Data
wydania: 11 kwietnia
2013
Współczesny świat zmusza każdego, do poznania co najmniej
jednego języka obcego. Szczególnie ceniony jest angielski i bez niego ani rusz.
Język ten pełni funkcję międzynarodową. Poruszanie się po rynku pracy bez
„biegłej znajomości angielskiego” w CV
jest praktycznie niemożliwe. Nauka języka Brytyjczyków w szkołach jest
obligatoryjna, jednakże edukacja w szkole, jest czymś zupełnie innym od
faktycznego używania języka. Każdy wie – szkoła swoje, a prawdziwe życie swoje.
Gdy wyjeżdżamy za granicę ze szkolną znajomością angielskiego prędko
dowiadujemy się, że nie rozumiemy nic. Żaden Anglik/Amerykanin, nie posługują
się wymuskanymi konstrukcjami zdań, a słowa, jakimi się porozumiewają nie zawsze
są parlamentarne. W języku polskim też nie zawsze wyrażamy się pełnymi
zdaniami, często używamy skrótów myślowych, czy też idiomów, które tłumaczone
dosłownie, brzmią bezsensownie.
Co możemy zrobić, gdy chcemy poznać bardziej naturalny
język? Taki, który będzie ładny, poprawny, ale jednocześnie naturalny i z
polotem? Ano wydawnictwo PONS wychodzi temu problemowi naprzeciw. Otrzymałam
malutką książeczkę, liczącą zaledwie 152 strony, a jednak zawiera wszystko,
czego potrzebuję. Regułek gramatycznych uczyliśmy się w szkole, na kursach lub
w innym miejscu. Dlatego w publikacji „Mów jak rodowity Anglik” autorzy skupili
się na słownictwie żywcem wziętym z ulic Londynu.
Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy
zajmuje się danym zagadnieniem tematycznym. I tak z pierwszego dowiemy się, jak
się przedstawić i zrobić to w sposób
naturalny. Innym działem jest „ciało”, w którym dowiemy się jak powiedzieć
sutek albo jak pochwalić czyjś fajny tyłek. Zdobędziemy wiedzę jak nazwać kogoś łajzą, slangowo powiedzieć, że coś nas
wnerwia, czy też poskarżyć się, że ktoś patrzy na nas krzywo.
Warto wspomnieć, że każde zaprezentowane słowo lub wyrażenie
zostało użyte w kontekście, dlatego nie będzie żadnych wątpliwości, kiedy można
go będzie je zastosować. Do tego wyrazy zostały zaopatrzone w transkrypcje
fonetyczną, dzięki czemu nie skompromitujemy się przy okazji wymowy. „Mów jak
rodowity Anglik” uzupełniona została w ciekawostki, które warto wiedzieć i mieć
temat do rozmowy z rodowitym Anglikiem.
Szczerze polecam. Sama pamiętam, jaki szok przeżyłam, gdy
porównałam szkolny język angielski z angielskim ulicznym. Ogień i woda. Ta
publikacja zapobiegnie przeżyciu aż takiego wstrząsu.
8/10
Za możliwość rozwijania swoich umiejętności serdecznie dziękuję:
To prawda, że szkolny język angielski bardzo się różni od ulicznego angielskiego i potem osoby, które wyjeżdżają za granicę doznają szoku, bo nie potrafią płynie się porozumieć z drugą osobą.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka. Będę miała ją na uwadze.
Sama przymierzam się do francuskiego z tej serii. Bardzo jestem ciekawa, czy moje wrażenia będą podobne ;-)
OdpowiedzUsuńSzkolny angielski to niestety bzdura, podobnie jak niemiecki. Dopiero na kursie udało mi się nauczyć porozumiewać w tym języku, szkolną niemczyznę można o kant rozbić - jest pomocna jedynie w sytuacjach formalnych, na co dzień nikt tak nie mówi...
OdpowiedzUsuńOo nie wiedziałam, że nawet książka taka powstała, lecz z chęcią się skuszę.
OdpowiedzUsuńTakie coś to by mi się z francuskiego przydało. A swoją drogą akcent rodowitych Anglików mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńJa podobny szok przeżyłam jak porównałam niemiecki (o dialektach nie wspomnę). Ale akurat moja nauczycielka od tego języka stawia na normalne, zwyczajowe słownictwo. Takie książki jak ta są potrzebne.
OdpowiedzUsuńKsiążka, którą absolutnie muszę mieć w swojej skromnej biblioteczce, bo ja z angielskim to tak nie podrodze mamy :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "W rytmie serca", www.filmowe-abecadlo.blogspopt.com :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie irytując w naszych szkołach, uczymy się sztucznego języka. Takie książki powinny być w programie szkół.
OdpowiedzUsuńJak na razie zdecydowany brak czasu na tego typu książki, jednak myślę, że kiedyś... kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie narzekam na angielski ze szkoły, bo mieliśmy też coś takiego jak nagrania "z ulicy" i tam można było posłuchać i slangu i dziwnych akcentów więc nie przeżyłam żadnego szoku gdy skonfrontowałam angielski szkolny i tym bardziej życiowym - chociaż to może być też zasługa seriali ;)) W każdym razie książka zapowiada się nieźle.
OdpowiedzUsuńTo fakt, że język szkolny różni się od ulicznego, ale tak jest w każdym przypadku nauczanego języka. Szkoła nie nauczyła mnie mowy potocznej, którą do dziś sama sama się poznawać, mała pomoc zawsze sie przydaje :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że są takie rozmówki i książeczka, przydałaby się :)
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym tej książki rozmówkami.
OdpowiedzUsuń