wtorek, 30 stycznia 2018

Dzikie łabędzie.Trzy córki Chin - Jung Chang

Dzikie łabędzie.Trzy córki Chin - Jung Chang

„Dzikie łabędzie. Trzy córki Chin” Jung Chang

Całkiem prawdopodobne, że właśnie przeczytałam najlepszą książkę w 2018 roku. Podejrzewałam, że powieść ta przypadnie mi do gustu, nie podejrzewałam jednak, że do tego stopnia mną wstrząśnie i pochłonie. Stałam się częścią opisywanej rodziny i współodczuwałam wraz z nimi.

„Jednak jej największym majątkiem były krępowane stopy, zwane po chińsku „siedmiocentymetrowymi złotymi liliami”. Oznaczało to, że jej chód był jak „kołysanie się młodych pędów wierzby w wiosennych powiewach”, jak to ujmowali chińscy znawcy urody kobiecej. Widok kobiety kołyszącej się na krepowanych stopach miał działać na mężczyznę erotycznie, ponieważ jej bezradność budziła opiekuńcze uczucia w patrzącym”.

Miałam przyjemność poznać trzy pokolenia kobiet, których życia wpisują się w dramatyczną historię polityczną Chin.  Jung Chang tworzy opowieść o swojej babci, matce i o sobie samej, bardzo sprawnie pokazując jak życie ludzi zostało całkowicie podporządkowane politycznym machinom terroru. Pokazała także jak Chiny przekształcały się pod wpływem zmian politycznych. Chiny były wielkim buzującym tyglem napięć, konfliktów i wrogich frakcji, które walczą ze sobą o władzę i wpływy, nie przejmując się anonimowym człowiekiem, który cierpi. To anonimowemu człowiekowi autorka oddaje głos. Opisuje to dzięki przypadkowi swojej rodziny – ale co rodzina to osobny dramat. W małym preparacie badawczym, jakim jest jej rodzina, pokazuje losy całych Chin.

„Nawet okazywanie uczuć własnym dzieciom było źle przyjmowane — jako wyraz rozszczepionej lojalności. Każda godzina — o ile nie jadło się lub nie spało — powinna należeć do rewolucji i pracy. Wszystko, co nie było związane z rewolucją, jak na przykład noszenie dzieci na rękach, powinno trwać jak najkrócej„.
Książka ma sporą liczbę stron, ale jest to wskazane i bardzo słuszne posunięcie pisarki. Dzięki temu książka jest szczegółowa, wielowątkowa, opisująca dobrze atmosferę, zwyczaje, nastroje społeczne. Zupełnie inne było życie babci od życia chociażby jej córki, tym samym każda z tych kobiet przeżywała osobisty, prywatny i całkowicie osobne zdarzenia.  Nie dało się tego streścić w kilku słowach. Konieczne było dokładne oddanie atmosfery, tradycji i charakteru danego czasu. Wszystkie opisane kobiety zasługiwały na to, by potraktować je z czułością i zrozumieniem.  
„Zdolna kobieta potrafi zrobić posiłek bez żywności”.

Jednak to nie jest tylko smutna historia kobiet z tej rodziny. To także bardzo wnikliwy opis reżimu Mao Tse-tunga. Pokazane zostało jak kształtowała się boska cześć, którą otaczano wodza, opisane zostały polityczne machinacje, które prowadził, by utrzymać swoją bezwzględnej i prawie boską władzę. Jednak „Dzikie łabędzie. Trzy córki Chin” skupiają się także na niższych urzędnikach i pokazują, co nawet niewielka ilość władzy robi z niegodnymi jej ludźmi. Kampanie Mao zostały  wykorzystane przez nikczemnych urzędników do osobistych celów, często wendet. Kraj pogrążył się w chaosie, ponieważ nikt nie mógł ufać nikomu – dzieci odwróciły się od rodziców, mężowie od żon, każdy oczekiwał, że druga osoba jest donosicielem.

„… rodzice dziewczynki sprzedają wędzone mięso. Uprowadzi i zamordowali wiele małych dzieci. Sprzedawali je potem jako mięso królicze po ogromnie wysokich cenach”.

Połączenie tych dwóch aspektów  tj. bardzo prywatnych zapisków dotyczących życia kobiet z aspektem politycznym dotyczącym całych Chin sprawia, że książka niesamowicie wciąga i w ogóle nie nudzi. Wielka polityka niezbyt mnie interesuje, ale to że została ona sprowadzona do poziomu zwykłego człowieka, który czuje, myśli i cierpi, sprawia, że stała się przystępniejsza, groźniejsza zarazem, bo to zupełnie inaczej usłyszeć, że na skutek głodu wywołanego błędnymi poczynaniami Mao Tse-tunga zmarło 30 milionów ludzi, a co innego, gdy poznajesz ich imiona, znasz ich historię i obserwujesz jak umierają przez puchlinę głodową. Partia wchodzi w każdy aspekt życia człowieka. Ingeruje w to, jak ludzie spędzają wolny czas, w co chodzą ubrani. Matka Jung jest krytykowana za to, że zdarzyło jej się płakać, gdy była wyczerpana marszem. Nie wolno jej było także płakać po poronieniu – płacz był wymysłem burżuazji. Wszelkie naturalne odruchy takie jak rozpacz, śmiech, radość, smutek były wyrugowane z życia społecznego.

„Ojciec jest bliski, matka jest bliska, ale nikt nie jest tak blisko jak przewodniczący Mao”.

Każde wydarzenie z osobna wstrząsa i jest osobnym dramatem – straszne jest gdy czytamy o tym, jak babci Jung (nie miała nawet imienia, nazywano ją –drugą córką) krępowano stopy. Opis zmaltretowanych stóp jest bardzo dosadny. Okazało się, że takie stopy, mimo że śmierdziały, były silnym afrodyzjakiem. Kobieta poruszała się na zdeformowanych stopach bezradnie, przez co mężczyźni mogli poczuć się przy nich bardziej męsko.  Straszne jest to jak matka Jung jest katowana, by przyznała się do niezawinionych win. Po pewnym czasie wszystkie te nieszczęścia układają się w łańcuch ciągłego smutku. Matka była jednocześnie rozsądna, ale też oddana komunizmowi bezgranicznie. Przedstawiona była jako osoba mocno ideowo zaangażowana. Wszystko co robiła, czyniła dla wyższego dobra. Ojciec zaś był przede wszystkim działaczem partyjnym, a dopiero potem mężem i ojcem. Miał bardzo sztywne zasady moralne i był wręcz fanatycznie uczciwy, nawet jeśli od kłamstwa zależało jego życie, to wolał cierpieć katusze, niż zrobić coś przeciw sobie. Dzięki temu została pokazana także pewna prawda o partii – partia komunistyczna to nie tylko bezduszni, straszni sadyści. To także dobrzy ludzie, którzy chcieli lepszego świata. I nadal pewnie chcą. . Dramatyczne były także losy Jung Chang. Kobieta opisała fakt, że odebrano jej dzieciństwo. Nie mogła zbuntować się przeciwko rodzicom, nie mogła się zakochać w sąsiedzie, nie mogła być próżna i skupiona na własnym wyglądzie. Cała jej energia i jej rodzeństwa skoncentrowana była na tym, by ratować lżonych i bitych rodziców przed szaleństwem.

„Obelgi związane z kobietą mają w języku chińskim graficzny, obrazowy charakter: „czółenko” (od kształtu narządów płciowych), przelewająca się lampa olejowa (zbyt często się „puszcza”) i zdarty but (często używana)”.

Wielość osób i wydarzeń przedstawionych w „Dzikich łabędziach” nie powoduje chaosu. Ta mnogość buduje epickość fabuły i daje pełny obraz sytuacji chińczyków. Jeśli pojawiało się uczucie chaosu, to wynikało ono z faktu, że życie w Chinach w tamtym czasie było chaotyczne, nielogiczne – jednego dnia spokojnie pracujesz i spędzasz dni z rodziną, następnego dnia jesteś oskarżony o to, że jesteś „uczniem kapitalizmu” bez dowodów.

„Przyjm, proszę, moje przeprosiny, które przychodzą o całe życie za późno”.

Polecam osobom, które tak jak ja fascynują się losem jednostki w historycznych zawieruchach. Podczas wojen i przewrotów tak łatwo zapomnieć, że zamordowany człowiek miał imię, nazwisko, rodzinę i przyjaciół. I ktoś po nim płacze. To prawdziwa epopeja, ujmująca problemy jednostki i całego kraju jednocześnie. Mimo swojej objętości bardzo wciąga. Mocno zżyłam się z bohaterkami i przeżywałam wszystkie ich wzloty i upadki (a tych drugich było więcej). Wiele dowiedziałam się na temat historii Chin i dostałam wgląd w psychikę Chińczyków i lepiej rozumiem to, dlaczego poddali się reżimowi Mao Tse-tunga. Polecam! 10/10

16 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę bardzo dawno temu i pamiętam, że ogromnie mi się wtedy podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam, choć to nie do końca moja tematyka. Jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje, że już na początku roku trafiłaś na taką perełkę...ja nie wiem czy się skusze, całkiem nie moje klimaty - Chiny i polityka :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka z wątkami historycznymi to w moim przypadku jedynie zbiegi okoliczności. Jeśli przypadkiem na coś nie trafię to po prostu nie czytał, ponieważ żyję w przeświadczeniu, że czytając książki chcę odejść od realiów panujących na świecie, a nie się jescze w nie zagłębiać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś mnie tą książką, dopiszę ją do swojej listy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie nie dla mnie - nie lubię literatury azjatyckiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kiedyś na blogu pisałam, że mnie ta książka bardzo interesuje, ale wydaje mi się, że jak na razie za poważna tematyka dla mnie. Nie mam do tego chwilowo głowy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mówiąc szczerze chyba po raz pierwszy widzę ten tytuł, ale brzmi naprawdę ciekawie. Jeśli pozwolisz, podkradnę tytuł do swojego magicznego kajecicku.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać, że to przejmująca, ale i mądra książka - która pokazuje Chiny z perspektywy zwykłych ludzi, pamiętając, że ludzie są różni i na te same wydarzenia patrzą zupełnie inaczej. Zapisałam tytuł, chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam Twoją recenzję z emocjami na twarzy. Znam tytuł, ale nie czytałam i przyznam uczciwie nie miałam go w planach. Po Twojej opinii zastanawiam się czy nie popełniłam błędu, bo książka wydaje się rzeczywiście wyjątkowa. Dziękuję za materiał do rozmyślań!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem jej bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem pewna czy mam ochotę przeczytać tę książkę. Może kiedyś, jak trafi w moje ręce, ale jakoś strasznie się nie będę za nią rozglądała.

    OdpowiedzUsuń
  13. CHiny z ich bogatą historią są fascynujące, a dla polskiego czytelnika do tego egzotyczne. Myślę, ze sięgnę po tę powieść, jeśłi znajde ją w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).