http://www.peaceworkmagazine.org/pwork/0203/020314.htm |
W
dniach 20-26 października 2014 odbył się Conrad Festival.
Organizatorami, jak co roku, są miasto Kraków, Krakowskie Biuro
Festiwalowe oraz Fundacja Tygodnika Powszechnego. To wydarzenie
odbywa się po raz szósty i tym razem gościł
takie osoby
jak m.in.: Paul
Auster (autor Trylogii
Nowojorskiej),
czy też Boris Akunin (twórca
cyklu kryminałów o Eraście
Fandorinie).
Literatura
powinna być wspólną płaszczyzną porozumienia pomiędzy
skonfliktowanymi państwami. Nie, książki to nie jest gotowa
recepta na pokojowe współistnienie. Ale mogą skierować spojrzenie
na perspektywę drugiej strony konfliktu. Jak inaczej przyjąć ten
odmienny sposób patrzenia na rzeczywistość jeśli nie poprzez
literaturę? Literatura to jedyna okazja do przedstawienia swojej
wizji świata. Książki pozwalają rozumieć powodowania niektórych
ludzi. Plany, marzenia i obawy człowieka jako jednostki, ale też
nadzieje, fantazje i wizje społeczeństw. Z tych powodów hasło
przewodnie brzmiało: „Wspólne światy”.
Zaproszono pisarzy z terenów objętych konfliktami zbrojnymi. Co
ciekawe zapraszali obie strony konfliktu, by każda wyraziła swój
pogląd. Tak uczyniono ze sporem dotyczącym antagonizmu
palestyńsko-izraleskiego. Zaproszono
Raja Shehadeh pisarza palestyńskiego, a dzień później Etgara
Kereta pochodzącego z Izraela. Dzięki temu uczestnicy mogli poznać
każdy punkt widzenia, zrozumieć przyczyny takich a nie innych
zachowań, i Żydów, i Arabów.
Raja
Shehadeh urodził się w Jafie. Jest prawnikiem i założycielem
organizacji na rzecz praw człowieka o nazwie Prawda. W Polsce jego
dzieła wydaje Wydawnictwo Karakter. Na spotkaniu pisarz opowiadał o
tym, jak czuje się przeciętny człowiek w obliczu wojny. Gdy
ludzie, których się zna – sklepikarze, pracownicy, osoby z
którymi dochodziło do interakcji, stają po drugiej stronie
barykady, dlatego że jest wojna. Tylko dlatego że on jest
Muzułmaninem, a oni Żydami.
Pisarz
ogromny żal do świata za sposób patrzenia na jego pobratymców,
jak również za to, że stają po stronie Izraela, przez co podział
wpływów w Palestynie jest nierównomierny. Przytacza tutaj przykład
Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie to Palestyńczycy
mają ledwie 3%wpływów (tak zwana strefa A). Izraelici zaś
uważają, że poza nią wszystko im się należy.
Pan Raja
Shehadeh ma w sobie wiele złości. A także wiele rozgoryczenia. Nie
tylko do Izraela, ale też do świata, który Palestyńczyków nie
lubi. Jak dla mnie podstawowym pytaniem byłoby – dlaczego świat
nie lubi Palestyńczyków? Dlaczego Europa spogląda na ich sytuację
tak nieprzychylnie? Rozumiem desperacje. Ale czy wysadzanie się w
powietrze jest dobrym językiem dyskursu? Pisarz uważa także, że
Izraelici nie mają prawa do życia w Palestynie. W dyskusji
przywołany został Amos Oz. Bardziej do mnie przemawia argumentacja
Amosa Oza. To konflikt dwóch niezbywalnych praw. Palestyńczycy mają
prawo do życia na tej ziemi, podobnie jak Izraelici mają prawo do
istnienia ich państwa.
Zainteresowałam
się mocniej konfliktem palestyńsko-izraelskim i zrewidowałam swoją
wiedzę. Przez tłumaczenie spotkanie trochę się przedłużało, a
sporo osób wyszło w trakcie. Mimo to dwie sale były pełne. Nie
był to czas stracony. Uważam, że podobnie mogła uznać każda
osoba zaangażowana politycznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam zaangażowana w politykę i chyba raczej już nie będę. Wolę zostawić ją osobom bardziej obeznanym w tej materii.
UsuńJa na polityce się nie znam... i jest w tym oczywiście dużo mojej winy, bo po prostu mnie ona nie interesuje...
OdpowiedzUsuńPowiedz umierającym ludziom w Palestynie, że Cię oni nie interesują.
Usuń