To trudne dla mnie –
źle oceniać książki, które są mi bliskie ideologicznie i
poruszają żywo angażujący mnie temat. Tak jest z „Sekretami
księżniczki”. Początkowo odrzuciła mnie okładka, która, jak
dla mnie, nie jest obwolutą zwiastującą powieść o dyskryminacji
kobiet w świecie arabskim. Jednakże to nie pierwszy raz, gdy
okładka nie determinuje treści, więc nie zwróciłam na nią
uwagi.
To bardzo dziwne
połączenie dość dobrze opisanych dramatycznych życiorysów
kobiet z nudnym i bezsensowym życiem sułtany, które zostało
opisane fatalnie. Rozdziały poruszające emocje zmieszane były z
nudnymi opisami życia uprzywilejowanej kobiety, która nie ma rozumu
za grosz.
Główna bohaterka
ma charakter społeczniczki i zajmuje ją sprawa kobiet. Dzięki temu
upublicznione zostały straszne historie, które mają tam miejsce na
co dzień. To piękne, że ktoś głośno mówi o takich
wydarzeniach. Ponadto widać ogromną wiedzę Sansson, która z
łatwością porusza się w historii zatoki perskiej. Widać, że to
coś w czym czuje się dobrze i na czym się zna. Zna to nie tylko ze
słyszenia, ale po prostu była tam, poznała nastroje społeczne i
jest kimś, kto „siedzi” w tej kulturze. Trudno mi nawet ocenić
język, którym zostały opisane te historie, bo były tak
dramatyczne, tak poruszające i tak przerażające, że ostatnie o
czym myślałam to styl.
Gorzej było, gdy
smutne historie kobiet nie przysłaniały mi spojrzenia na fatalny
język autorki. Dialogi brzmiały sztucznie, jakby rozmawiały ze
sobą kukły. Może rodzina w Arabii Saudyjskiej tak ze sobą
rozmawia, ale tutaj, w Europie, rozmowy ludzi, którzy żyją ze sobą
x lat, a nie potrafią się do siebie normalnie odezwać są co
najmniej dziwne. Bogate opisy pałacu i pałacowego życia były
nużące. Właściwie całe życie sułtany było bezsensowe i sama
nie wiem po co zostało opisane. Każdy kolejny rozdział zaczyna się
„pogmatwaniem w życiu” sułtany, aby na koniec wszystko
skończyło się szczęśliwie. Przykład: mała sułtanka (córka
syna główniej bohaterki) jest chora, więc rozdział opisuje, że
podają jej kroplówki i po 2 dniach zdrowieje. Ten rozdział jest
tak durny na tylu polach, że nawet nie wiem, czy jest sens to
opisywać. Nic z niego nie wynika, nie rozwija się w żaden sposób
akcja. Po prostu jest chora, a potem przestaje być chora – koniec.
To słabo napisana
książka, ale poruszająca bardzo ważną tematykę. Dlatego nie
potrafię ocenić jej do końca źle. Daję 4/10 i wyrażam nadzieję,
że kiedyś losy nieszczęśliwych kobiet z zatoki perskiej zostaną
opisane poprawnym stylem, z wyczuciem i empatią. Póki co są
„Sekrety księżniczki”, ale lepsze to niż nic.