Królową
Elżbietę, we współczesnych powieściach historycznych, opisuje
się jako jedną z potężniejszych władczyń. Silną, niezależną,
wielką po prostu. Ale wielcy ludzie też spadają z piedestałów. A
nawet zwyczajnie się starzeją, a wraz z młodością ich wielkość
odchodzi. Taką spadającą gwiazdę zaprezentował Philip
Gooden.
Philip
Gooden to
były nauczyciel, mieszkający obecnie w Bath. Jest autorem cyklu
książek o Nicku Revillu, powieści historycznych, których akcja
toczy się w Londynie za Elżbiety I i Jakuba I w latach działalności
szekspirowskiego teatru Globe.
Może
część z czytających pamięta panikę na początku 2000 roku.
Świat miał się skończyć i o wiele więcej osób wierzyło w to
bardziej
niż
w rok 2012. O
dziwo, jak się dowiedziałam, strach przed pełnymi datami to nie
wymysł współczesności. Takie terminy napawały ludzi zabobonnym
strachem. Tak
też było za panowania Elżbiety I. Poddani spodziewali się końca
świata albo
pewnej epoko.
Ci, pozbawieni katastroficznych wizji, sądzili, że coś się
gwałtowanie zmieni. Zapowiadał to także coraz bardziej sędziwy
wiek królowej Anglii.
Pikanterii
w walce o tron dodaje fakt, że Elżbieta nie ma potomków. Wszystko
wskazuje na to, że imperium, które stworzyła zachwieje się w
posadach.
Główny
bohater Nick Revill to aktor. Aktualnie gra w sztuce Shakespeare'a
„Ryszard
II”. Odzwierciedla ona obawy społeczeństw w tamtym okresie. Przez
to Nick zostaje porwany, a raczej „porwany” przez osoby, które
interesują się śmiercią królowej... Za sprawą tego protagonista
zostaje wciągnięty w wir dworskich intryg.
Książka
pozbawiona jest archaizacji języka. Styl tekstu jest współczesny i
nie ma co tu kryć, nie przenosi w przeszłość. Za
to główny bohater relacjonuje zdarzenia z lekkością i swadą. Nie
wszystkie jego żarty i uwagi mnie bawiły, ale doceniam animusz tej
postaci. Nie
wczułam się w historię tak jak powinnam. Jednakże
sama w sobie historia opowiedziana na kartach tej powieści jest
interesująca i wciągająca. Oceniam ją jak najbardziej pozytywnie.
Czytadło,
pewnie
wielu spodoba się ciekawe połączenie polityki z teatrem.
5/10
Szkoda, że nie potrafiłaś odpowiednio ''wczuć się'' w historię, może przyczyną był brak archaizacji języka?
OdpowiedzUsuńMnie w każdym razie powyższa pozycja nie zainteresowała, dlatego jednak odpuszczę ją sobie.
Ostatnio nie mam w ogóle nastroju na takie historie, więc odpuszczę. Chociaż kiedyś pewnie zainteresowałabym się tą powieścią.
OdpowiedzUsuńJa lubię, kiedy książka przenosi czytelnika do przeszłości, a skoro ta tego nie robi to raczej mi się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńPrzeciętniak...nie żałuje książka nie jest w moich klimatach.
OdpowiedzUsuńBrak archaizacji to rzeczywiście spory minus...
OdpowiedzUsuńCzyli książka rozczarowuje, a szkoda, bo mogło wyjść z tego coś bardzo dobrego :)
OdpowiedzUsuńmam tyle książek, że raczej nie będę polować :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Oj nie dla mnie, ale znam kogoś, kto tą książkę mógłby polubić :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Powieści historycznych nie czytam, ale jak już to choć z minimalną stylizacją języka, by móc wczuć się w powieść. Lęk przed pełnymi datami jest zabawny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
z tym jezykiem to roznie bywa jendi przesadzaja a inni nawet sie za to nie biora :D
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mnie kusi, chociaż Twoja recenzja ostudza mój zapał.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się zawiodłaś. Ja za książkami historycznymi nie przepadam to czasami mam ochotę po jakąś w tym stylu sięgnąć, choć Twoja ocena ostudza zapał ;)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego niż rozczarowanie po przeczytaniu książki. Szkoda że zmarnowałaś czas na tę lekturę, skoro nie była tego warta. Ja książek historycznych nie czytam, więc i tak bym nie sięgnęła po ten tytuł. Ale przynajmniej wiem, że teraz muszę unikać go tym bardziej ;).
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wyszło tak dobrze, jak spodziewałem się po opisie, no ale opowiadać o przeszłości też trzeba umieć i nie każda książka oddaje ducha dawnych lat
OdpowiedzUsuń