Wydawnictwo: Harlequin
Data
wydania: 20 marca
2013
Liczba
stron: 432
Książki erotyczne przeżywają swoje pięć minut. Nie zamierzam
im zabierać kilku chwil chwały.
Powieść opowiada o życiu Paige. Dziewczę, mimo młodego
wieku, ma już za sobą burzliwe małżeństwo, zakończone rozwodem. Do byłego męża
czuje jednak sentyment i okazjonalnie lądują ze sobą w łóżku. Do tego w skrzynce
znajduje specyficzne listy od nieznajomego/ej. Paige sądzi, że trafiają do niej
przez przypadek, ale z czasem wciąga się w tę erotyczną grę.
„A jedyna właściwa odpowiedź jest taka, że płyniemy po
oceanie łodzią, która idzie na dno.”
Dawno już nie miałam tak ambiwalentnych uczuć dotyczących
przeczytanej książki. Mam ogromny dylemat, jak ją ocenić. Z jednej strony widzę postęp, jaki zaszedł w
warsztacie pani Hart od czasów „Trzech oblicz pożądania”. Język choć wciąż
ubogi i niezbyt wyszukany, to już nie brzmi tak sztucznie. Dialogi są naturalne
i swobodne.
Kolejnym plusem była dla mnie sytuacja życiowa i rodzinna głównej
bohaterki. Jej dylematy były mi bliższe, niż Annie w „Trzech obliczach
pożądania”. Łatwiej było mi się z nią utożsamić i mogłam ją po prostu lepiej
zrozumieć.
„Czasami człowiek ogląda się za siebie. Czasami odchodzi.
Zdarza się jednak, że wyszukuje sobie miejsce i tam pozostaje. Znajduje sposób,
aby wszystko się ułożyło. I jest gotów zrobić to, co będzie trzeba.”
Pomysł na książkę jest jak niezmiernie ciekawy. Brak mi
jednak było jakiegoś wspólnego motywu. Miałam wrażenie, że cała historia jest tak
specyficznie poszatkowana. Zupełnie mi się mężczyźni życia Paige nie łączyli w
jedno. Autorka dokonuje próby stworzenia wartościowej fabuły uzupełnionej
scenami erotycznymi. Doceniam próbę. Mało który twórca tego gatunku pamięta, że
prócz seksu są uczucia. Jak zawsze porusza ważną tematykę – jak się czuje
nieślubne dziecko, relacje macocha-pasierbica, ciężka choroba bliskiej osoby,
miłość bratersko - siostrzana, zdrady i wiele innych… Wydaje mi się, że tych
wątków obyczajowych jest więcej niż „Trzech obliczach pożądania”, ale nie są
one wystarczająco dopracowane. Czegoś zabrakło. Sceny seksu były obecne,
jednakże było ich mniej niż przewidywałam. Myślę, że wyparła je średniej
jakości warstwa obyczajowa. A może było ich tyle co zawsze u Hart, tylko po
prostu nie wywoływały rumieńców?
Z drugiej jednak strony bohaterowie są słabo wykreowani. O
ile przymknęłam na to oko przy pierwszym spotkaniu, tak teraz nie mogę. Jeśli
autor chce tworzyć warstwę obyczajową, to koniecznością jest portret
psychologiczny chociaż głównych bohaterów.
Wydawać by się mogło, że książka mi się nie podobała, a już
na pewno mniej niż wielokrotnie wymieniane przeze mnie „Trzy oblicza
pożądania”. A wcale tak nie jest. Choć w „Barwach pożądania” zauważyłam więcej
błędów, to mocniej trafiła do mojego serca. Z problemami Paige łatwiej było mi
się utożsamić. Czuję jakby była mi bardzo bliska. Powieść czytało się lekko,
łatwo i bardzo szybko. Niejako występuje w tej książce odwrócenie ról,
przyjętych w tego typu powieściach. Ale jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na
temat nieszablonowych gier erotycznych wymyślanych przez autorkę to zapraszam
do przeczytania powieści. 6/10
Mnie osobiście bardziej podobały się „Trzy oblicza pożądania”. Powyższa książka była dla mnie nijaka. To w sumie powieść obyczajowa z nutką erotyzmu aniżeli erotyk. A główna bohaterka niestety nie zaskarbiła sobie mojego serca. Sama nie wiedziała, czego chce od życia. Dopiero na końcu uległa stopniowej metamorfozie.
OdpowiedzUsuńPragnę zauważyć, że Annie również nie wiedziała, czego chce od życia. Była zawieszona w próżni. Obie kobiety mają identyczne, jak dla mnie charaktery, tylko ich sytuacja życiowa jest odmienna.
OdpowiedzUsuńFaktycznie masz racje, jednak mimo wszytko bliższa była mi Annie. Może nieco sceptyczniej odebrałam tę książkę w porównaniu do poprzedniej z tego względu, że „Trzy oblicza pożądania” były moim 2-3 erotykiem a powyższa prawie 40, więc nie zaskoczyła mnie ona niczym szczególnym.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, z jednej strony może i miałabym ochotę, z drugiej mam wrażenie, że się zawiodę.
OdpowiedzUsuńErotyki to chyba nie dla mnie (chyba mi jeszcze nie wypada :D), ale może kiedyś ^^
OdpowiedzUsuńJa tego do erotyku nawet nie zaliczam, raczej romans z nutką erotyzmu. Niebawem u mnie recenzja :) Lekka i przyjemna na jeden raz ;)
OdpowiedzUsuńTen romans to taki trochę specyficzny :-) Wydaje mi się, że autorka raczej miała ambicje napisać powieść obyczajową - problemy z mężem, rozstania i powroty, to mi raczej pachnie psychologizmem. Ambicje miała, umiejętności trochę mniej.
OdpowiedzUsuńJestem właśnie trakcie czytania tej książki, ale już zauważyłam, że jednak pierwsza powieść tej autorki, którą czytałam, czyli "Trzy oblicza pożądania" podobała mi się bardziej. ;-)
OdpowiedzUsuńTo książka szeroko komentowana:)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach. Od dawna mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko ja nie doceniłam tej powieści, ale póki co widzę sporo takich recenzji. Nie wiadomo, jak ocenić, uczucia są sprzeczne, albo nie ma ich wcale. Dziwna książka. Niby czytało się szybko, fabuła nawet wciąga, ale brakowało TEGO CZEGOŚ :)
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej, Antyśko :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że literatura erotyczna jest teraz bardzo popularna, ale ja jeszcze nie miałam okazji bliżej się z nią zapoznać. Dobrze, że widać postęp w twórczości autorki, może przy następnej powieści (jeśli taką planuje) więcej czasu poświęci kreacji bohaterów :) Co do książki, to jak przypadkiem wpadnie mi w ręce, to zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńIle czytelników tyle opinii, i tak ma być :) Skoro ksiązka wzbudza tak skrajne wręcz opinie, to koniecznie muszę ją poznać :)
OdpowiedzUsuńWidzę zmainy na blogu :) Czemu tak mrocznie???
Serdecznie pozdrawiam :)
Nie jestem przekonana do tego gatunku
OdpowiedzUsuńDlatego że lubię jak jest mrocznie.
OdpowiedzUsuńOj tak, ta literatura zdecydowanie przeżywa właśnie swoje pięć minut, wczoraj przechodziłam obok Matrasa, a tam przy samym wejściu całe stosy Greya... Wydawało mi się, że skoro dialogi były bardziej naturalne to książkę można ocenić lepiej niż "Trzy oblicza pożądania", ale widzę, że to wcale nie jest takie proste i oczywiste, bo przecież trzeba też wziąć pod uwagę choćby fabułę :)
OdpowiedzUsuńTu niestety się nie odnajdę, anie też nic sensownego nie mam do napisania, bo tego rodzaju książki, raczej nie należą do moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńA powinny.
Myślisz?
OdpowiedzUsuńGdzieś czytałam, że mężczyźni mają filmy porno, a kobiety literaturę erotyczną. Paskudne uproszczenie.
ALeż się namnożyło tej erotyki :) sama nie wiem czy mam ochotę na książkę z tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńO nie, literaurę erotyczną omijam szerokim łukiem, jeszcze nie ten wiek :)
OdpowiedzUsuńBardziej do gustu przypadły "Trzy oblicza pożądania". Fakt z Paige łatwiej jest się utożsamić, a pomysł z listami interesujący.
OdpowiedzUsuńNie to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńFaktycznie sporo tej literatury erotycznej/prawie erotycznej się namnożyło :) z Panią Hart nie miałam jeszcze do czynienia, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńStworzyłas niesamowity klimat na blogu, juz teraz informuje cie, ze obserwuje!
OdpowiedzUsuńA co do ksiazki, to widzialam juz parenascie recenzji tej ksiazki, ale wciaz stwierdzam, ze musze do niej po prostu dorosnac.
Bardzo dziękuję! Miło usłyszeć takie słowa.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Mam niezbyt pochlebne zdanie o wszystkich 'dziełach' powstałych na fali Greya.
OdpowiedzUsuńciekawy blog
OdpowiedzUsuńbędę częstym gościem
zapraszam też do mnie
http://annamatysiak.blogspot.com
Pozdrawiam
Anna M.
Kolejna recenzja tej książki... a ja wciąż nie czuję się zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńP.S.
Chcę pomóc koleżance. Niesamowicie utalentowana bloggerka wydała książkę, ale w naszym kraju nie wspiera się debiutantów. Książka ma same pozytywne recenzje, więc na pewno spodoba się ludziom, jeśli ją przeczytają. Może i Ty się skusisz?
Chociaż sprawdź: www.o-k.xn.pl
Pchło, bardzo chętnie bym weszła, ale niestety pokazuje mi, że nie ma takiej strony. Adres na pewno jest poprawny?
OdpowiedzUsuńJa raczej nie przepadam za tego typu książkami, więc spasuję tym razem.
OdpowiedzUsuń