Data wydania - 15 kwietnia 2014
Liczba stron - 281
Wydawnictwo - Hachette
Próbowałam
przeczytać taką oto książkę. Próbowałam wzbudzić w sobie
współczucie. Ale niestety, mój analityczny umysł stwierdził –
tak prosto to nie będzie.
W 1999 roku dwie
dziewczynki zostały porwane. Miały wówczas dziesięć lat. Były
więzione, bite i gwałcone. Napisały tę książkę, by w pełni
uporać się z dramatycznymi przeżyciami. Opisują też swoje późniejsze
życie, gdy to ich drogi się rozeszły i uważały, że potrafią
wyprzeć to wydarzenie z pamięci.
Brzydki język.
Może i pisarkami nie są, ale myślę, że w takim wypadku warto dać
swoje wspomnienia komuś, kto je ładnie skomponuje i ułoży w literacką, logiczną całość. Do tego było to bardziej relacjonowanie wydarzeń niż
narracja. One wypisują działo się to i to i czuła to i to. Tylko
tekst był taki suchy jak kronika policyjna. Opisują, co jadły… Aż
dziw, że aż tak dokładnie pamiętają, co spożywały kilka lat
temu. Ja nie pamiętam, co jadłam wczoraj, a one pamiętają na
kilka lat wstecz.
Do tego te
okładki… Wszystkie okładki tego wydawnictwa, wymuszają współczucie
i żal. Płaczące dzieci mają chwytać za serce, byśmy sięgnęli
po portfele i kupili książkę. Uczucia powinna wywołać treść, a
nie okładka szantażująca emocjonalnie.
Wartość
literacka tego dzieła nikła.
1/10