piątek, 21 czerwca 2013

„Dotyk Julii” Tahereh Mafi



Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Tytuł oryginału: Shatter Me
Seria/cykl wydawniczy: Moondrive
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 25 czerwca 2012
Liczba stron: 336

Zaczyna się ciekawie. Wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Puste ściany, jedyną możliwością jest patrzenie w dal.  Można wspominać swoje życie i wszystkie utracone szanse. Jednak to doprowadzić może do jeszcze większego szaleństwa. Lepiej nie myśleć. Julia żyje całkowicie odseparowana innych pacjentów. Od ponad dwustu dni do nikogo się nie odezwała. Znalazła się w tym strasznym miejscu, ponieważ dysponuje niezwykłym darem przekleństwem. Jej życie może się jednak odmienić za sprawą przystojnego Adama i jeszcze przystojniejszego Warnera, który poprzez umiejętności Julii pragnie osiągnąć swoje własne cele. A wszystko to w uroczym antyutopijnym krajobrazie.

W czasie czytania początkowych rozdziałów naprawdę mi się podobało. Myślałam, że ta książka jest oryginalna. Nie wynikało to do końca z fabuły, a raczej ciekawego zapisu graficznego. Niektóre słowa zostały przekreślone, dzięki czemu poznałam dogłębnie tok myślenia Julii, zanim zdążyła samą siebie ocenzurować. Z każdą kolejną stroną wrażenie oryginalności malało, a wzrastała irytacja. To nie antyutopia – to romans.

Główna bohaterka nawet mi się na początku podobała. Wydawało mi się, że autorka próbuje stworzyć ciekawy portret psychologiczny dziecka odtrąconego nie tylko przez środowisko, ale też przez rodziców. Kogoś, kto pomimo złego traktowania, zachował w sobie dobroć i człowieczeństwo. I poniekąd tak było – na początku. Julia prędko staje się rozedrganym kłębkiem zakochanych hormonów, który myśli tylko o dotyku ukochanego mężczyzny. Do tego jej idealność i nieskazitelność moralna, w pewnym momencie, zaczyna być irytująca. Właściwie jedynym bohaterem, który mnie zainteresował to psychopatyczny Warner. To rozdziałów z jego udziałem wyczekiwałam, ale wszystko, co dobre szybko się kończy. Nawet jego niezdrowa obsesja posiadania Julii była ciekawsza, aniżeli mdłe uczucie głównych bohaterów. No cóż, jest przystojny, opiekuńczy i w sumie to niewiadomo jaki. Młodzi zakochują się w sobie bez zamiany ze sobą choćby kilku słów. Ot chwila i już wybucha wielka miłość, która trwa przez lata. No i co z tego skoro w ogóle się nie znają? Przecież to miłość! Miłość nie wymaga rozmowy.

Co mogę powiedzieć o wykreowanym świecie przedstawionym? Naprawdę niewiele. Coś tam Mafi nawet napomknie o tym, że dzieje się źle, że Komitet Odnowy krzywdzi, że niebezpiecznie, ale żebym jakoś dogłębniej ten świat poznała to zdecydowanie nie. Opis miejsca przedstawionego w powieści został zamieniony na dogłębną analizę relacji damsko-męskich.

Język to chyba najgorszy aspekt książki. Można by pomyśleć, że mi się spodoba – jest poetycko i metafor bez liku, ale sztuczne i to widać. Z przykrością stwierdzam, że autorka nie potrafi posługiwać się taką mową. Elementy, z których stworzona jest przenośnia wydają się być zupełnie przypadkowe.  Przykładem może być „Lato niczym garnek duszonego mięsa…”. A jeśli nawet są dobrane poprawnie to czuć w nich pretensjonalność.  Mafi nafaszerowała tekst licznymi epitetami. Zapewne miało to na celu sprawienie, by język książki był plastyczny i sugestywny.  Jednak większość pisarzy tego nie stosuje. To taki laicki zabieg. Umberto Eco, dla przykładu, po napisaniu jakiegoś tekstu, pierwsze co robi, to usuwa przymiotniki.  Niektóre dialogi w „Dotyku Julii” były niepotrzebne, nie mówiły o niczym konkretnym. Zaistniały tylko po to, by bohaterowie powieści mogli wyrazić wzajemne uwielbienie. Do tego zapisy numerów cyframi – a nie, jak powinno być, słownie. Drobiazg, ale doprowadzał mnie do szaleństwa.

Kto wie, może ta książka powinna otrzymać kilka punktów więcej? Nie przeczę. Ale oceniam ją pod wpływem emocji. A z mojej strony wygląda to tak, że czytanie tej książki było mordęgą. Nieumiejętna poetyzacja języka tylko drażni, z obrzydzeniem wpatrywałam się w wielostronicowe (naturalnie wypełnione po brzegi idiotycznymi metaforami) opisy sukienki, pokoju, kształtu małżowiny usznej ukochanego (sic!). Romans wysunął się na pierwszy plan, spychając wszystko inne w cień. Dawno nie wynudziłam się tak przy czytaniu książki. Każda kolejna strona była dla mnie katuszą.
Polecam osobom, które lubują się w miłości od pierwszego wejrzenia, słodkich jak miód wyznaniach miłosnych z lichym dodatkiem antyutopii. 4/10

Za możliwość zapoznania się z tą powieścią dziękuję serdecznie:

30 komentarzy:

  1. Na książkę mam ochotę już od dłuższego czasu. Czytając recenzje zauważyłam że wywołuje ona u blogerów mieszane uczucia. Jedno ja wychwalają, drudzy niestety nie. Chciałabym w koncu sama stwierdzić jaka jest ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, przynajmniej po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że nie powinnam sięgać po DOtyk Julii. Na marginesie - niezła recka i bardzo ładny szablon :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie podejrzewałabym tak słabej oceny. Mam w planach, bo zawsze czytałam pozytywne opinię, więc na własnej skórze przekonam się czy warto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Posiadam, przeczytałam i czekam na drugą część.
    Co do książki - podobała mi się, ale bez żadnych zachwyceń.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się tam podobała. Jednak zauważyłam już, że mamy odmienne gusta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Posypało się dziś sporo notek na temat kontynuacji, której premiera zbliża się wielkim krokami. Wprawdzie mnie książka w ogóle nie interesuje, to zaciekawił mnie kontrast miedzy tymi, korzy kontynuacji wypatrują z zapartym tchem a Twoją recenzją. Podejrzewam, że jest to jedna z takich książek, które miłośnicy nazwą magiczną nie wyjaśniając nijak, w czym tkwi ta magia :)
    Zupełnie nie dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Już słyszałam o tej książce i nawet miałam na nią ochotę, ale jakoś mi przeszło i widzę że chyba dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. DżejEr Carmen - dziękuję :-)
    Bacha85 - niestety ja nie zauważyłam tej magii, a po kontynuację raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. a i się bardzo podobała :) ale może dlatego, że była to moja druga (chyba) antyutopia...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi książka się bardzo podobała :D Teraz niecierpliwie wyczekuję kontynuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam, że po twojej chłodnej recenzji mam teraz mieszane uczucia, ponieważ byłam przekonana, że to znacznie lepsza powieść, aniżeli w rzeczywistości jest. No cóż, w takim razie nie będę jej szukać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam podobne zdanie :/ Książka jak dla mnie zalana kiczowatym wątkiem miłosnym.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Lato niczym garnek duszonego mięsa"? nieźle, haha;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Już od dawna mam ochotę na tę książkę :) Muszę się w końcu za nią zabrać.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwsza tak niska ocena tej ksiązki, jaką widzę. A myślałam, że to będzie naprawdę ciekawa historia...

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakiś czas temu bardzo chciałam przeczytać, jednak mój zapał zdążył osłabnąć. Mimo to może sięgnę po nią jeśli nadarzy się okazja. Może nie będzie tak źle, jeśli nie będę oczekiwała po niej zbyt wiele. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się motyw tytułowego dotyku, ale jeśli autorka sprowadziła wszystko do mdłego wątku romansowego to jakoś mnie zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętnie bym przeczytała recenzję Pięknych Istot :) to film był fajny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mimo dosyć niskiej oceny chętnie przeczytałabym tę książkę. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Romans zamiast antyutopii? No cóż...to zdecydowanie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  21. Taa wymuszona poetyzacja w połączeniu ze śmiesznymi metaforami, które przesłaniają wszystko,to mieszanka mogąca odstraszyć. Chyba jednak podziękuję. Nie dalej jak wczoraj czytałam niezwykle optymistyczną recenzję i wtedy już prawie dałam się namówić!

    OdpowiedzUsuń
  22. Opis małżowiny usznej ukochanego - WTF?! Bosze, chyba jednak nie sięgnę po tę książkę, nie jestem już nastolatką, którą by takie rzeczy jarały -.-

    OdpowiedzUsuń
  23. Prowadzisz niesamowitego bloga!!! Już wiem, że zostanę tu tak długo jak Ty będziesz miała siły, by zamieszczać recenzje:)
    Wszystko mi się tu podoba: zarówno treść jak i grafika:) Widać, że jesteś estetką:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo dziękuję za tę ocenę :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Po Twojej recenzji widzę, że spokojnie mogę sobie tę książkę darować.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że już czytałam i komentowałam tę Twoją recenzję. Nie czytałam tej Juliowej serii, ale na blogach ostatnio pojawiały się pozytywne recenzje. Sama mam mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mi się bardzo podobała tak książka.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo dziękuję za twoją recenzję, chyba się zastanowię czy brać się za tą książkę po tym co przeczytałam.. :) Zapraszam na mojego bloga http://magicbooksworld.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).