Wydawnictwo: Principium
Data wydania: grudzień 2011
Liczba stron: 192
Przekonałam się do opowiadań. Zbiór tychże autorstwa Pana
Krzysztofa Spadły mimo nielicznych wad naprawdę mnie wciągnął i oczarował.
Dlatego też postanowiłam sięgnąć po długo przetrzymaną książkę Mariusza Zielke.
„Czyż aksamit krwawego poranka nie jest najpiękniejszą z
barw?”
Motywem przewodnim wszystkich nowel jest miłość. W każdym
opowiadaniu występuje w innej formie, ma różne natężenie i obiekt atencji.
Niekiedy miłość odmienia życie na lepsze, jednak ten aspekt nie jest obiektem
zainteresowań pisarza. Za to poświęca cała swoją uwagę uczuciu, które spycha w
otchłań, jest katalizatorem zbrodni, obezwładnia i wciąga jak ruchome piaski.
Można by pomyśleć, że miłość jest już tak wyświechtanym tematem książek, że nic
nowego na jej temat stworzyć nie można. Błąd! Autor ma dryg do tworzenia
zajmujących historii. Fabuły niejednokrotnie mnie zadziwiły. Są niebanalne. Aż
do przesady…Fabuła mimo iż nie jest fantastyczna to jest mało realna. Podczas
czytania tej książki miałam wręcz uniesioną jedną brew i pytanie na ustach
„Doprawdy Panie Autorze?”
„Największą księgą antykościelną jest podręcznik do fizyki.”
Miłość i zbrodnia przeplatają się na każdym kroku, okraszone
sporą dawką tajemniczości i nawarstwiających się zagadek. Pan Zielke odchodzi
jak najdalej od koncepcji romantycznej, cukierkowej miłości. Ten zbiór jest nie
o tym…
„Bo moje szaleństwo wyznacza moją wielkość.”
Okładka obiecuje mocne, ostre teksty. Oczekiwałam opowiadań,
które złamią wszelkie literackie normy. I tych uczuć mi zabrakło. Coś, co
rozpali mnie jak papryczka chili z obwoluty książki. Czy tak się stało? Nie. Może
to wina krótkiej formy, a może samego pisarza, ale akcja jak od linijki zdąża,
czym prędzej do punktu kulminacyjnego każdego z opowiadań. Brak miejsca na
budowania napięcia, brak niepokoju. Przecież tam dokonywały się zbrodnie! Z
miłości! A ja, ani przez sekundę nie odczułam podniecenia, ni ciężaru
tajemnicy. Bardzo tego żałuję, bo przez ten wszechogarniający brak emocji,
opowiadania te zostały zmarnowane.
Postacie dość przeciętne. Niezbyt pogłębione portrety
psychologiczne (jakby to było możliwe w tak krótkiej formie). Bohaterowie
zostali zdefiniowani przez swoje czyny, a nie słowa autora. Myślę, że mimo
wszystko nie jest z nimi najgorzej. Poniekąd to dobrze, jednak z drugiej strony
zostały one bezlitośnie spłycone, ledwie naszkicowane. Jakby autor wykreował w
swojej wyobraźni wydarzenia, a bohaterów już nie.
Mam nieodparte odczucie niewykorzystanych historii. Gdyby te
opowiadania dopracować, a może nawet stworzyć z każdej z nich powieść, byłoby
znacznie lepiej. A tak mamy suche wydarzenia bez emocji i bohaterów z
prawdziwego zdarzenia. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że autor się nie
przyłożył…
Myślę jednak, że Zielke nie jest dla mnie jeszcze stracony i
kiedyś sięgnę po jakąś jego książkę.
6/10
Autora znam z ,,Księgi kłamców''. Bardzo specyficzna powieść. Zamierzam jeszcze przeczytać ,,Wyrok'', gdyż akurat jestem w posiadaniu tej książki. Co do powyższej pozycji, to raczej podziękuję, gdyż szukam obecnie czegoś gatunkowo innego.
OdpowiedzUsuńNiestety to nie moje klimaty :/
OdpowiedzUsuńjakoś zaciekawiły mnie te opowiadania, pomimo średniej oceny :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadania nie dla mnie. Nie lubię chybionych pomysłów.
OdpowiedzUsuńAle jakże różną tematykę porusza w swoich książkach!
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna. Miałam ochotę na tę książkę, ale chyba zrezygnuje z jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie!
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tym autorze i chociaż oceniłaś ksiązkę raczej średnio, to jednak mam ochotę skusić się na lekturę :)
OdpowiedzUsuńmiałam okazję przeczytać dwie ksiażki tego autora i obie bardzo mile wspominam. z sympatii po Wyspę też pewnie kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa wciąż jednak wolę dłuższe teksty, ale też przekonałam się do opowiadań - w każdym razie nie uciekam z krzykiem na ich widok :D Szkoda, że sporo w tej książce przeciętności, bo o samym autorze słyszałam sporo dobrego.
OdpowiedzUsuńMyślę, że sięgnę :)
OdpowiedzUsuńLubię niebanalne podejście do pozornie oklepanych tematów, ale taki niedosyt emocji odrobinę mnie zniechęca. Chociaż nie wykluczam, że kiedyś po "Wyspę dla dwojga " sięgnę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie czuję, by była to książka dla mnie, jednak zapamiętam nazwisko autora :)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie przepadam za takimi zbiorami. Robię wyjątek tylko dla Stephena Kinga, Aghaty Christie i antologii fantasy. Tym razem zdecydowany pas.
OdpowiedzUsuńJak zbiory opowiadań to tylko z gatunki fantastyki, te uwielbiam ale paradoksalnie innych nie toleruję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
fakt miłość jest to oklepany temat w książkach. jeśli autor potrafi w oryginalny sposób przedstawić uczucie, bądź problemy z tym zwiazane to gwarantuje dobre czytadlo. jesli podejdzie do sprawy byle sprzedać to nie stanę się fanem mimo bestsellera.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z twórczością autora, po przeczytaniu recenzji nie jestem do końca przekonana, nie lubię, gdy coś co czytam bardzo szybko się kończy, wolę lepiej poznać bohaterów i ich świat. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Minęło sporo czasu odkąd czytałam tę książkę. Pamiętam jeszcze dwa opowiadania i jedno mile wspominam. Chyba nawet kiedyś do nich wrócę. Zgadzam się jednak, że dopracowanie i poszerzenie opowiadań zadziałałoby na korzyść.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię opowiadania. Jednak, jeśli o nie chodzi, moje wymagania są dosyć duże. Wydaje mi się, że twórczość pana Zielke jednak ich nie spełni.
OdpowiedzUsuń