poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013

http://www.colourbox.com



Jak było? Było doskonale! W tym roku wybiły mi już dwa lata prowadzenia bloga. Spędziłam tu wspaniale czas.
W 2013 roku przeczytałam 140 książek, co dla mnie jest doskonałym wynikiem.


Najlepszą przeczytaną przeze mnie książką była „Lokatorka z Wildfell hall” - Piękny język idealnie skomponował się z intrygującą fabułą, tworząc powieść niezapomnianą.
Drugą zaś była opowiadanie Marka Hłaski „Ósmy dzień tygodnia”. Nie opisałam go jeszcze z uwagi na to, że brak mi po prostu słów – jest tak pięknie wysublimowane w swoim odrażającym wdzięku.

Najgorsze:
„Furie” Elizabeth Miles - Ta książka to katastrofa. Świetny pomysł, wykonanie woła o pomstę do nieba. Zamiast poświecić uwagę ciekawemu zamysłowi i dopracować go maksymalnie to ona skupia się na życiu towarzyskim zgrai nastolatków.

„Winter” Asia – Książka tak bardzo denna, że aż brak mi słów na recenzję. Podobnie dzieje się z „50 twarzami Greya”

Rozczarowanie roku:
„Agnes Grey” – jestem rozczarowana. Pierwsza książka sióstr, która naprawdę mi się nie podobała.
„Nadciąga burza” – Po Fabryce Słów oczekuję czegoś bliskiego doskonałości. Powieść nudna, zbyt romansowa.

Pozytywne zaskoczenie:
„Saga księżycowa. Cinder” – Nie spodziewałam się tak dobrej młodzieżowej książki.

To był dobry rok.

niedziela, 29 grudnia 2013

Wiem co myślisz. Sekret czytania w myślach - Thorsten Havener

talizman.pl


Tłumaczenie: Katarzyna Jurczak

Tytuł oryginału: Ich weiss, was du denkst


Thorsten Havener to artysta i osobowość telewizyjna, ale również mistrz czytania w myślach. Swoje zdumiewające umiejętności prezentuje w programach telewizyjnych oraz radiowych. Cieszy się ogromną popularnością, a teraz w Polsce pojawiała się pierwsza jego książka na rynku.

Każdy, dosłownie każdy, kiedyś marzył, by przeniknąć myśli rozmówcy i sprawdzić szczerość słów, czy prawdziwość ujawnianych intencji. Autor książki daje nam broń do ręki, dzięki której rozszyfrujemy nieszczere zamiary względem nas. Publikacja ta nie uczy paranormalnych umiejętności, tylko obserwacji. Pokazuje ona, jak czytelne ludzie wysyłają znaki, o czym w danej chwili myślą.

Pierwszy rozdział informuje czytelnika o tym, jak ograniczona jest ludzka percepcja. Widzimy to, co chcemy widzieć i to, na czym się skupiamy. W kolejnym pisarz skupia się na poszczególnych częściach ciała – oczy, twarz, dłonie- ich ruchy zdradzają prawdziwe myśli i emocje. W następnym dowiadujemy się o sile autosugestii, ale też o tym, jak można zwiększyć swoje zdolności manipulacyjne. Pozostałe są w rodzaju tekstów mobilizujących.

Język tekstu jest dość dobry – lekki, poprawny, wciągający. Książkę czyta się naprawdę szybko i z przyjemnością. Wydanie jest równie zachwycające. Strony ozdobione zostały uroczymi ornamentami, a i facjata autora nie jest odrażająca ; - )
Polecam osobom, które pragną zapoznać się z metodologią czytania w myślach i z mowy ciała.
7/10


poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Agnes Grey" Anne Brontë

Rłumaczenie: Magdalena Hume
Tytuł oryginału: Agnes Grey
Data wydania: 4 czerwca 2012
Liczba stron: 240
 
Zachwycona  „Lokatorką z Wildfell Hall” postanowiłam sięgnąć po debiutanckie dzieło Anne Brontë. Niestety książka najmłodszej „Brontówny” nie zmieniła mojego negatywnego stosunku do debiutów literackich.„Agnes Grey” szczególnie słabo wypada w porównaniu z olśniewającą „Lokatorką z Wildfell Hall”. Charlotte powiedziała, że ta recenzowana przeze mnie książka to lustrzane odbicie jej siostry. Najmłodsza siostra Brontë napisała swoją pierwszą powieść pod wpływem przeżyć osobistych. Jednak tak to w życiu jest, że obfituje w plamy nudy. Szkoda tylko, że Anne nie oszczędziła ich swoim czytelnikom.

Książka opowiada o losach Agnes Grey. Z powodu kłopotów finansowych swojej rodziny postanawia pójść do jedynej pracy, którą może wykonywać przyzwoita kobieta w XIX wieku – zostać guwernantką. Wymarzona praca przekształca się jednak w koszmar. Podopieczni nie tylko są niesforni, ale i krnąbrni, a nawet czasem okrutni. Ponadto rodzice stanowczo sprzeciwiają się karceniu dzieci, więc Agnes ma ograniczone środki, jeśli chodzi o dyscyplinowanie dzieci.

Co mi nie odpowiadało? Po pierwsze monotonna akcja. Niewiele się dzieje, w książce brak dynamicznych wydarzeń. Fabuła opiera się na przemyśleniach głównej bohaterki, które głównie składają się z narzekań i żali. Na pierwszy rzut oka widać, że pisarka nosi w sobie naprawdę wiele żalu i urazy do całego świata. Od pierwszych stron wiedziałam, w którą stronę rozwinie się akcja. Może dlatego że zakończenie przypomina to w  „Profesorze” Charlotte Brontë. Także drugim zarzutem jest schematyczność fabuły.

Sfera językowa jest całkiem przyjemna, choć język był, a raczej będzie, o wiele bogatszy w „Lokatorce z Wildfell Hall”. Z biegiem czasu pisarka rozwinęła się, a „Agnes Grey” brzmi raczej jak wprawka do prawdziwego pisarstwa. Całość debiutanckiej powieści utrzymana jest w dydaktyczno-moralizatorskim tonie rozgoryczonej córki pastora. Książka składa się z głównie z monologu wewnętrznego głównej bohaterki. Umoralniający ton wyparł wszystkie barwne opisy, które pojawiły się dopiero w/w „Lokatorce z Wildfell Hall”. W powieściach z epoki wiktoriańskiej najbardziej cenię poetykę języka, której tym razem nie dostałam.  

Agnes to taka rozżalona, świętsza od papieża, pannica, a od jej wywodów dydaktycznych boli brzuch. Prędko znudziłam się mimozą, która przez całą książkę w ogóle się nie uśmiechnęła. Nie żebym się z nią nie zgadzała. Życie jej nie oszczędzało, a nawet żartując należy zachować klasę i wysoki poziom. Jednakże jakakolwiek pozytywna emocja, wedle Agnes, jest wbrew bogu i dobrym obyczajom. Dlatego też nigdy się nie uśmiecha, wiecznie patrzy na świat surowym spojrzeniem, czy aby ktoś nie łamie boskich nakazów. Protagonistka to taka typowa przedstawicielka nielicznych kobiet w epoce wiktoriańskiej, które to starały się zachować niezależność, a tak naprawdę nie miały prawie żadnych perspektyw na rozwój osobisty. Agnes stara się być miłosierna, wzorem biblijnych przykazań, jednak kiepsko jej to wychodzi. Podsumowując Agnes jest dla mnie upierdliwym dzieckiem, posługujących się schematami myślenia. W tym utworze ludzie dzielą się na biednych, którzy są dobrzy, pobożni, współczujący, oraz na bogatych, którzy są źli, podli, łamiący przykazania. Jak dla mnie to bardzo prosty i krzywdzący sposób patrzenia, godny oseska, który świat widzi w czarno-białych barwach.
Reszta postaci została dość dobrze scharakteryzowana.

Powieść to krzyk młodej frustratki. Całkiem możliwe, że wiele współczesnych kobiet mogłoby się z Agnes utożsamić, wszak nauczyciel aktualnie nie jest zbytnio poważanym zawodem. Wystarczy spojrzeć na kosze wkładane na nauczycielskie głowy.
Jestem rozczarowana droga Anne. A i tak ta powieść jest lepsza od większości współczesnych.

***
Życzę wesołych i radosnych Świąt!

I dodam informację łączącą się ze świętami w sposób bardzo tragiczny. W czasie Świąt wzrasta liczba samobójstw. W taki czas samotność boli najbardziej. Dlatego też portal Sztukater oferuje pomoc tym, którzy są opuszczeni. Jeśli właśnie tacy się czujecie zapraszam na fanpage Sztukateru - tam znajdziecie namiary na ludzi, którzy przez cały okres świąteczny, będą pełnić dyżury. Możecie do nich napisać, zadzwonić, pogadać, podyskutować. Cokolwiek.

środa, 18 grudnia 2013

"Dynastia Tudorów. Bądź wola twoja" Elizabeth Massie, Michael Hirst



Tytuł oryginału: Tudors: Thy Will Be Done
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: październik 2013  

Elizabeth Massie to uznana na świecie amerykańska autorka. Dwukrotnie została laureatką nagrody Brama Stokera, przyznawanej pisarzom powieści i nowel grozy. Massie pisze książki dla dzieci i młodzieży, podręczniki do historii oraz science fiction. Co dla mnie szczególnie interesujące, pisarka napisała powieść z akcją umieszczoną w uniwersum z serialu Buffy – Postrach wampirów. W młodości uwielbiałam ten serial i często do niego wracam. Widać pani Elizabeth Massie, podobnie jak ja, jest wielką miłośniczką seriali, bo tym razem punktem wyjścia jest  „Dynastia Tudorów”.

To już trzecia część książkowej „Dynastii Tudorów”, a ja wciąż jestem w tyle, jeśli chodzi o odpowiednik z małego ekranu. Bardzo żałuję, gdyż uwielbiam seriale historyczne i sądzę, że przypadnie mi on do gustu. Dzieje życia króla Henryka i jego żon to bardzo plastyczny temat. Tyle namiętności i sprzecznych uczuć zmieściło się w jednym człowieku. Do dziś wywołuje całe lawiny ambiwalentnych emocji.

Anna zostaje stracona, a Henryk bierze ślub z kolejną kobietą. Ażeby wzmocnić Anglię na arenie międzynarodowej Kanclerz Cromwell stara się doprowadzić do ożenku z Anną Kliwijską. Małżeństwo od początku jest nieudane. Król pragnie rozwodu, gdyż potrzebuje bardziej kokieteryjnej i urodziwej żony. Odpowiedzią na te potrzeby może być dwórka Anny. Piękna, urocza i dobra Jane Seymour zdaje się być balsamem na jego nerwową duszę.  Namawia go także do zgody z dwiema odtrąconymi córkami – Elżbietą i Marią. Jane daje królowi syna, sama tracąc przy tym życie. Jej śmierć porusza we władcy sumienie. Król wydaje się rozbity, jednak jego żałoba nie trwa długo. Henryk prędko szuka kolejnych pocieszycielek i kolejnych żon…
W tym samym czasie kraj pogrąża się w chaosie na skutek rebelii przeciwko nowo panującej religii.

Całość prezentuje się podobnie, co poprzednie książki z tej serii. Nie jest gorzej – lepiej też nie. Fabuła powieści jest mocno osadzona na kanwie scenariusza i składa się z urywkowych scen, co utrudniło mi wciągnięcie się w fabułę. Styl tekstu odrobinę drażni. Uważam, że jest zbyt migawkowy
                       
Sama historia jest zapewne wszystkim znana, ale mimo to pełna zwrotów akcji, intryg i knowań. Pełna zwrotów akcji i nieprzewidywalnych poczynań bohaterów fabuła nie pozwala odłożyć powieści na bok. Powieść przesycona została emocjami – miłość, zazdrość, gniew, namiętności… Ten groźny świat pociąga mnie i wciągnął mnie na samo dno ludzkich porywów uczuć.

Bohaterowie zostali zdefiniowani przez swoje poczynania, nie zaś myśli i uczucia. Autorka bardzo niewiele czasu poświęca rozmyślaniom. To bardzo typowe dla seriali, w których przecież nie da się obrazem pokazać rozważań. W książce narrator mimo wszystko mógłby zaserwować opis przeżyć wewnętrznych. Nawet, jeśli zaszły jakieś próby tworzenia charakteru postaci, to zostało to uczynione bardzo łopatologicznie.

Książkę czyta się niesamowicie szybko. Strony mkną w zastraszającym tempie, a intrygi wciągają w sam środek pałacowych intryg. Seria została pięknie wydana. Bardzo estetycznie prezentuje się na półce. Sam Meyers również jest bardzo estetyczny…

Klimat książki jest świetny. Pani Massie powinna po prostu poświęcić więcej czasu opisom wszelakim. Powinna potraktować scenariusz, jako zarys większej historii, którą trzeba przedstawić czytelnikom niezaznajomionym z serialem. Rekomenduję „Dynastię Tudorów” fanom serialu i historii w nim przedstawionym, gdyż oni obędą się bez szczegółowych opisów.


********
http://ksiazkawmiescie.pl/

Ekipa książki w mieście, najlepiej przemówi sama za siebie:

"Projekt "Książka w mieście" powstał dla miłośników książek i wszystkiego co może być z nimi związane.  Choć zaczynamy skromnie od kilku specjalnie zaprojektowanych toreb bawełnianych, to nasz zespół jest pełen pomysłów i niebawem zasypiemy Was kolejnymi gadżetami.
Wszystko co tworzymy powstaje z miłości do książek."

Tak więc, jeśli marzy Wam się czytelniczy kubek, torba, czy też zakładka to zapraszam na stronę Książki w mieście!

niedziela, 8 grudnia 2013

Ogólnopolska zbiórka darów kulturalnych



„Pamiętacie Bajkę O Dziewczynce Z Zapałkami? Te Święta Dla Wielu Nie Muszą się tak Skończyć!”

Pomimo, iż Unia Europejska jest jednym z najbogatszych rejonów na świecie, to 17% Europejczyków ma tak ograniczone dochody, że nie może zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych.
„„Wykluczenie społeczne”, podobnie jak „społeczeństwo obywatelskie”, jest obecnie najpopularniejszym i najczęściej używanym terminem w sferze działalności organizacji pozarządowych, socjologii, polityki społecznej. Wykluczenie jest odmieniane przez wszystkie przypadki, na walkę z nim wydawane są miliony złotych (w skali świata miliardy dolarów) tymczasem nic się nie zmienia, wręcz przeciwnie, osób wykluczonych jest coraz więcej i to nie tylko w Polsce, ale na całym globie.” * (Marcin Janasiak)

Podzielmy się tym co mamy, wiedzą zapisaną w książkach, mamy ich tak wiele… I z wielu już dawno wyrośliśmy… Podzielmy się wiedzą i szczęściem, które nam te twory przyniosły, nie bądźmy obojętni… Podarujmy w te święta książkę ukochanym, bliskim, podzielmy się Naszym szczęściem z obcymi, którzy go jeszcze nie zaznali…

W oparciu o decyzję Ministra Administracji i Cyfryzacji o numerze 426/2013, w przedświątecznych okolicznościach mikołajowych i gwiazdkowych, Stowarzyszenie Sztukater ogłasza ogólnopolską zbiórkę książek oraz darowizn, które zostaną przekazane placówkom zajmującym się walką z wykluczeniem społecznym . Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych a w tym szczególnym okresie zdziałamy cuda…

Dzięki Waszej pomocy i przy Waszym wsparciu postanowiliśmy w te święta obdarować wiele placówek, których do tej pory nie stać było na stworzenie obszernych miejsc kulturalnych zwanych księgozbiorem podręcznym. Miejsc w których dawne historie literackich bohaterów ożywają na nowo, miejsc w których rzeczywistość roztacza nowe horyzonty, miejsc, w których w te święta na wielu twarzach chociaż na chwile zagości uśmiech… Nie bądźmy obojętni wobec naszych bliźnich, podzielmy się również z nimi chwilami naszych literackich uniesień, kulturą i historią zapisaną w skarbnicach wiedzy, zwanych książkami…

Pamiętajcie o życzeniach świątecznych, do każdej paczki prosimy o dołączenie kartki świątecznej z odręcznie wypisanymi życzeniami (bez danych osobowych adresata, z dedykacją), która w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia zostanie przekazana osobom bezdomnym w schroniskach. Ten szczególny gest pozwoli im również poczuć magię świąt i choć na chwilę stać się częścią Waszych rodzin… Wspomóżmy bliźnich słowem pisanym, życzmy Im spokojnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia…

Co zbieramy?
*Książki ( wszelkiego typu, każdej ilości i tematyki… nie muszą być nowe!)
*Pieniądze (Dzięki dobrowolnym wpłatom ufundujemy wyposażenie wnętrza, w którym będzie znajdywał się księgozbiór, każda kwota się liczy!)
*wszelkiego typu artykuły biurowe (kredki, mazaki i co wam tylko przyjdzie do głowy!)
*oraz wszelkiego typu produkty (materiały), które wspomogą przeprowadzenie akcji

Ważne terminy:
Zbiórka darów trwa do 01 grudnia 2014!
Rozdysponowanie darów co kwartał!
Oficjalne rozliczenie zbiórki 10 grudnia 2014!

Podoba Ci się akcja, chcesz się przyłączyć? Opublikuj na swojej stronie plakat i info o akcji, zaproś znajomych, tak nie wiele wysiłku kosztuje a tak wiele znaczy!


Jak przekazać dary?
Wystarczy nadać paczkę z zawartością w środku na adres korespondencyjny poniżej.
Na stronie http://sztukater.pl/stwowarzyszenie.html na bieżąco będziemy informować o darach oraz ich ofiarodawcach!
Adres Korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
Z dopiskiem: „Święta z Książką”
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68

Jak przekazać wpłaty pieniężne?
Wystarczy przelew, każda kwota się liczy…
Akcja: „Święta z Książką”
konto bankowe: Bank Millennium SA
03 1160 2202 0000 0002 2944 5132
tytułem: „Święta z Książką”

Adres korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68
tel. 791566675
email: info@sztukater.pl
www.sztukater.pl


Instytucje, firmy oraz wszelkiego typu organizacje, chcące przyłączyć się do Naszej proszone są o kontakt:

stowarzyszenie@sztukater.pl
Koordynator Projektu:
Tomasz Szmich
Tel. 791566675
Adres Korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
Tomasz Szmich
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68

sobota, 7 grudnia 2013

„Niezbędnik obserwatorów gwiazd” Matthew Quick



Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Tytuł oryginału: Boy 21
Data wydania: 23 października 2013
Liczba stron: 320


Nie czytałam, ani też nie oglądałam „Poradnika pozytywnego myślenia”. Mimo że film na jej podstawie dostał Oscara, to nie czułam potrzeby zapoznawania się z nią. Jednak, gdy nadarzyła się okazja zaznajomić się z twórczością Matthew Quicka to stwierdziłam, dlaczego by nie. Wszak jest laureatem wielu prestiżowych nagród.  I jakie wrażenia? Bardzo pozytywne! Książka jest bardzo ciepła i napawa przyjemnymi emocjami, przełamanymi nutką goryczy. Wzbudziła we mnie wiele uczuć, głównie współczucia i ogromnej empatii.

Głównym bohaterem jest Finley – milczący outsider uwielbiający grać w koszykówkę. Mieszka w Bellmont, siedlisku irlandzkich emigrantów. Miastem rządzą afro-amerykańskie gangi i mafia. Matka chłopca zginęła w niewiadomych dla czytelnika okolicznościach. Mieszka z ojcem i dziadkiem na wózku. Finley ma dziewczynę Erin, która także uwielbia koszykówkę, ale jest bardziej utalentowana od nastolatka. Fin wierzy jednak, że ciężka praca może zrekompensować brak talentu. Pewnego dnia w życie chłopca wkracza Russ – czarnoskóry koszykarz, którego rodzice zostali zamordowani. Trener Finleya zdaje się sądzić, że przyjaźń obojga może pomóc im uporać się z traumami z przeszłości.

Powieść rozwijała się bardzo powoli. Końcówka przyniosła coś innego niż się spodziewałam. Ostatnie strony są niespodziewane i wytrąciły mnie z równowagi w pozytywnym sensie. Akcja toczy się jednostajnie, ale sukcesywnie zdąża do zaskakującego punktu kulminacyjnego. Autor, bardziej niż na wydarzeniach przyśpieszających tok wydarzeń, skupił się na emocjach bohaterów, ich przeżyciach wewnętrznych, a także relacjach i wzajemnych stosunkach. Bardzo mi się to podobało! Oczywiście gdzieś w tle przewijały się rodzinne tajemnice, sprytnie wplecione w mroczne zakamarki Bellmont, ale ja akurat skupiłam się na uczuciach dogłębnie pokazanych przez pisarza. Całokształt historii bardzo mi się spodobał i podziwiam autora, że potrafi prostymi słowami pisać o rzeczach ważnych. „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” bywa momentami naiwny, lekko infantylizujący, ale myślę, że taki był zamysł tej historii.

Język normalnie bym skrytykowała, bo nie przepadam za krótkimi zdaniami i prostymi konstrukcjami, ale w tej historii taki styl sprawdził się idealnie. By przekazać wartościową treść, Quick nie musi uciekać się do językowej ekwilibrystyki. On po prostu mówi i jego słowa, mimo że niewyrafinowane, to mają wartość. To wyjątkowy dar.

Charaktery wykreowane są dość dobrze. To na pewno interesujące i nieszablonowe osoby. Główny bohater wraz z przyjacielem zostali zestawieni na zasadzie przeciwieństw. Czy przyjaźń między tak różnymi osobami jest możliwa? Pisarz udowadnia że tak. Jedno traumatyczne doświadczenie może połączyć ludzi na zawsze. Russ to już w ogóle ewenement! Chłopiec naprawdę mocno przeżył śmierć rodziców i desperacko ucieka od rzeczywistości. Jego powolny powrót jest bolesny i chwilami miałam wrażenie, że ja sama chętnie bym się wypisała z rzeczywistości. Widząc zło tego świata, choćby na przykładzie Bellmont, bycie „Ziemianinem” wcale nie jest fajne. Wszystkie męskie charaktery zostały ciekawie i są wyraziści. Gorzej rzecz ma się z dziewczętami. Bellmont to męski świat i niewiele płci żeńskiej występuje na kartach książki. A jak już są to zostają naszkicowane po macoszemu. Mówię o Erin – jedynej kobiecie, która nie jest statystką robiącą sztuczny tłum. Erin jest odrażająco idealna. To uosobienie wszystkich damskich zalet. Dziewczyna to osoba pełna zrozumienia, akceptująca największe głupoty, dziwne zachowania swojego chłopaka, kłamstwa, zatajenia, pomaga, opiekuje się, leczy, chroni... Brak jej jakiejś negatywnej cechy. Jakiejkolwiek. Dziewczyna wydaje się robotem, a nie żywą, czującą istotą.

Reasumując „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” to wzruszająca i mądra powieść o wykluczeniu społecznym, radzeniu sobie z przeciwnościami losu, także o sile ludzkiego charakteru. Polecam głównie młodzieży, która wciąż czeka na bilet do Hogwartu. Starszym stażem czytelnikom też polecam, gdyż ta lektura wzbogacić może każdego. 

Dziękuję wydawnictwu Otwartemu!