piątek, 16 sierpnia 2013

Dziewczyna z lilią (filmowo)

„Pianę dni” od zamierzchłych czasów mam na mojej nieprzyzwoicie obszernej półce „chcę przeczytać”. Michael Gondry wyprzedził mnie i stworzył film typowo francuski. Piękny, oniryczny, barwny, zachwycający i duszący wręcz od natężenia środków artystycznych.  Gondry to marka sama w sobie. Wiedziałam, że po tym reżyserze mogę spodziewać się jedynie niespodziewanego.

Trailer zakłamuje rzeczywistość. Pokazał mi, że jest to historia miłosna przeznaczona dla wszystkich, a nic bardziej mylnego. To film dla miłośników surrealizmu, zwolenników francuskiego kina baśniowego, ale nawet ci muszą przygotować się na coś niezwykłego. W tym obrazie feeryczność została przerysowana i podniesiona do kwadratu. Ta ponad dwugodzinna uczta dla oczu skierowana jest także do znawców literatury, dla których poszukiwanie literackich tropów to chleb powszedni. 

„Dziewczyna z lilią” opowiada historię Colina i Chloe. Mężczyzna to przystojny wynalazca, dla którego życie jest rozśpiewanym snem. By dopełnić tej idyllicznej wizji Colin chciałby się zakochać. Na horyzoncie pojawia się pełna uroku Chloe i bohaterowie zaczynają dzielić ze sobą tę beztroską nierealną rzeczywistość. Niestety ich wspólna arkadia nie może trwać wiecznie. Dziewczyna zapada na tajemniczą chorobę – w jej płucu rośnie kwiat… Otoczenie zaczyna tracić przesycone barwy, wraz z kolejnymi złudzeniami.
 
filmweb



Prawdziwy świat w płynny sposób przenika się z surrealistycznymi wizjami. Magia splata się nierozerwalnie z rzeczywistością, tworząc bardzo spójną całość. Pierwszą część filmu, tę radosną i cukierkową, oglądałam z nieskrywaną ciekawością i pytaniem błąkającym się na ustach, co też jeszcze kryje się w nieokiełznanej wyobraźni reżysera i czym ma zamiar mnie zaskoczyć. A uraczył wieloma smaczkami – dzikie tańce przeczące prawom grawitacji, mysz, która wiedzie żywot, równolegle do bohaterów filmu, dzwonek do drzwi, zachowujący się niczym karaluch, książki zażywane jak narkotyki (oczywiście tylko Jean’a-Sola Partre). Dom Colina żyje, w sensie dosłownym. Oddycha, zmienia się, współodczuwa, ukazuje aktualne nastroje w nim panujące. Gdy zaczyna dziać się źle, przestrzeń czuje to i dopasowuje się do atmosfery, popada w ruinę wraz z bohaterami. I w tym życiu rodem z fantazji szaleńca następuje nagły zwrot akcji. Gondry gra kolorem. To barwa, a raczej jej stopniowy zanik, symbolizuje rychły rozpad świata. Z każdym kolejnym kolorem, który traci nasycenie, reżyser pokazuje, że z życia bohaterów ulatuje kolejne marzenie. Ten surrealistyczny kwiatek metodycznie i nieuchronnie traci swoje płatki, by zgnić na końcu i pozostawić świat przedstawiony w „Dziewczynie z lilią” bez jednego marzenia.

Podkreślanie przeze mnie zupełnego surrealizmu tego filmu jest nieprzypadkowe. Połączenie melodramatycznej miłości z odrealnioną rzeczywistością do granic groteski oraz ze scenami, które są czystą makabreską, może zadziwiać i odrzucać. W końcu nieczęsto można zobaczyć, w melodramacie pourywane kończyny. Film to przede wszystkim wielka inscenizacja przepełniona coraz to dziwniejszymi rekwizytami. 





Pierwowzór książkowy napisał Boris Vian, pisarz należący do francuskiej bohemy artystycznej. Napisana przez niego powieść to satyra na samego siebie, to wręcz dosłowne odniesienia do Jean’-Paul’a Sartre i wykpienie tego, jak on i jemu podobni byli odurzeni ideologią współtworzoną przez tego egzystencjalistę. To otumanienie Sartre idealnie zaprezentował Gondry, dokładając do tego idealną dozę czarnego, ponurego humoru.

Aktorzy idealnie spełnili się w rolach. Są niesamowicie realni w swoich pląsach po tamtej słodko-gorzkiej rzeczywistości. Urocza Audrey Tautou nadała Chloe wdzięk i dziewczęcą lekkość, zaś Roman Dubris genialnie wykreował Piotrusia Pana, jakim był Colin. Ich wspólne sceny są naprawdę magiczne, wręcz natchnione, widać między nimi subtelne połączenie, dzięki któremu święcie wierzyłam, że jedno nie może istnieć bez drugiego. Całość uzupełniona jest wspaniałą muzyką jazzową. Jednym z wielu artystów, których mogłam usłyszeć w filmie to Ellington.

 




„Dziewczyna z lilią” to piękna opowieść o miłości i przemijaniu, przesycona elementami surrealistycznymi. Tylko amatorzy takiej odrealnionej konwencji będą zadowoleni. W dziwnym świecie Gondry’ego i Viana odnajdą się nieliczni. I właśnie dla tej garstki widzów przeznaczony jest ten film, tylko ich zachwyci, pochłonie i wciągnie. Czasem słodko i zabawnie, innym razem makabrycznie i krwawo, ale zawsze inteligentnie i nieprzeciętnie.


22 komentarze:

  1. Jestem ciekawa tego filmu, aczkolwiek pewnie przeczytam wpierw książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach :) bardzo lubie Audrey i choćby dla niej chciałabym zobaczyć ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie jakiś film, który wzbudził we mnie szersze zainteresowanie. Mam nadzieję, że uda mi się go zdobyć i obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już jakiś czas temu widziałam zwiastun tego filmu i pomyślałam, że bardziej pokręconego filmu to ja chyba nie widziałam.
    Ale, skubany, ciągnie mnie do niego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... bardzo zaintrygowała mnie Twoja recenzja, chyba jest to film dla mnie i myślę, że niebawem go z przyjemnością obejrzę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Em jak napisałam w recenzji - zwiastun to zupełnie nic w porównaniu do filmu.

    OdpowiedzUsuń
  7. to chyba nie jest pozycja, która by mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłość w baśniowo-surrealistycznej odsłonie to coś, co ja bardzo sobie cenię. Wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi na ten film - trailer wydał mi się mało zachęcający, dobrze więc, że obejrzałaś i napisałaś tak pięknie o "Dziewczynie z lilią".

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo wszystko uważam, że to nie moje klimaty. Po co mam oglądać film skoro najprawdopodobniej go nie docenię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Koniecznie muszę obejrzeć! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa i filmu, i książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię Audrey Tautou, więc chciałabym zobaczyć jak sobie poradziła w tym filmie.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba muszę to obejrzeć, bo to kolejna pozytywna opinia, ale słyszałam też jedną negatywną od mojego przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj bardzo chcę obejrzeć ten film i wybacz mi, że nie przeczytałam całości recenzji, nie chcę by ktokolwiek i cokolwiek wpłynęło na mnie i na mój odbiór tego filmu, jak wreszcie się wybiorę do kina :)



    (PS Zmieniłam nazwę bloga na: http://anty---materia.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  15. Teraz to już MUSZĘ obejrzeć!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach jaką ja mam ochotę na film :D
    Nie wiem jak z książką, ale film obejrzę na pewno :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ponieważ bardzo lubię tę aktorkę, z przyjemnością zobaczę film:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z pewnością obejrzę ten film.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zakochana w Amelii, Dziewczynie z linią też nie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeszcze nie oglądałam tego filmu, ale być może kiedyś obejrzę. W każdym bądź razie lubię Audrey, bo uważam ją za całkiem niezłą aktorkę. Film trafia na moją listę.

    Tymczasem zapraszam na:
    http://our-kingdom-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzeba by było zapoznać się zarówno z książką jak i z filmem. :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).