Proces czyli parabola bez klucza
tłumaczenie: Bruno Schulz
tytuł
oryginału: Der Prozess
wydawnictwo: Wydawnictwo MG
data
wydania: 30 sierpnia
2014
liczba
stron: 448
Tęższe głowy ode mnie próbowały odnaleźć sens w tej
powieści. I wymyśliły wiele Interpretacji. Jedne bardzo prawdopodobne, inne
kompletnie nielogiczne. Dla mnie „Proces” to konglomerat znaczeń i właśnie
takie rozumienie sugeruje Kafka, co można zauważyć, słuchając wypowiedzi
Księdza, który opowiada o drzwiach do Prawa – dla każdego są inne – tak jak
interpretacja tej paraboli. Daje pełną dowolność w rozumieniu tej historii i
wbrew pozorom, interpretacja mówi więcej o czytelniku „Proces” niż o Franzie
Kafce. Wieloznaczność i brak podpowiedzi od pisarza, czyni tę książkę utworem
otwartym, pełnym niedomówień i niejednoznacznym.
Do codziennego języka przeniknęło powiedzenie „sytuacja
kafkowska”, czyli taka która jest na pozór absurdalna, a zmusza do działań,
których sens pozostaje nieodgadniony. Związek frazeologiczny wywodzi się
właśnie z „Procesu”, w którym to główny bohater postawiony jest w niecodziennej
sytuacji. Józef K. zostaje oskarżony o coś, o czym nie ma pojęcia. Zdaje się,
że nikt wokół nie ma świadomości, co Józef K. zrobił, ale mimo to postawiono mu
zarzuty. Początkowo główny bohater stara się walczyć i dochodzić swoich praw,
ale po pewnym czasie rozumie, że nie wygra z machiną biurokratyczną i zaczyna
postępować wedle jej zasad.
Jak powiedziałam „Proces” to cała kopalnia tropów i
interpretacji, a każda na równi zasługuje na przemyślenie. Ja chciałabym
pochylić się tylko nad kilkoma, które dla mnie, wspólnie, tworzą sens tej
powieści. Na pierwszy rzut oka wysuwa się dosłowne rozumienie tekstu , czyli
rozrastająca się machina biurokratyczna. Jednostka wobec systemu jest bezsilna
i zredukowana do bezimiennego trybiku.
Jednakże najbliższe prawdy wydaje mi się porównanie procesu do życia człowieka,
w którym każdy jest przegrany i z góry skazany na egzekucję. Bowiem:
„Mieć taki proces, znaczy, już go przegrać”.
Życia jakiejś jednostki nadrzędnej, w pewnym rozumieniu boga, jako okrutnego
absolutu, wobec którego, w religii chrześcijańskiej, zawsze ponosimy winę, a
życie powinniśmy poświęcić, by ją z siebie zmyć. Niestety od urodzin do śmierci
pozostajemy winni, a każda przewina skutkuje karą.
Co do wydania – jak zwykle ukłony w stronę MG – jest
przepiękne! Każdy, kto pewnie czytałam „Proces” zapewne zdziwi się, jak to
krótkie opowiadanko nagle rozszerzyło swoje gabaryty do 447 stron. Otóż MG na
rynek wypuściło książkę typowo kolekcjonerską, gdzie to dużą część strony
zajmują puste pola, czyniąc powieść niezwykle estetyczną, przejrzystą i
elegancką. Tekst poprzetykany jest szkicami Bruno Schulza. Jak zwykle
urzekające, mroczne, niekiedy dokładnie oddające naturę, innym razem zaś
karykaturalne i groteskowe. Co do tłumaczenia… Tutaj mała uwaga do wydawnictwa.
Otóż tekst reklamowy na tylniej stronie okładki opowiada o Brunie Schulzu jako
o „tłumaczu, któremu zawdzięczamy genialny przekład książki”. Niestety nie. Tłumaczenia „Procesu” dokonała
Józefina Szelińska. Zgodziła się ,by przypisano je Schulzowi, by dodać mu
prestiżu. Myślę, że po tylu latach i uznaniu, że kobiety są równie
inteligentne, co mężczyźni można, by w końcu oddać sprawiedliwość pani
Józefinie Szelińskiej.
Wydawnictwo odpowiedziało i uzasadniło, że to byłoby wręcz sprzeczne z prawem, gdyby użyto nazwiska Szelińskiej, gdyż ona nigdy nie wyraziła takiej zgody. Mnie przekonali.
Wydawnictwo odpowiedziało i uzasadniło, że to byłoby wręcz sprzeczne z prawem, gdyby użyto nazwiska Szelińskiej, gdyż ona nigdy nie wyraziła takiej zgody. Mnie przekonali.
Wciąż „Proces” wydaje mi się niecałkowicie przeze mnie
zrozumiany. Dlatego też tej opinii nadałam tytuł „parabola bez klucza’, gdyż
mam wrażenie, że wszyscy interpretatorzy nie są do końca zadowoleni ze swoich
wniosków. Wciąż czegoś brak, kropki nad i, która podsumuje ten utwór, który nigdy
nie miał być wydany. Myślę jednak, że „Proces” to wspaniała książka, a wyżej
wymienione interpretacje pospołu oddają sposób, w jaki ją widzę.
Książkę pamiętam dość dokładnie, gdyż była moją lekturą za czasów liceum. Kafka ma styl, który jednym ogromnie przeszkadza w lekturze, innych intryguje, a jeszcze innych zachwyca swą wieloznacznością i oryginalnością. Ja sięgając po tę pozycję była w grupie zaintrygowanych, a po skończeniu dzieła cichaczem przeszłam do tej trzeciej grupy. Jest to jedna z nielicznych lektur, które miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam książkę jak przez mgłę z kanonu lektur i dla przyjemności na pewno po nią nie sięgnę
OdpowiedzUsuńPamiętam jeszcze książkę z lekcji języka polskiego. Żeby nie było- przeczytałam jeszcze w wakacje przed trzecią klasą i myślałam że zwariuje- zajęła mi ona niemal całe wakacje!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, językowo jest bardzo wyrafinowana i czyta się wolno, szczególnie gdy czytelnik pragnie się delektować.
UsuńA ja "Proces" wspominam miło. Czytając, wiele myślałam, bo to książka wymagająca, skłaniająca do refleksji.
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam okazję sama zmierzyć się z "Procesem" Kafki. Przyznam - ciekawa książka ze względu na to, że można ją interpretować na wiele sposobów, jednocześnie jednak potrafi być zawiła i niezrozumiała.
OdpowiedzUsuńKtóż o tym nie slyszał ;) a nie wszyscy czytali (Fenko nie czytała! i chyba w najbliższym czasie tego nie uczyni :)
OdpowiedzUsuńBędę ją czytała niedługo jako lekturę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę w czasach szkolnych, czyli dość dawno temu, ale co nieco jeszcze pamiętam na jej temat. Wiem jednak, że była to dla mnie dość niezrozumiała lektura. Może dlatego, iż nie dojrzałam do niej emocjonalnie. W każdym razie chciałabym spróbować ponownie się z nią zmierzyć, aby przekonać się, czy teraz spojrzałbym na nią z całkiem innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciał sięgnąć po tą książką.
OdpowiedzUsuń"Procesu" nie czytałam, jednak wiele już razy miałam okazję napotkać nawiązania do tej książki. Chyba się jednak na nią zdecyduję. Jestem ciekawa tego, jakie będą moje przemyślenia na jej temat. ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo złożona książka i chyba rzeczywiście ciężko ją rozszyfrować w pełni. Niemniej warta poznania :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam Kafkę :)
OdpowiedzUsuńJa również "Proces" wspominam jako ciężką i skomplikowaną książkę. Moim zdaniem jest za trudna żeby wliczać ją do lektur. Teraz może inaczej bym do tej historii podeszła, ale przed maturą czytanie Kafki to była dla mnie droga przez mękę :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać Kafkę, bo ze wstydem muszę przyznać, że jeszcze nie trafiła w moje ręce żadna jego książka. A takie wydanie kolekcjonerskie chętnie bym przygarnęła:)
OdpowiedzUsuń"Proces" to jedna z najlepszych książek, jakie do tej pory czytałam. Wydawnictwo MG po raz kolejny wydało perełkę. ;))
OdpowiedzUsuńObecnie "Proces" znajduje się na mojej liście książek, które muszę mieć, więc wkrótce powinnam poznać osobiście to rozsławione dzieło :)
OdpowiedzUsuńKafki to ja nigdy nie ogarnę rozumem :) I chyba to jest w nim najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Dawno temu czytałam ,,Proces" chyba nawet ekranizację widziałam. Nie za bardzo już pamiętam, więc chętnie sobie przypomnę :D
OdpowiedzUsuńNo i proszę: pod wpływem recenzji zapragnęłam znów spotkać się z Kafką :)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych lektur ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Faktem jest, że to wieloznaczna powieść. Swoją drogą-piękne wydanie:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący tekst. Podoba mi się stwierdzenie, że "Proces" to konglomerat znaczeń. Od razu kojarzy mi się to z moją niedawną lekturą, "Dziełem otwartym" Umberto Eco. Włoski artysta dowodził tam m.in., że im dzieło cechuje się większą niejednoznacznością, im więcej pola do interpretacji pozostawia czytelnikowi, tym jest ono wartościowsze :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji pragnę serdecznie polecić Ci prozę Kōbō Abe, pisarza, który często określany jest mianem japońskiego Kafki. Jego utwory są równie niepokojące, dziwaczne, absurdalne, a przy tym wyjątkowe i piękne :)