Liczba stron: 512
Zainteresowania
Moyes są naprawdę szerokie. W swoich powieściach, oprócz romansu,
porusza tematyki tabu. W „Zanim się pojawiłeś” omawia problem
eutanazji i prawa do niej ludzi, którzy nie mogą się ruszać, w
„Dziewczynie, którą kochałeś” opowiada o wojennych romansach
między wrogami, a także o problemie odzyskiwania zrabowanych w
czasach wojny obrazów.
W
czterech niemieckich miejscowościach (Gallenbach,
Landshut,Inglostadt, Pfaffenhofen)
znajdują się pomniki ku czci miłości. Ja je tak nazwałam, bo
mnie to wzrusza. Pomniki te poświęcone są Polakom i Polkom,
którzy utrzymywali intymne relacje z Niemcami. Dobrowolnie. Z
miłości. Drugą
stroną medalu było to, co czyniono z Polkami na ziemiach polskich,
ale też we Francji i w Belgii. Hłasko opisuje bardzo dokładnie,
jak golono głowę
i zgwałcono dziewczynę butelką za kontakt z okupantem.
Akcja
toczy się dwutorowo. Opowiada o dwóch bohaterkach, które łączy
obraz „Dziewczyny którą kochałeś”. Obie bohaterki w pewnym
momencie dotyka odium niesławy. Zostają wyobcowane ze swoich
środowisk, a ludzie nimi gardzą. Sophie musi radzić sobie z
romantycznym zainteresowaniem swojego wroga. I choć sama go do tego
nie zachęca, to ludzie wiedzą swoje. Oskarżyli ją, wydali wyrok i
dokonują egzekucji – naraz. Liv po śmierci męża zmaga się z
problemami finansowymi. Gdy dowiaduje się, że posiada przedmiot
innej rodziny, ukradziony w czasie wojny. Jej mąż kupił obraz w
dobrej wierze i jest to dla niej po nim pamiątka po zmarłym. Gdyby
oddała obraz to otrzymałaby nie tylko rekompensatę, ale też
uchroniła swoje nazwisko przed ogólną społeczną niechęcią. Liv
nie chce jednak oddać obrazu. Czy warto aż tak poświęcać się
dla przedmiotu?
Postaci
są dobrze wykreowane, lecz nie do końca rozumiałam Liv. Jej
ogromne przywiązanie do „Dziewczyny którą kochałeś” było
wręcz obsesją, której nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Nie
rozumiałam jej poczynań. Sophie była dla mnie bardziej zrozumiałą
postacią. Zależało jej na obrazie, ale nie w tak opętańczy
sposób. Miała jasną, dla mnie, hierarchię wartości – najpierw
życie, bezpieczeństwo, pożywienie dla siebie i rodziny, potem
przedmioty.
Przeszkadzał
mi nagły przeskok między narracjami. Przez prawie pół książki
poznaję historię Sophie, a potem nagle przenoszę się do
współczesności. Zapewne miało to na celu urozmaicenie, ale
głównie mnie zirytowało. Bardzo. Wciągnęłam się w historię
Sophie, a nagle zostało to brutalnie przerwane.
Postacie
drugoplanowe zostały świetnie stworzone. Każda miała indywidualny
charakter i wiele wnosiła do powieści. W samej historii
przeszkadzały mi zadziwiające zbiegi okoliczności, niczym w
słabych komediach romantycznych.
Język
jest poprawny, chociaż, jeśli chodzi o warstwę przeszłości, to
nie został wystylizowany. Niemniej jest prosty, jasny, dostępny dla
każdego. Okładka jest estetyczna, ale jakie ma powiązanie z
treścią, to nie wiem...