wtorek, 6 maja 2014

„Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu” Kathryn Smith+ "Przywróceni" Jason Mott



Tytuł oryginału: The Girl in the Clockwork Collar
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki Steampunkowe tom 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 13 marca 2014
Liczba stron: 384

Kathryn Smith, znana także jako Kady Cross jest głównie blogerką, która tworzy własną biżuterie. Niestety, ta sensu stricto artystyczna praca nie uchroniła pisarki od tego błędu młodości, jakim jest pisanie książek. Całkiem możliwe, że „Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu ”nie trafiła w mój gust. Choćby dlatego, że przeznaczona jest dla młodszych panien, a ja spodziewałam się po niej lekkiego steampunku. Uważam, że nie ma nic lepszego niż książka umieszczona w czasach wiktoriańskich, typu „Protektorat Parasola”, dlatego też oczekiwałam czegoś równie dobrego. Niestety nie doczekałam się.

Epoka wiktoriańska. Manhattan zalewa fala gangów, a Finley rozpoczyna walkę wraz z innymi. Wraz z przyjaciółmi stara się uwolnić Jaspera z rąk szwarccharakteru tej powieści – Rene Danton. Gang wyrusza do Nowego Jorku, by uratować mężczyznę, a jednocześnie przedstawić czytelnikowi steampunkową rzeczywistość. Po ulicach biegają mechaniczne maszyny, a ponad bohaterami unosi się smużka pary wodnej. 

Generalnie całokształt fabuły mi się podobał. Akcja została dobrze zawiązana i byłam niesamowicie ciekawa, jak ich losy potoczą się dalej. Niestety pisarka podzieliła powieść na pół i pierwszą część zajmują losy postaci z zagadką kryminalną w tle, ale druga część skupia się głównie na uczuciach nastoletnich młodzieniaszków, co sprawia, że „Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu” spłyca się i wydawało mi się, jakby nie zawierała w sobie nic więcej ponad miłosne dzieje bohaterów. Młody wiek i ich skupienie na sprawach emocjonalnych sprawiło, że trudniej i radzić sobie ze swoimi uczuciami. Mnie to przeszkadzało.

Nie polubiłam zbytnio postaci. Są płascy, myślą tylko o własnych miłościach, zaś ich szczególne zdolności ujawniają się dość rzadko. Ich skrywane umiejętności nie pojawiają się często. Podobała mi się mroczna atmosfera wokół Finley i to, że tak jak mnie, pociąga ciemna strona mocy. Jej walki wewnętrzne są bardzo ciekawe i prawie zawsze wiedziałam jak protagonistka postąpi. Całkiem zacny był złoczyńca – posiada zalążki charakteru.

Nawet niezły był język powieści, choć bez szaleństw. Stylistyka tekstu byłaby całkiem przyjemna, gdyby nie to, że skupiała się na emocjonalnej stronie. Podobał mi się za to świat przedstawiony, choć nie został dostatecznie opisany. Steampunkowa rzeczywistość wydawała mi się wtórna i sądzę osobiście, że można było urozmaicić tamtą rzeczywistość. Niestety pisarka nie zainteresowała się tym i stworzyła nudny świat. 

Polecam tę książkę osobom, które lubią niezobowiązującą lekturę, pełną dziecinności i nudy. Do mnie niestety nastoletnie rozbuchanie uczuciowe nie przemówiło.
5-/10

***


tłumaczenie: Barbara Budrecka
tytuł oryginału: The Returned
wydawnictwo: Mira
data wydania: 20 listopada 2013
ISBN: 9788323890867
liczba stron: 400


Co byście zrobili, gdyby osoby, które kiedyś kochaliście – umarły, by potem do was wrócić?
Co czuć? Strach, przerażenie, odrazę, a może szczęście?
„Choćbyś się wściekał na świat,on i tak trwa.”
***
Podobała mi się ta książka. Okładka ciekawa, prosta i klasyczna. Zaś sama powieść posiadała ciekawą fabułę. Doskonale pokazuje różnorakie postawy, jakie przyjmują ludzie w różnych sytuacjach. Niestety czegoś w niej zabrakło. Czegoś szczególnego, co wprowadziłaby w postacie życie. Mimo wszystko jestem pod wrażeniem fabuły.

19 komentarzy:

  1. Skoro postacie są płaskie to już dla mnie bardzo wielki minus. Ponadto piszesz, że jest nudna i pełna dziecinności, a ja nie mam ochoty na tego typu książki, więc spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taką książkę to chyba tylko na plażę bym zabrała :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę mdłych powiastek o nastolatkach i ich wydumanych problemach. Pasuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam autorki i raczej nie jestem do końca przekonana do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że mając w pamięci moje oczarowanie wspomnianą przez Ciebie w recenzji serią "Protektorat parasola" kilkukrotnie zawieszałam w księgarni oko na "Dziewczynie...", jednak do tej pory jej nie kupiłam. Po przeczytaniu Twojej opinii wiem, że dobrze zrobiłam, gdyż rozczarowanie tą książką byłoby ogromne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach płaskie postacie... Nie, nie będę tracić czasu na tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałam, że to lepsza książka, która jednak niesie w sobie jakieś przesłanie... Szkoda, że okazało się inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, liczyłam na coś lepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi się już sama okładka nie podoba ("Nie oceniaj książki po okładce!") :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś strasznie chciałam przeczytać pierwszą część, ale gdy tylko pojawiły się negatywne recenzje - ta ochota mi przeszła.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Swego czasu ogromnie chciałam przeczytać tę serię, ale mój entuzjazm znacznie osłabł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Może, gdybym była młodsza...ale teraz ta powieść raczej mnie nie zachwyci;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Posiadam część pierwszą, lecz jeszcze jej nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba szkoda czasu na pakowanie się w tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skutecznie przekonałaś mnie, żeby omijać tę pozycję. :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzadko czytam ten gatunek, bo zwykle mnie nudzi wątek miłosny, więc raczej nie przeczytam, tym bardziej, że to seria.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam w planach pierwszy tom, jeśli mi się spodoba zabiorę się za ten. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na mnie takie historie też wrażenia nie robią. Chyba za stara jestem. :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).