Tłumaczenie: Anna Jędrzejczyk
Tytuł
oryginału: The Care
and Handling of Roses with Thorns
Wydawnictwo: M
Data
wydania: 2013
Liczba
stron: 440
Motywem przewodnim tej książki to róże. Gal od małego ciężko
choruje, ale swoje życie usłała różami. W sensie dosłownym – otoczyła się tymi
kwiatami. Są jej pasją i hobby. Myślę, że hodowla róż jest sposobem Galilee na
radzenie sobie z problemami zdrowotnymi, ale też z samotnością. Kobieta z powodu
ciągłych dializ i wizyt w szpitalu z wielu rzeczy musiała zrezygnować. To
choroba ułożyła jej życie. Nagłym zwrotem jest przybycie jej siostrzenicy. Jak
dwie kobiety, tak diametralnie różne od siebie, porozumieją się? Czy jest szansa, że obie pozbędą się swoich
kolców? A może wcale nie ma potrzeby pozbywania się ich? Może po prostu należy
zaakceptować naturę róż i nauczyć się uprawiać róże z kolcami? Odpowiedzi na te
pytania otrzymacie w tej książce.
„Jestem przygotowana na najgorsze, choć liczę na to, co
najlepsze.”
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak głębokiej
powieści. Tak niebanalnej, tak po prostu mądrej. Porusza całe mnóstwo ważnych
kwestii. Jest o tym jak długotrwała choroba wpływa na człowieka, na jego
rodzinę, jak czuję się mniej kochane dziecko, o odpowiedzialności, o pasji,
która może dać siłę, o miłości rodzicielskiej, o zaufaniu, o życiu i o
akceptacji śmierci, o czerpaniu z życia tego, co najlepsze, bo kiedyś może być
już za późno. To tylko kilka płaszczyzn na jakich można rozpatrywać tę
książkę. Zachwyciła mnie właśnie
niepowierzchowność „Sztuki uprawiania róż z kolcami”.
Co najlepsze powieść wcale nie jest trudna w odbiorze. Czyta
się ją lekko, szybko, ale niebezrefleksyjnie. Język tekstu jest dość dobry.
W książce została użyta narracja pamiętnikarska, co jest
ogromnym plusem, bo poznajemy dogłębnie główną bohaterkę. Gal może irytować.
Jest osobą o oschłej powierzchowności, kryje się pod skorupą i nie pozwala
nikomu przez nią przeniknąć. Ona ma uczucia, ale nie widzi potrzeby, by
komukolwiek je pokazywać. Szczególnie drażnić może jej przemądrzałość. Jest
stereotypową nauczycielką, która wszystko wie lepiej, zawsze jest idealna i nie
toleruje u innych, czegoś mniej niż perfekcja.
Wie jak zajmować się dziećmi, choć nie posiada własnych, wie jaką
uczniowie powinni mieć fryzurę itp. Itd. Próbuję ją jednak zrozumieć. Od małego
ciężko chorowała, pół życia spędza w szpitalu – to może powodować zgorzknienie,
rozczarowanie życiem. Poza tym nic dziwnego, że czuje się bardziej doświadczona
przez los. Ani trochę jej się nie dziwie, a nawet rozumiem powody, wytworzenia
wokół siebie kolców. Ale z drugiej strony, Gal wyzbyta jest empatii. W ogóle
nie potrafi postawić się w sytuacji drugiego człowieka. Jest tylko jej ból, jej
choroba, jej cierpienie. A uczucia i prywatne życie innych osób powinny być
podporządkowane jej chorobie. Każda osoba, która próbuje się do Galilee zbliżyć
powinna być gotowa dniem i nocą, ażeby jej pomóc. Całe szczęście główna
bohaterka jest postacią dynamiczną i z radością obserwowałam jej powolną
przemianę wewnętrzną i przełamywanie barier. Co ważne zmiany są subtelne,
nienachlane. Wszystko ukazane jest w bardzo realny sposób. Autorka nie stosuje
metody – piaskiem po oczach, bo inaczej głupi czytelnik nie pojmie, co chciałam
przekazać. Inne postaci są doskonałym tłem dla Gal.
W „Sztuce uprawiania róż z kolcami” nie znajdziemy zwrotów
akcji, ani pościgów, ni morderstw. To ułamek zwykłego życia pewnej kobiety,
która musi nauczyć się stąpać po drodze usianej różami z kolcami. Polecam
osobom, które odnajdują się w powieściach obyczajowych. 8/10
Nie jestem tą pozycją zainteresowana.
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na czytanie dlatego cieszy mnie, że ma tyle pozytywnych opinii.)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, jakoś tak nie za bardzo mnie ciągnie do tej pozycji :/
OdpowiedzUsuńróże lubię, ale ta pozycja absolutnie mnie nie kusi :( niestety.
OdpowiedzUsuńjakoś ciemno się tu zrobiło?
Książka czeka u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńAno ciemno. Ciastek dostawał oczopląsu, więc postanowiłam trochę dostosować blog do czytelników ;-)
OdpowiedzUsuńLubię czasem przeczytać dobrą, poruszającą książkę obyczajową, a "Sztuka uprawiania róż z kolcami" zapowiada się na właśnie taką książkę. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńRefleksyjna książka, która zostanie w mojej pamięci na długo.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Lubię książki, których treści nie zapomina się chwilę po przeczytaniu, i które wywołują emocje u czytającego. Interesująca i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że tobie także przypadła do gustu ta książka ;)
OdpowiedzUsuńCóż więcej mogę powiedzieć? Moją opinię znasz.
Wiele o niej już czytałam. Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie mi w łapki
OdpowiedzUsuńWidzę, że piszemy o tym samym ;) Również oceniłam pozytywnie. Na co dzień nie czytam obyczajówek, ale muszę przyznać, że ta naprawdę mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię, kiedy w danej powieści widnieje narracja pamiętnikarska, gdyż bardziej dogłębnie można poznać odczucia danego bohatera. Interesujaca książka. Chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. ale książka niestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, książkę bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie interesuje mnie tematyka obyczajowa, ale polecę ją koleżance :-)
OdpowiedzUsuńNo to czuję się zaskoczona :) Zupełnie czegoś innego oczekiwałabym po tej książce. Naprawdę interesująca się wydaje.
OdpowiedzUsuńBardzo czekam na tę książkę, bo już dużo dobrego czytałam na jej temat :):):)
OdpowiedzUsuńLeanika ostatnio ją zrecenzowała i była nawet, nawet nastawiona. Podoba mi się Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńw życiu bym nie pomyślała - patrząc na okładkę - że możne to być tak dobra książka. oprawa jak z taniego romansu a w środku prawdziwa perełka.
OdpowiedzUsuńCzytałam już wcześniej o tej książce i spodobał mi się pomysł na fabułę. Nie jestem miłośniczką powieści obyczajowych, ale czasem mogę coś takiego przeczytać;)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo lubię powieści obyczajowe. Widziałam recenzje tejże książki już na kilku blogach i mam coraz większą ochotę by ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie ta powieść. Aczkolwiek mam w sowim otoczeniu osoby, które będą zainteresowane, więc podrzucę im ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńŁadny szablon, podoba mi się.
OdpowiedzUsuńA odpisując jeszcze na Twój komentarz u mnie odnośnie napisania recenzji "Fight Club" : Masz rację :( Czeka i doczekać się nie może, a to dlatego, że zgubiłam gdzieś notatki, które robiłam podczas 3 lektury tej książki przed maturą. Ale OBIECUJĘ w wakacje napiszę od nowa :) Z dedykacją dla Ciebie za motywację :) Pozdrawiam serdecznie!
Jestem naprawdę zaskoczona, nie spodziewałam się takiej treści po tej książce...
OdpowiedzUsuńTrochę niesłusznie (sądząc po tym o czym książka traktuje), ale skojarzyła mi się z "Małym Księciem" - pewnie przez te róże ;) W każdym bądź razie powieść obyczajowa z głębią to z pewnością warta rozważenia lektura ;)
OdpowiedzUsuńCzytając takie recenzje, jak Twoja, uczę się nie oceniać książki po okładce. Bo patrząc tylko na okładkę, raczej bym po tę pozycję nie sięgnął, a tu okazuje się, że to bardzo interesująca pozycja.
OdpowiedzUsuń