Tytuł oryginału: Frannys Reise
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: 2010
Liczba stron: 96
„Bóg jest człowiekiem, zwierzęciem, kwiatem, chmurami,
powietrzem.”
Śmierć w naszej kulturze jest tematem tabu. Nie kultywuje
się już tradycji stania całą rodziną nad łóżkiem konającego i towarzyszeniem mu
w ostatniej drodze na tym ziemskim padole. Śmierć, tak jak i starość jest czymś
wstydliwym i osobistym. Umiera się po cichu i nie robiąc zbytniego zamieszania,
a jeśli śmierć jest powolna idzie się wówczas do domu spokojnej starości, gdzie
w odosobnieniu żegnamy się z życiem.
Jest jeszcze gorzej, gdy umiera dziecko. Wówczas wydaje się
to wręcz amoralne by taka mała, bezbronna istota, która przecież nic złego
nikomu nie uczyniła musiała żegnać się ze światem. Kto może być tak okrutny by
odbierać życie komuś, kto go jeszcze nie zaznał naprawdę?
„Jednak być samym i być samotnym to nie to samo! Sądzę, że
pierwsze mówi o naszym otoczeniu, natomiast drugie – dotyczy naszego wnętrza.”
Książka napisana przez Panią Köpp została stworzona na
podstawie rozmów z jej własną córką oraz z dziećmi z hospicjum. Jest próbą
oswojenia śmierci. W pewnym sensie zmienienia jej negatywnego PR. Wszyscy boimy
się śmierci, a główna bohaterka książki wierzy, że śmierć będzie nowym
początkiem. Oczywiste, nie jest proste powiedzieć dziecku, że niebawem umrze.
Wydaje mi się to przerażające, straszne, nigdy bym się na to nie zdobyła.
Jednak celem tej książki jest obłaskawienie tematu śmierci i ciężkich chorób.
Przełamania stereotypu, że z dziećmi na ten temat nie powinno się rozmawiać.
„Nie oczekując niczego zyskuje się więcej. Kto wiele
oczekuje, ten nie otrzymuje nawet połowy."
Główną bohaterką jest Franny, która jest w niebie. Chorowała
na mukowiscydozę. Ludzie mogą z tą chorobą można dożyć wieku dorosłego. Nasza
bohaterka nie miała tego szczęścia i umiera tuż przed szesnastymi urodzinami. Z
niebiańskiej perspektywy opowiada nam w skrócie ostatnie lata swojego życia. O
tym jak powoli ona i jej rodzice godzili się z tym, że Franny umrze, że na mukowiscydozę
nie ma leku.
„Gdy człowiek wyrzuci z siebie swoje cierpienie, wówczas
stanie się ono o wiele mniejsze.”
Dziewczynka zadaje pytania, jakie mogłoby zadawać ciekawskie
dziecko – czym jest bóg? Po co właściwie się umiera? Po co są choroby? I sama
sobie na nie odpowiada zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego, mądrzejsza o wiedzę,
jaką zdobyła w niebie. Do tego odpowiedzi są tak urocze w swej prostocie, a jednocześnie
zrozumiała i trafne także dla malucha.
„Nikt nie jest martwy, dopóki się o nim myśli (…)”
Ta książeczka napisana jest w formie baśni dla dzieci.
Myślę, że będzie odpowiednia dla przedszkolaków, które muszą się zetknąć tak
wcześnie ze śmiercią w swoim najbliższym otoczeniu. W pewnym sensie ta książka
uspokaja lęk przed umieraniem, pozwala ujrzeć, że śmierć to wcale nie jest
koniec. Sądzę, że można tę książeczkę postawić na półce obok tak często
cytowanego w tej publikacji „Małego księcia”.
„Umieranie z pewnością przypomina tysiąckrotny sen śpiącej
królewny.”
Język jest prosty, zrozumiały i przystępny dla małego
czytelnika. Chociaż cała książka ma troszkę górnolotny charakter. Nieliczne
dialogi brzmią na sztuczne i napuszone. Akcja płynie powolnie i jednostajnie.
Książka ma charakter kontemplacyjny – przeważają rozmyślania o życiu, świecie,
niebie, umieraniu.
„Łatwiej człowiekowi umrzeć, gdy go ktoś kocha.”
Książka może wydawać się ciężka i przygnębiająca. Bije z
niej nadzieje, zasadność wszystkiego, co się dzieje. Franny wierzy w celowość
jej choroby, nie zadaje pytań typu „dlaczego ja?”. Chociaż dziewczynka żałuje,
że nigdy się nie zakochała, że nie mogła tańczyć na dyskotekach… Mówi o swoim
szczęściu w niebie, jednak dla mnie jej ciche, spokojne, niezmącone żadną
negatywną emocją niebo, jest przeraźliwie nudne.
„Z czego składa się bóg?”
Polecam wszystkim! Dzieciom, rodzicom, przyszłym rodzicom –
każdemu! Jest to książka dla każdego, w każdym wieku. Jest króciutka, więc
jeśli, ktoś zbytnio kontemplacji nie lubi, to zbytnio nie zmęczy swojego
biednego móżdżku.
„Śmierć! To brzmi kobieco. Wspaniale, że miłość też ma
rodzaj żeński.”
6/10
Za nowe spojrzenie na kwestię umierania dziękuję:
Trochę to nieskładnie brzmi Książka napisana przez Panią Köpp została napisana. Powtórzenie nie potrzebne .
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo dobrze wspominam. Byłam pełna podziwu dla Franny, która cieszyła się z każdej drobnostki i przyjmowała swoje cierpienie z godnością. Sama nie wiem jak zachowałabym się w takiej sytuacji (obym nigdy nie musiała sprawdzać!), ale szczerze wątpię, że podchodziłabym do tego tak spokojnie, jak bohaterka tej książki.
OdpowiedzUsuńTo na pewno książka wzbudzająca różnorodne emocje. Podziwiam takich ludzi, którzy umieją pisać o śmierci, a tym bardziej o śmierci dzieci.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce, chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńjuż jakiś czas temu zwróciłam uwagę na tę książkę
OdpowiedzUsuńpewnie dałabym się namówić na lekturę, gdyby wpadła mi w ręce
Chyba każdemu człowiekowi trudno ,,oswoić'' się ze śmiercią i nie pomoże w tym żadna publikacja, choćby była najlepsza. Ja przynajmniej mam takie zdanie. Nie chce na chwilę obecną czytać takiej tematyki, jest ona dla mnie zbyt bolesna...
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chętnie się zapoznam z tą pozycją:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę, na ten czas nie mam ochoty na czytanie o śmierci
OdpowiedzUsuńNa półce można zapewne postawic obok Oskara i pani Róży...
OdpowiedzUsuńNie, to chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńWedług mnie śmierć nie jest tematem tabu, wydaje mi się, że stała się ona częścią naszej człowieczej codzienności. Trzeba jednak przyznać, że ze śmiercią dziecka pogodzić się jest bardzo trudno. Książka jednak raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO śmierci myślimy i rozmawiamy za rzadko, chyba każdy po prostu trochę się jej boi. Moją ulubioną książką dotykającą tego problemu jest "Oskar i Pani Róża", tam mały Oskar też był śmiertelnie chory. O tej książce już słyszałam i jeszcze nie wiem, czy zmotywuję się, żeby po nią sięgnąć, ale jednak chciałabym kiedyś to zrobić :)
OdpowiedzUsuńDo versatile:
OdpowiedzUsuńŚmierć częścią człowieczej codzienności jest z definicji, ale to nie jest śmierć nasza, czy naszych bliskich. Częścią codzienności stało się epatowanie śmiercią w telewizji, w grach komputerowych itp. Gdyby śmierć nasza (a nie obcych ludzi w wiadomościach) była dla nas czymś oczywistym i nieuniknionym punktem dążenia, a starość etapem na ścieżce życia tuż przed przejściem na drugą stronę, to nie byłoby czegoś takiego jak kult młodości. Wstydzimy się starzeć, chorować, umierać. To jest temat tabu.
Boję się zetknąć z tą książką... Moja przyjaciółka, która chorowała na mukowiscydozę, umarła w wieku 18 lat. Do tej pory trudno jest mi się z tym pogodzić, choć minęło już (albo dopiero) 1,5 roku...
OdpowiedzUsuńKsiążka może pomóc wielu ludziom zrozumieć istotę śmierci, cieszenia się z życia.
To zdecydowanie nie dla mnie. Opowieści o Bogu, śmierci, życiu nie są dla mnie. ; )
OdpowiedzUsuńRzeczywiście krótkie, ale wygląda na to że całkiem ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująca. ;) Ogólnie wolę fantastykę i takiego typu historię, ale i nie pogardzę inną tematyką. Jeśli książka wpadnie w moje łapki, to z chęcią ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńŚmierć to trudny temat, ale zauważyłam, że trochę lepiej jest oswojony właśnie w krótszej formie, szczególnie wtedy, kiedy książka o tym temacie zawiera wiele przemyśleń. Sama chyba wolę takie tematy w skondensowanej formie.
OdpowiedzUsuńAkurat tym razem chyba spasuję, chociaż tematycznie książka na pewno jest ciekawa. Skoro polecasz to na pewno warto się zapoznać.
OdpowiedzUsuńUważam, że takie książki są naprawdę potrzebne. Z pewnością po nią sięgnę...
OdpowiedzUsuń