wtorek, 9 września 2014

"Chodząc nędznymi ulicami"





Tłumaczenie: Marta Dziurosz
Tytuł oryginału: Down These Strange Streets
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 13 listopada 2012
Liczba stron: 688


Uwielbiam urban fantasy, dlatego zbiór opowiadań „Chodząc nędznymi ulicami” był oczywistym przystankiem na mojej czytelniczej drodze. Jak twierdzi Martin, ten sam, który napisał „Pieśń lodu i ognia”, gatunek ten to bękarcie dziecko powieści detektywistycznej i horroru.  W posłowiu przybliża genezę gatunku i będę brutalna, ale muszę to powiedzieć, krótki wstęp w wykonaniu Martina jest jednym z lepszych tekstów zamieszczonych w antologii. Ale wracam do rzeczy – „Chodząc nędznymi ulicami” to zbiór szesnastu opowiadań Urban fantasty, połączonych wspólnym motywem detektywa, rozwiązującego nadnaturalną zagadkę.

Niesamowicie pokrzepiające jest to, że choć każdy autorów zaczynał pisać swoje opowiadanie z tego samego punktu wyjścia to stworzyli tak różne światy i kompletnie inne utwory. Zbiór jest całą paletą różnorodnych historii, które wcale nie wydają się do siebie podobne. To naprawdę pokrzepiające, że pisarze mają w sobie tyle twórczej inwencji.

Pomysłowość pomysłowością, doceniam ją, ale większość opowiadań jest bardzo przeciętna. Nic specjalnego, a już na pewno nie coś, co zapadłoby w pamięć na długo. Zdecydowanie najgorszym opowiadaniem jest utwór Harris. Cechuje go fatalna warstwa językowa. Charlaine Harris to pisarka z pokaźnym dorobkiem i progres w dziedzinie stylu, w mojej ocenie, jej nie grozi. Nie potrafi pisać i tyle. Aż tyle i tylko tyle. Nie wspomnę już o tym, jak bardzo samej wymyślonej przez autorkę historii brak polotu. Zwyczajową metodą Harris na brak interesującej akcji w swoich książkach jest seks. I tym razem pisarka sięgnęła po śmiałe sceny miłosne, by zamaskować fakt, że jej opowiadanie jest nudne i bez treści. Podobną sztampowością wykazał się  Stirling. Za to niesamowitym pisarzem jest Lansdale, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam  (a szkoda!). Stworzył rewelacyjne opowiadanie z niezwykłym klimatem rodem z bluesowych, zadymionych knajp lat 30. Opowiadanie Lansdale napisane jest w najlepszym stylu – bardzo sugestywne, a najsolidniejszą fabułę stworzył Simon Green. Oczywiście jest także Patricia Briggs, której wszystkie utwory czytam w ciemno i nigdy się nie zawodzę. Są też zaskoczenia, jak na przykład Carrie Voughn, którą do tej pory uważałam za przeciętną pisareczkę romansów paranormalnych. Może i jej opowiadanie nie jest wybitne, ale całkiem wciągające i logiczne. A reszta? Reszta jest po prostu przeciętna. Nie najgorsza, ale bez tego „czegoś. Ich wielkość oscyluje wokół 50 stron i napisać coś tak krótkiego, i jednocześnie oczarować czytelnika, to wyzwanie . Jednak wierzę bezgranicznie, że prawdziwie dobry pisarz podobała zadaniu. W tej antologii jak na dłoni widać, kto jest PISARZEM (pisownia nieprzypadkowa) , a kto tylko uzurpuje sobie ten tytuł.

Pod względem estetycznym „Chodząc nędznymi ulicami” jest wymuskana do kwadratu. Potężna księga jest przepięknie wydana. Zdjęcie na okładce pasuje do tematyki utworów, dodaje pazura całej oprawie wizualnej, a twarda oprawa sprawia, że książka jest nie lada gratką dla kolekcjonerów i miłośników gatunku. Chyba jedyne co mi nie odpowiada to napisane ogromnymi literami nazwisko Harris.
                                                                                                  
To normalne, że opowiadania zebrane w jedną książkę nie prezentują równego poziomu. Z przykrością stwierdzam, że przeważają te przeciętne, a zaledwie parę mnie zachwyciło. Tak więc reasumując uważam, że całość jest niesamowicie przeciętna. 5/10

19 komentarzy:

  1. Opowiadań nie lubię, niestety nie sięgnę, Zresztą nawet nie mój gatunek ;) ale okładka super

    OdpowiedzUsuń
  2. "Bękarcie dziecko powieści detektywistycznej i horroru"? Niezła pionta, jak na wstęp;) Zastanawiam się, zastanawiam i wychodzi mi, że jeszcze nie znam tego gatunku... Nie wiem czy tak średnio oceniony zbiór opowiadań jest najlepszy na rozpoczęcie przygody. Opowiadania - jako gatunek literacki - lubię i doceniam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic z urban fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście nie lubię czytać urban fantasy, zatem i tak nie skusiłabym się na tę książkę, tym bardziej, że widzę po twojej recenzji, iż szału wielkiego nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak opadł szum związany z True Blood, tak Harris zaczęło się nieźle obrywać ;) czytając kolejne recenzje zaczynam się zastawiać, jakim cudem ta kobieta zrobiła taką karierę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie seria o Sookie jest w ogóle żałosna, ale serial, jak najbardziej, jest udany pastiszem amerykańskiej wsi. Jak zrobiła karierę? Jak każda pisarka jej typu. Duuużo seksu i na pewno nadal ma wielu zwolenników :-)

      Usuń
  6. Nie lubię przeciętnych książek, choć uwielbiam opowiadania. Te niestety mnie nie zainteresowały, a i urban fantasty jakoś do mnie nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za opowiadaniami, więc raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swego czasu ciekawiła mnie ta książka, lecz teraz nie jestem pewna czy by mi się jednak spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten zbiór już czeka u mnie na swoją kolej. I dobrze było wcześniej przeczytać kilka krytycznych uwag;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pół roku po lekturze nie pamiętam zarysu ŻADNEGO z zamieszczonych w tej antologii opowiadań. Zerkając wstecz na swoją recenzję, widzę, że dałem jej 6/10, dzisiaj bym podzieli to przez dwa. Słaby zbiór.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety całość wypada zbyt przeciętnie, żebym miała ochotę na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam dziwny sentyment do książek Harris. Może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To raczej nie jest książka dla mnie, chyba odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam. Źle nie było ale powalająco też nie. Tak jak i Ty uważam opowiadanie Harris za najsłabsze. Chyba jeszcze jakieś było ale nie pamiętam... nie pamiętam też tych najlepszych... a to o czymś świadczy...

    OdpowiedzUsuń
  15. nie lubię opowiadać, bo za szybko się kończą :<

    OdpowiedzUsuń
  16. Urban fantasy? Tego gatunku jeszcze nie próbowałam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Coraz rzadziej sięgam po zbiory opowiadań - nie przepadam za krótkimi formami i z reguły zbyt wiele elementów antologii po prostu mi się nie podoba. Ta książka kusiła mnie jakiś czas temu, ale potem sobie odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).