Muszę
przyznać, że jestem szczerze zaskoczona. To pierwszy kryminał,
który przeczytałam z niekłamaną przyjemnością. Zawsze gdy
oceniałam ten gatunek, to chodziłam wokół niego na palcach, bo
nie chciałam skrzywdzić dobrej książki, tylko dlatego że nie
lubię danego gatunku. Tym razem jest inaczej. Ten kryminał po
prostu mi się spodobał i to już powinna być wystarczająca
rekomendacja.
Ale
pewnie nie jest, więc przejdę dalej. „W milczeniu” opowiada o
dziennikarce Avery Chauvin. Jej ojciec popełnił samobójstwo.
Dziewczyna wraca do swojego rodzinnego miasteczka, by zająć się
pogrzebem i zdecydować, co zrobić ze swoim życiem po tej
tragicznej śmierci. Wie, że jej ojciec kochał życie, pomimo tego
że ostatnio miał trudny czas. Jak ktoś, kochany przez wszystkich,
mógł tak po prostu odebrać sobie życie? W Cypress Spirngs
dochodzą ją coraz dziwniejsze pogłoski o zaginięciach i
tajemniczych śmierciach. W Avery budzi się zmysł dziennikarski i
zaczyna badać sprawę. Odkrywa, że idylliczne miasteczko na
Południu nie jest wcale tak idealne, za jakie chce uchodzić.
Nie
jestem znawczynią kryminałów, ale nie będę oszukiwać.
Domyśliłam się, jak potoczy się fabuła już w pierwszych
czterech rozdziałach. Możliwe dlatego, że oceniam tę książkę
pozytywnie pod wpływem euforii, że udało mi się odkryć mordercę,
dzięki moim niebywałym zdolnościom dedukcyjnym. Fakt faktem, nie
było to zbyt skomplikowane... Jeśli o to chodzi to Spindler, nie
popisała się szczególną kreatywnością. To że wiedziałam, kto
zabił oraz to, kto jest dobry, a kto zły nie zepsuł mi
przyjemności z lektury. Muszę dodać, że próby motania fabuły
wychodziły dość niemrawo. To takie mało finezyjne, gdy autorka
tak prostacko wkłada w usta postaci „tropy”, które tak naprawdę
są tylko fałszywymi wskazówkami.
Polubiłam
główną bohaterkę, choć przyznaję, że irytowało mnie jej
rozmemłanie życiowe i brak zdecydowanych działań. Reszta postaci
została wykreowana dość dobrze. Lubię, gdy miejscem akcji jest
południe w USA, bo ludzie tam to ciekawy obiekt badawczy. Wciąż
mnie zadziwiają ich kostyczne poglądy.
Trudno
mi jednoznacznie ocenić język tekstu. Z jednej strony podobały mi
się krótkie, dynamiczne zdania, które sprawiły, że akcja mknie,
a liczba nieprzeczytanych stron niepostrzeżenie się zmniejsza. Z
drugiej jednak strony całość brzmi dość topornie i mało
płynnie. Nie wiem, na ile winę można zrzucić na tłumacza, który
używa słów, które wyszły już z użycia typu „kto zacz”.
Niektóre słowa są błędnie użyte. Wysunęłabym nawet
oskarżenie, że pisarz / tłumacz nie znają słów, których
używają.
Poczucie
humoru pisarki przypadło mi do gustu. Spodobały mi się drobne,
narratorskie żarciki. Całe rozwiązanie zagadki było dobre i
przyznam, że wydarzył się pewien fakt, którego nie przewidziałam
i który sprawił, że skrzywiłam się z obrzydzeniem.
Lektura
„W milczeniu” jest łatwa, lekka i przyjemna. Odbieram ją
pozytywnie, w ogóle się przy niej nie nudziłam, jak przy innych
kryminałach. Fakt, że pisarka zastosowała znany powszechnie motyw
hermetycznej, małomiasteczkowej społeczności w ogóle mi nie
przeszkadzał. Trochę zabrakło mi odpowiedniej atmosfery w tej
dziwnej miejscowości. Chciałabym poczuć klaustrofobiczny charakter
tego miejsca, niestety nie było mi to dane. Generalnie polecam, bo
nawet ja, osoba stroniąca od książek z wątkiem kryminalnym,
wciągnęła się w proces dochodzenia przez Avery przyczyn śmierci
w Cypress Spirngs.
4/6
7-/10
Miałam okazję czytać tę książkę i ogólnie mi się podobała, aczkolwiek na tle innych powieści w dorobku autorki wypada raczej przeciętnie.
OdpowiedzUsuńtez znawczynian ie jestem hehe ale szkoda ze sie szybko czlowiek zorientowal co gdzie jak dlaczego i kto - jak wpadnie to moze keidys sie skusze?
OdpowiedzUsuńKryminały bardzo lubię. O tym już wiele słyszałam ostatnio i chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, rzadko sięgam po kryminały. Muszą być naprawdę dobre i sprawdzone przez znajomych, abym wreszcie się zdecydowała :)
OdpowiedzUsuńCo do tej książki jestem neutralna. Jeśli będę mieć okazję to przeczytam, jednak na siłę nie będę jej szukać.
Mam w planach tę książkę Spindler, gdyż jej proza bardzo mnie zawsze wciąga. Jeszcze przy żadnej z jej książek się nie nudziłam.
OdpowiedzUsuńSpindler dobra jest w te klocki ;) Choć nie przepadam za kryminałami, jeśli miałabym sięgać po jakiś - to właśnie jej autorstwa :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że ta powieść, na tle innych tej autorki, jest dość marna, a że mam Spindler w planach, to zacznę od czegoś innego. :)
OdpowiedzUsuńNie czytuję kryminałów, ale za tą pozycją przemawia jej lekkość i przyjemny odbiór.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo pewnych mankamentów lektura przypadła Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńCzuję, że nadszedł czas aby zabrać się za twórczość pani Spindler. To kolejna pozytywna recenzja książki tej pisarki.
OdpowiedzUsuńJa się niestety na autorce zawiodłam, wiec na razie daję sobie spokój z jej książkami.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTrochę słyszałam o tej autorce, widziałam jej książki na wyprzedażach. Nigdy nie miałam okazji po nie sięgnąć, więc może fajnie byłoby spróbować :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie ostatnio kryminały, więc może przeczytam, choć jak piszesz ten jest bardzo przewidywalny.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę. Prawdziwy morderca co prawda przemknął mi przez głowę, ale bezustannie i uparcie typowałam kogoś innego ;p Mnie się podobała :)
OdpowiedzUsuńAutorkę chciałabym poznać, ale nie jestem przekonana czy sięgnę po ten akurat tytuł. Mój zapał ostudza przewidywalność (to zarzut główny), a chociaż kusząca mogłaby być ta małomiasteczkowa społeczność, to bez odpowiedniego klimatu pewnie by mnie rozczarowała.
OdpowiedzUsuńŻebym jeszcze lubiła kryminały, to pewnie byłabym sięgnąć po powieść, a tak nie kusi mnie nawet ciekawa fabuła, lekki styl autorki i jej poczucie humoru. Ale cieszę się, że na Tobie zrobiła dobre wrażenie :)
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie przepadam za książkami tej autorki, ale może kiedyś skuszę sie ponownie.
OdpowiedzUsuńMoże gdy nadarzy się kiedyś okazja sięgnę po tą książkę, bo kryminały uwielbiam ;-)
OdpowiedzUsuńnazwisko znane,jak diabli, ale książek nie czytałam. też lubię małe miejscowości, choć powoli zaczynają mi się one przejadać. wszystko zależy jednak o konkretnej historii i tu czas pokaże czy do Milczenia w ogóle zajrzę i jak się to skończy.
OdpowiedzUsuńKiedyś nie cierpiałam kryminałów, ale teraz je uwielbiam. Twórczość tej pisarki mam w planach.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, może w końcu się do niej dorwę :)
OdpowiedzUsuń