Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data
wydania: 20 czerwca
2014
Liczba
stron: 504
Jak może wyglądać świat w niedalekiej przyszłości? Czy
ludzie będą myśleć, tak jak my teraz, zaś może komputery opanują nasze życie.
Czy to rzeczywiście prawdopodobne, by ludzie podbili i zaanektowali kosmos?
Rzecz ma miejsce w XXIII wieku, gdzie to ludzie
skolonizowali cały wszechświat, zaś komputery stały się bratnimi duszami
człowieka. Pisarz zaprezentował ciekawe, choć niezbyt odstające od innych
utworów, spojrzenie na świat za kilkaset lat. Główną bohaterką jest Kris
Longknife, której ojciec pełni funkcję premiera, dziadkowie z kolei są wysokimi
rangą oficerami. Matka nalega na to, by była grzeczną dziewczynką, jednakże
Kris wie, że chce od życia czegoś innego. Nie wie czego, więc zostaje
podporucznikiem marines. Stara się udowodnić, że nie potrzebuje protekcji ojca,
by coś osiągnąć. Usiłuje, by jej postępowanie było, by wszyscy ją docenili.
Nietrudno będzie jej zapracować na własny rachunek, ponieważ ta dziewczyna jest
odważna, bezkompromisowa i ma doświadczenie w polityce, czyli posiada wszystkie
cechy, by odnieść sukces nie tylko, jako żołnierz, ale również jako polityk.
Póki co w Polsce niewiele mówi się o takim gatunku jak space
opera. W Polsce w ogóle niewiele się mówi : ), no ale jednak doczekałam się
wreszcie. Cytując za wikipedią to połączenie perypetii miłosnych oraz bitew
międzygwiezdnych. W tej części nie było nawet słowa o flirtach i romansach, ale
Pan Mike Shepherd napisał aż jedenaście części i wciąż tworzy, więc możliwe, że
wkrótce się rozkręci także i w tej dziedzinie.
Uważam, że ta powieść to dobry wstęp do serii. Świat
przedstawiony jest bardzo przewidywalny, ale jednak czytało się wyjątkowo
przyjemnie. Jestem pewna, że każdy czytelnik fantastyki spotkał się z taką
wizją przeszłości. Kosmos, statki kosmiczne, osobiste komputery i wojny międzygwiezdne
to już wszystko było. Mimo sztampowego pomysłu, czytało się tę książkę
wyjątkowo przyjemnie, gdyż to wyjątkowa historia o odważnej i mądrej młodej
kobiecie, która poszukuje odpowiedzi na swoje ważne dla swojego życia pytania.
Bohaterowie są dobrze wykreowani. Główna bohaterka to
wyjątkowo ciekawa kreacja kobiety, która naznaczona jest bólem z czasów
dziecięcych. To przywódczyni z prawdziwego zdarzenia. Potrafi pociągnąć za sobą
tłumy, a ludzie jej słuchają i wykonują jej polecenia. Ona zaś stara się
słuchać swoich podwładnych, choć z różnym skutkiem. Pozostali bohaterowie też
są dobrze wykreowani, choć niezbyt zapadli mi w pamięć. Są dobrym tłem dla
głównej bohaterki, dzięki czemu wszystkie jej przymioty zostały uwypuklone.
Kwestie polityczne są głównym wątkiem powieści i są dość
skomplikowane. Dość trudno się odnaleźć w tych wszystkich przymierzach. Jeszcze
trudniej zrozumieć, dlaczego ktoś jest dobry, a ktoś inny zły. Dopiero pod
koniec „Buntowniczki” wszystkie informacje wskoczyły na swoje miejsce, więc
sądzę, że kolejną część będzie czytało się o wiele przyjemniej. Nie mogę się
doczekać, aż wydawnictwo Fabryka Słów wyda kolejne tomy. Opisy bitew podobają
mi się. Nie były nudne, ani monotonne, tylko wyjątkowo dynamiczne. Cała akcja
prezentuje się wyjątkowo ciekawie, a akcja pędzi na łeb na szyję.
Okładka wygląda bardzo przyjemnie i zachęca do kupna
przynajmniej mnie. Na pewno zwróciłabym uwagę na taką dziewczynę na obwolucie. Książka
opowiedziana jest w czasie teraźniejszym i przetkana została przez retrospekcje
z dzieciństwa Kris. Chyba stanie się ze mnie najgorętszy fan gatunku space
opera.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim gatunku jak space opera. To dla mnie całkowita nowość, dlatego intryguje mnie powyższa książka tym bardziej, że oceniasz ją bardzo pozytywnie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSpace opera to np. Gwiezdne wojny :) Często uogólniany do sci-fi, choć to jego podgatunek :)
UsuńPrzyznam szczerze, że nie czytuję takich książek. Jakiś czas temu miałam zamiar zapoznać się z Diuną na przykład, ale poległam ( z reszta wyżej wspomniane Gwiezdne wojny na przykład też w ogóle mnie nie jarają), więc pewnie Buntowniczka też do mnie nie przemówi - kosmosy i takie tam to nie dla mnie :)
Super okładka :) Co do książki- gatunek dla mnie nieznany, ale czasem lubię poczytać o wizjach przyszłości, więc może kiedyś sięgnę po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńZgadzam się- o takim gatunku mówi się mało, a bardzo mi się podoba :D Dzięki, ze zwróciłaś moją uwagę na książkę :)
OdpowiedzUsuńWczoraj zaczęłam lekturę - trochę ciężko mi się wbić w ten klimat, ale mam nadzieję, że mi się uda!
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie na początku, ale nie zniechęcaj się, im dalej tym lepiej.
UsuńXXIII wiek.,..nie dla mnie, wolę nasze czasy :)
OdpowiedzUsuńCoż to za gatunek, ostatnio stale słyszę jakieś nowe nazwy. Chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Może właśnie dlatego powinnam przeczytać tę książkę? :)
OdpowiedzUsuńPolecę tę książkę swojemu bratu. Mam nadzieje, że się mu spodoba.
OdpowiedzUsuńOch, space opera to chyba nie mój klimat. To jakiś podgatunek s-f, prawda? A ja za s-f nie przepadam, więc raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O space-opera faktycznie niewiele się w Polsce mówi/pisze :) Zaintrygowałaś się, ale perspektywa czytania 11 tomów trochę mnie przeraża :P
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że n ie słyszałam o książce. Co dziwne bo dotyka tematu, który mnie interesuje...Ale ta ilość tomów...Już seria o Stephanie mocno obciąża moje półki...
OdpowiedzUsuńHah, ja głównie czytam i zbieram takie tasiemce :-) Anita Blake - ponad 20 tomów, In dead Nory Roberts ponad 30 tomów, Stephanie prawie 20 itd. Przyzwyczajam się mocno do bohaterów i jakkolwiek patetycznie to nie brzmi to gdy kończy się seria to mam wrażenie jakbym traciła członka rodziny, który był ze mną od wielu, wielu lat.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, a bardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność, 11 tomów...nie, podziękuję;)
OdpowiedzUsuńPrzedstawiłaś książkę w bardzo przekonujący sposób:)
OdpowiedzUsuńSpace opera brzmi jak coś dla mnie, lubię takie klimaty, dlatego będę miała tę książkę na uwadze. Choć trochę odrzuca mnie ilość tomów, bo mimo że przepadam za seriami, to jednak wolę, gdy są trochę krótsze. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco. Zapisuję tytuł żeby mi nie umknął.
OdpowiedzUsuń