Tytuł
oryginału: Thorn
Queen
Seria/cykl
wydawniczy: Czarna
Łabędzica tom 2
Wydawnictwo: Amber
Data
wydania: wrzesień
2011
Liczba
stron: 336
Richelle Mead to znana i ceniona na całym świecie autorka
romansów paranormalnych i książek urban fantasy. Muszę przyznać, że imponuje mi
ona swoim stylem i manierą. Naprawdę ma talent. Nie pisze tylko z chęci zarobienia
na tym popularnym gatunku, ale naprawdę to potrafi i odnajduje się w takich powieściach.
Napisała już dwie cieszące się ogromną popularnością serie –
„Akademię wampirów” przeznaczoną dla młodzieży i cykl o Georginie Kincaid
zdecydowanie nie przeznaczoną dla młodzieży. Prezentowana tutaj seria pt.: „Czarna
Łabędzica” jest moją ulubioną, a „Królowa cierni” jest jej drugą częścią.
„ … nie bój się zrobić tego, co musisz zrobić.
Miłość i okrucieństwo. To klucz.”
Książka opowiada o Eugenie Markham – szamance wypędzającej magiczne istoty zwane szlachtą
do równoległej rzeczywistości. W poprzedniej części, czyli „Córce burzy”
Eugenie niespodziewanie została królową jednego z państewek tego równoległego
świata. Kobieta musi nauczyć się rządzić i to szybko, bo jej kraj pogrążony
jest w chaosie po przewrocie pałacowym.
Ma przy sobie
ukochanego mężczyznę, który jednak poświęca jej mało uwagi. Zaabsorbowany jest
swoją byłą kochanką i ich przyszłym dzieckiem. Główną osią fabularną w tym
tomie będą poszukiwania zaginionych dziewcząt ze szlachty. Tym razem jej
przeciwnik jest wyjątkowo przebiegły. Czy nasza szamanka da sobie radę?
Jak już
powiedziałam ta seria jest moją ulubioną. Szczerze mówiąc odrobinę dziwie się,
skąd ten brak entuzjazmu, jeśli o nią chodzi. Może przesyt tą autorką? W każdym
razie ja na niego nie cierpię. W książce dostajemy taką Mead, jaką znamy i
lubimy.
Po pierwsze i
najważniejsze (jak w każdej mojej recenzji) znakomita warstwa językowa. Autorka
posługuje się językiem prostym i dosadnym, ale nie prostackim. Ażeby nie było
tak zwyczajnie dodajemy sporą dawkę sarkazmu i ironicznych żarcików. Styl jest
rewelacyjny.
Postacie są
wyśmienicie wykreowane. Owszem, według Mead’owskiego schematu, ale jest to
bardzo fortunny zestaw, więc skoro sama autorka nie chce niczego zmieniać to ja
jestem zadowolona. Główna bohaterka to twarda, waleczna wojowniczka o miękkim
sercu. Mamy też dwóch samców. Na pozór jeden jest dobry, drugi zły, ale w tej
serii granica jest bardzo płynnie zakreślona, dlatego jeszcze nie jeden raz
zaskoczą Was poczynania bohaterów.
Za pomysł na
powieści autorce należy się kolejny duży plus. Wykreowała równoległy świat.
Stworzyła do niego dość szczegółową mitologię. Fabuła toczy się w umiarkowanym
rytmie, ale nie daje nawet chwili wytchnienia, z uwagi na coraz to nowe zwroty
akcji. Jest sporo momentów niepewności, wiele scen walki, warstwa fantastyczna,
polityczne rozważania jak i westchnienia miłosne. Dla każdego coś dobrego.
Bardzo pozytywny miks gatunkowy.
Okładka należy
do najbrzydszych, jakie widziałam w życiu. Paskudna.
Myślę, że to
pozycja obowiązkowa dla fanów Mead. W mojej osobistej opinii jest to seria o
wiele lepsza od Akademii wampirów, jednak umówmy się, że ja zwyczajnie nie
lubię powieści dla młodzieży. Polecam serię „Czarna łabędzica”.
8/10
Ja już mam dosyć autorki po przecyztaniu 4 części sukuba;) Odpuszę...
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, nie znam autorki, ale z taką pasją piszesz...trzeba będzie się przekonać:)
OdpowiedzUsuńJa tam bardzo lubiłam serię o sukkubie więc i tę też pewnie przeczytam. Tylko odpocznę nieco od paranormali, romansów i urban fantasy.
OdpowiedzUsuńLubię Mead, ale... Do tej książki, jakoś nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ani powyższej serii, ale może kiedyś spróbuje ją poszukać i przeczytać, lecz niczego nie obiecuje.
OdpowiedzUsuńo dwóch pozostałych seriach słyszałam, natomiast o "Czarnej Łabędzicy" jakoś nigdy. do żadnej z nich jednak mnie nie ciągnie - moja koleżanka zapoznała się z twórczością autorki i nie poleciła jej dzieła.. a ja wierzę jej na słowo.
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie miałam jej w planach, lecz teraz się nią zainteresowałam.
OdpowiedzUsuńJeżeli dobrze pamiętam (jeżeli to słowo klucz) to ta część bardzo przypadła mi do gustu, poprzednia też. Richelle Mead po prostu fajowo pisze :D I trochę przypominała się mi seria Ilony Andrews, jakoś podobnym klimatem mi pachniało.
OdpowiedzUsuńPS: E, widziałam gorsze okładki, ta nie jest taka zła :)
jak dla mnie brzmi zachęcająco - ciekawy tytuł :)
OdpowiedzUsuńMam ją ma półce, dzięki za uświadomienie, bo jakoś przekonania nie miałam
OdpowiedzUsuńOkładka jak wiele innych na rynku :< Twarz dziewczyny/kobiety i jakiś element związany/niezwiązany z książką. A co do treści to nie ciągnie mnie do takich powieści. Jednak paranormal romance to gatunek który będę omijał.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom mam na półce, ale jeszcze się za niego nie zabrałam. Muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, nie sięgnę
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńNa pewno po nią sięgnę, bo pierwszy tom naprawdę mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz to chyba trzeba zajrzeć.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam się na tym gatunku literackim, ale zaciekawiłaś mnie tą pozycją. ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że okładka jest paskudna i kompletnie nie rozumiem, czemu wydawcy wydają książki z taką szatą graficzną. Wyglądają one jakby mówiły: "Proszę, tylko mnie nie kupujcie!". Być może rzeczywiście niektórzy czują się już przesyceni tą autorką, ale skoro ta seria jest tak dobra to może nie ma się co do niej zniechęcać :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie, ale tym razem już musiałabym sięgnąć po pierwszy tom :) Mnie także okładka nie przypadła do gustu, ale jak widać, nie trzeba książki po okładce w tym przypadku oceniać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, tak samo jak pozostałe inne tej autorki!
OdpowiedzUsuńPrzepadam za "Akademią wampirów" tej autorki i prawdopodobnie kiedyś sięgnę też po tę serię. :)
OdpowiedzUsuńO serii usłyszałam dzięki tobie i jestem pewna, że kiedys pokuszę się o przeczytanie :)
OdpowiedzUsuń