Cykl
wydawniczy: KISS
Wydawnictwo: Harlequin
Data
wydania: 31 maja
2013
Liczba
stron: 240
Seria Kiss to nowe oblicze znanych wszystkim Harlequinów. Są
radosne, seksowne, słodkie, skierowane do nowoczesnej kobiety. „Kronika ślubnych
wypadków” właśnie taka jest. Niewiasta, przedstawiona w serii Kiss, to nie
idiotka czekająca na księcia z bajki. To samodzielna dama, która może być na
przykład… inżynierem! Czy kobieta nadzorująca grupę robotników może się
zakochać? A jakże!
Frith lubi być samowystarczalna. Ma własny plan na życie i
czuje się bezpieczna odhaczając kolejne jego punkty, a relacja uczuciowa nie
jest w nim uwzględniona. Posiada rozpieszczoną, przyrodnią siostrę, która właśnie
wychodzi za mąż, a Firth musi zorganizować wieczór panieński. Jaką rolę odegra
w tym George Challoner – irytujący mężczyzna, zbyt wspaniały, by mógł
zainteresować się nudną i pedantyczną kobietą? Czy Firth dopuści mężczyznę do
nowego życia, mimo że nie był on przewidziany w jej koncepcie? Zapraszam do
czytania.
Co mogę powiedzieć? To świetny romans! Historia
przedstawiona w powieści przeniosła mnie w inny świat. Wydarzenia były dość
przewidywalne, ale tu nie chodzi o niewiadomo jaką niesztampowość. Nie
grzeszyły także realnością, ale nie można tej niewielkiej, różowej książeczki
traktować poważnie. Siłą tej książki było poczucie humoru. Zaśmiewałam się
niczym norka, gdy czytałam o konfrontacjach Firth i Georga. Jeszcze zabawniejsze były momenty rozmów
dwóch sióstr – jednej odpowiedzialnej i spokojnej, drugiej infantylnej i
rozpuszczonej. Dowcip nadał książce lekkości i dzięki niemu przymykałam oczy na
błędy.
Bohaterowie zostali ciekawie wykreowani, choć pisarka
naszkicowała ich grubą kreską. Przewybornie spędziłam z nimi czas. Szczerze
kibicowałam postaciom i na parę godzin czytania stały się mi one naprawdę
bliskie. Język tekstu był bardzo przeciętny, ale pasuje do opowiedzianej
historii. Na szczególną uwagę zasługuje żartobliwy ton romansu. Widać, że autorka
traktuje pisanie jak dobrą zabawę
Rewelacyjnie bawiłam się przy „Kronice ślubnych wypadków”.
Oderwałam się od rzeczywistości. Powieść nie trąci pretensjonalnością, a za to
przesycona jest dobrym żartem. Myślę, że mogę polecić każdemu, kto lubi czasem
pośmiać się nad książką (nawet jeśli inni patrzą na nas jak na wariatów).
Jako wakacyjna lektura ta książka pasuje idealnie, z tego co czytam :)Dobrze, że są w niej zabawne momenty.
OdpowiedzUsuńCzytanie tej książki wprawiło mnie w dobry humor - "Kronika ślubnych wypadków" jest idealna na letnie i leniwe popołudnia. :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność + brak realizmu: też o tym wspomniałam u mnie, ale akurat tych dwóch cech trudno byłoby się nie spodziewać po romansach :) Książka w sam raz na wakacje, świetnie się ją czyta przy 30 stopniach za oknem :))
OdpowiedzUsuńLektura idealna na wakacje
OdpowiedzUsuńKsiążka miła, lekka i przyjemna :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna lektura.
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mile wspominam. Świetna seria. W sam raz na letnie wieczory.
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę. Wydaje się świetna.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Cóż, taka typowa wakacyjna książka.;] Ale moja miłość do romansów minęła, chyba już bezpowrotnie. Niemniej, cieszę się, że tworzone są harlequiny dla nowoczesnych kobiet, a nie opowieści o naiwnych kobietkach, które czekają na księcia z bajki, jak to idealnie ujęłaś.:)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? :-) To może być dobra książka do wakacyjnego poczytania. Spodobała mi się ta pozycja, taki nowoczesny harlequin, bo ten typowy wzór - naiwnej, bezmyślnej i zagubionej kobiety oraz dominującego mężczyzny mnie irytował :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
Głośno, a nawet bardzo głośno, o tej serii, ale to raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam styczności z Harlequinami, ale chyba czas to zmienić, bo zapowiada się całkiem przyjemna wakacyjna lektura :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńpopcultureserendipity.blogspot.com
Niedawno czytałam i też polubiłam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej ani o tej powieści ani o autorce, ale widzę, że warto sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się książki z tej serii. Idealnie nadają się na lato :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i również polecam. Książka idealna na lato.
OdpowiedzUsuńTylko raz śmiałem się czytając książkę, to był DZIENNIK BRIDGET JONES :) Po tą książkę chyba nie sięgnę :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Wyśnione miłości", www.filmowe-abecadlo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym, ponieważ wspomniałaś, że jest to książka obfitująca w humorystyczne akcenty.
OdpowiedzUsuńKsiążka zachęca ale nie na teraz. W przyszłości na pewno ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio denerwują mnie takie historie więc narazie odpuszczam :) muszę poczekać aż wróci mi odpowiedni nastrój :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością seria KISS to nie jest seria dla mnie. Czasem lubię przeczytać coś lekkiego, ale do tego typu lektur w ogóle mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Chętnie sięgnęłabym po jakąkolwiek książkę z tej serii. :)
OdpowiedzUsuńPodchodzę do harlequinów jak do jeża, ale od czasu do czasu, dla uspokojenia nerwów, dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńCzytałam i również bardzo mi się podobała. Na wakacyjną porę była idealna. Druga część według mnie znacznie ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, ale od czasu do czasu można przeczytać coś innego :)
OdpowiedzUsuń