawdy. Jednak, jeśli wyróżnić jeden sztandarowy punkt widzenia to mocz ma działanie dezynfekujące. Odkaża rany. Podczas odbudowywania Warszawy po Powstaniu warszawskim, robotnicy mogli sobie pomarzyć o rękawicach ochronnych. Dlatego też by nie wdało się żadne zakażenie, oddawali mocz na swoje ręce. W książce znajdziemy kilkadziesiąt relacji osób, którym urynoterapia pozwoliła uwolnić się od długotrwałych przewlekłych chorób.

Jak się dowiadujemy ta terapia jest dobra na właściwie wszystko. Skóra, choroby dróg oddechowych, oczy, układ pokarmowy, depresje, choroby psychiczne, kości, a nawet rak!

Pamiętajmy, że oprócz przeczytania książki, należy skonsultować się z lekarzem, czy akurat dla nas ta terapia będzie odpowiednia.
5/ 10 a to dla tego, że taka metoda leczenia, nie jest dla każdego. Autor książki twierdzi, że największym problemem w urynoterapii jest przełamanie wstrętu do własnej wydzieliny. Przekonuje, że to była część nas. Co najciekawsze wszyscy kiedyś już stosowaliśmy tę metodę. O tak, wszyscy. Gdy byliśmy płodami pływaliśmy i połykaliśmy wody płodowe, które zawierały nasz własny mocz.
Tak czy owak 5/10

9 komentarzy:

  1. Ciekawa sprawa, choć w tym przypadku należę do sceptyków... W każdym bądź razie pięknie wydana książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat dość ciekawy, ale chyba z tej "terapii" zrezygnuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mój klimat i tego będę się trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko. Słyszę o tym po raz pierwszy i jestem nastawiona wręcz negatywnie. Nie wyobrażam sobie, że miałabym poddać się takiej terapii.

    OdpowiedzUsuń
  5. temat rzeczywiście dość kontrowersyjny
    raczej nie sięgam po tego typu książki

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).