środa, 2 lipca 2014

„Buntowniczka” Mike Shepherd

Seria/cykl wydawniczy: Kris Longknife tom 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 20 czerwca 2014
Liczba stron: 504

Jak może wyglądać świat w niedalekiej przyszłości? Czy ludzie będą myśleć, tak jak my teraz, zaś może komputery opanują nasze życie. Czy to rzeczywiście prawdopodobne, by ludzie podbili i zaanektowali kosmos?

Rzecz ma miejsce w XXIII wieku, gdzie to ludzie skolonizowali cały wszechświat, zaś komputery stały się bratnimi duszami człowieka. Pisarz zaprezentował ciekawe, choć niezbyt odstające od innych utworów, spojrzenie na świat za kilkaset lat. Główną bohaterką jest Kris Longknife, której ojciec pełni funkcję premiera, dziadkowie z kolei są wysokimi rangą oficerami. Matka nalega na to, by była grzeczną dziewczynką, jednakże Kris wie, że chce od życia czegoś innego. Nie wie czego, więc zostaje podporucznikiem marines. Stara się udowodnić, że nie potrzebuje protekcji ojca, by coś osiągnąć. Usiłuje, by jej postępowanie było, by wszyscy ją docenili. Nietrudno będzie jej zapracować na własny rachunek, ponieważ ta dziewczyna jest odważna, bezkompromisowa i ma doświadczenie w polityce, czyli posiada wszystkie cechy, by odnieść sukces nie tylko, jako żołnierz, ale również jako polityk.

Póki co w Polsce niewiele mówi się o takim gatunku jak space opera. W Polsce w ogóle niewiele się mówi : ), no ale jednak doczekałam się wreszcie. Cytując za wikipedią to połączenie perypetii miłosnych oraz bitew międzygwiezdnych. W tej części nie było nawet słowa o flirtach i romansach, ale Pan Mike Shepherd napisał aż jedenaście części i wciąż tworzy, więc możliwe, że wkrótce się rozkręci także i w tej dziedzinie.

Uważam, że ta powieść to dobry wstęp do serii. Świat przedstawiony jest bardzo przewidywalny, ale jednak czytało się wyjątkowo przyjemnie. Jestem pewna, że każdy czytelnik fantastyki spotkał się z taką wizją przeszłości. Kosmos, statki kosmiczne, osobiste komputery i wojny międzygwiezdne to już wszystko było. Mimo sztampowego pomysłu, czytało się tę książkę wyjątkowo przyjemnie, gdyż to wyjątkowa historia o odważnej i mądrej młodej kobiecie, która poszukuje odpowiedzi na swoje ważne dla swojego życia pytania.

Bohaterowie są dobrze wykreowani. Główna bohaterka to wyjątkowo ciekawa kreacja kobiety, która naznaczona jest bólem z czasów dziecięcych. To przywódczyni z prawdziwego zdarzenia. Potrafi pociągnąć za sobą tłumy, a ludzie jej słuchają i wykonują jej polecenia. Ona zaś stara się słuchać swoich podwładnych, choć z różnym skutkiem. Pozostali bohaterowie też są dobrze wykreowani, choć niezbyt zapadli mi w pamięć. Są dobrym tłem dla głównej bohaterki, dzięki czemu wszystkie jej przymioty zostały uwypuklone.

Kwestie polityczne są głównym wątkiem powieści i są dość skomplikowane. Dość trudno się odnaleźć w tych wszystkich przymierzach. Jeszcze trudniej zrozumieć, dlaczego ktoś jest dobry, a ktoś inny zły. Dopiero pod koniec „Buntowniczki” wszystkie informacje wskoczyły na swoje miejsce, więc sądzę, że kolejną część będzie czytało się o wiele przyjemniej. Nie mogę się doczekać, aż wydawnictwo Fabryka Słów wyda kolejne tomy. Opisy bitew podobają mi się. Nie były nudne, ani monotonne, tylko wyjątkowo dynamiczne. Cała akcja prezentuje się wyjątkowo ciekawie, a akcja pędzi na łeb na szyję.

Okładka wygląda bardzo przyjemnie i zachęca do kupna przynajmniej mnie. Na pewno zwróciłabym uwagę na taką dziewczynę na obwolucie. Książka opowiedziana jest w czasie teraźniejszym i przetkana została przez retrospekcje z dzieciństwa Kris. Chyba stanie się ze mnie najgorętszy fan gatunku space opera. 

20 komentarzy:

  1. Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim gatunku jak space opera. To dla mnie całkowita nowość, dlatego intryguje mnie powyższa książka tym bardziej, że oceniasz ją bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Space opera to np. Gwiezdne wojny :) Często uogólniany do sci-fi, choć to jego podgatunek :)

      Przyznam szczerze, że nie czytuję takich książek. Jakiś czas temu miałam zamiar zapoznać się z Diuną na przykład, ale poległam ( z reszta wyżej wspomniane Gwiezdne wojny na przykład też w ogóle mnie nie jarają), więc pewnie Buntowniczka też do mnie nie przemówi - kosmosy i takie tam to nie dla mnie :)

      Usuń
  2. Super okładka :) Co do książki- gatunek dla mnie nieznany, ale czasem lubię poczytać o wizjach przyszłości, więc może kiedyś sięgnę po tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się- o takim gatunku mówi się mało, a bardzo mi się podoba :D Dzięki, ze zwróciłaś moją uwagę na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj zaczęłam lekturę - trochę ciężko mi się wbić w ten klimat, ale mam nadzieję, że mi się uda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie na początku, ale nie zniechęcaj się, im dalej tym lepiej.

      Usuń
  5. XXIII wiek.,..nie dla mnie, wolę nasze czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coż to za gatunek, ostatnio stale słyszę jakieś nowe nazwy. Chętnie poznam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazwyczaj nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Może właśnie dlatego powinnam przeczytać tę książkę? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Polecę tę książkę swojemu bratu. Mam nadzieje, że się mu spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, space opera to chyba nie mój klimat. To jakiś podgatunek s-f, prawda? A ja za s-f nie przepadam, więc raczej się nie skuszę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. O space-opera faktycznie niewiele się w Polsce mówi/pisze :) Zaintrygowałaś się, ale perspektywa czytania 11 tomów trochę mnie przeraża :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam szczerze, że n ie słyszałam o książce. Co dziwne bo dotyka tematu, który mnie interesuje...Ale ta ilość tomów...Już seria o Stephanie mocno obciąża moje półki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Hah, ja głównie czytam i zbieram takie tasiemce :-) Anita Blake - ponad 20 tomów, In dead Nory Roberts ponad 30 tomów, Stephanie prawie 20 itd. Przyzwyczajam się mocno do bohaterów i jakkolwiek patetycznie to nie brzmi to gdy kończy się seria to mam wrażenie jakbym traciła członka rodziny, który był ze mną od wielu, wielu lat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie słyszałam o niej, a bardzo ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przewidywalność, 11 tomów...nie, podziękuję;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przedstawiłaś książkę w bardzo przekonujący sposób:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Space opera brzmi jak coś dla mnie, lubię takie klimaty, dlatego będę miała tę książkę na uwadze. Choć trochę odrzuca mnie ilość tomów, bo mimo że przepadam za seriami, to jednak wolę, gdy są trochę krótsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Brzmi intrygująco. Zapisuję tytuł żeby mi nie umknął.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).