środa, 17 lipca 2013

Lokatorka Wildfell Hall – Anne Brontë



Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 22 marca 2012
Liczba stron: 528

„Nie znoszę rozmów, podczas których nie następuje żadna wymiana myśli czy poglądów o nienawidzę dyskusji, z których nic dobrego nie wynika.”

Annie to najmłodsza z sióstr Brontë. Póki co jest to jedyna książka tej autorki, jaką dane mi było przeczytać, ale teraz mogę, z ręką na sercu, przyznać, że jestem fanką całej familii Brontë. 


Do Wildfell Hall wprowadza się tajemnicza kobieta z dzieckiem. Odcina się od lokalnego towarzystwa i wiedzie samotny żywot w pewnym oddaleniu od socjety. Ta jej alienacja wzbudza ogromne zainteresowanie. Wszyscy próbują dociec, kim jest nowa dzierżawczyni Wildfell Hall oraz tego, jaki bagaż doświadczeń na sobie dźwiga. Bo fakt że posiada mroczną historię jest dla każdego oczywisty. Szczególnie zainteresowany wyraża młody mężczyzna o imieniu Gilbert. Odmienność nowo poznanej kobiety pociąga go, a jej niedostępność szarpie struny jego wrażliwej duszy. Czy kobieta otworzy się przed Gilbertem.



Książka ogromnie mi się podobała! Akcja od początku mnie wciągnęła. Chciałam jak najprędzej odkryć tajemnice damy z dzieckiem. Dlaczego jest sama? Gdzie jej mąż lub kochanek? Dlaczego odcina się od ludzi? Te wszystkie pytania nurtowały mnie od pierwszych stron, dlatego też czytałam w niewiarygodnym tempie. Fabuła była nie tylko ciekawa, ale też logiczne skonstruowana mimo zmienności narratora.
Kreacje postaci są wyśmienite. Anne, podobnie jak jej siostry, posiada talent w analizie ludzkich charakterów. Dzięki temu stworzyła cały wachlarz różnorodnych bohaterów, którzy byli niesamowicie realni, w swojej niejednolitości. Powściągliwość głównej bohaterki budziła we mnie ciekawość. Im lepiej ją poznawałam, tym bardziej zrozumiałe stawały się dla mnie jej zachowania. Nie jest postacią jednowymiarową. Nie da się opisać w kilku zdaniach bogactwa jej charakteru. Podkreślę jeszcze pewną postać, która wzbudziła we mnie skrajne emocje, co jest jak najbardziej wskazane w książkach mianowicie pan Huntingdon. Obserwowałam jego przemianę wewnętrzną, która od początku była nieunikniona. Takich emocji nie wzbudził we mnie Gilbert. Dostrzegam u niego zalążki niezwykłości i nadprogramowej wrażliwości, ale to są dopiero zaczątki. Charlotte i Emily przyzwyczaiły mnie do mężczyzn wyjątkowych i wybijających się ponad przeciętność. Mówię oczywiście o intelektualnej nieprzeciętności. Anne poszła inną drogą.

„I kiedy widzę, że cała rasa ludzka (z kilkoma rzadkimi wyjątkami), idąc ścieżką życia potyka się, wpada w każdą możliwą pułapkę i łamie sobie kończyny na każdej przeszkodzie stojącej na drodze, czyż nie powinnam użyć wszystkich dostępnych mi środków, by zapewnić dziecku gładszą bezpieczniejszą drogę?”

Powieść napisana jest przepięknym językiem, który otwiera przed nami podwoje do umysłowości epoki wiktoriańskiej. W lekki sposób zanurzamy się w atmosferze ówczesnych czasów. Autorka ukazuje swój kunszt pisarski szczególnie w sporych objętościowo opisach pomieszczeń, krajobrazu i przeżyć wewnętrznych. Styl jest po prostu poezją. Pisarka namalowała czytelnikom przed oczami urzekające widoki Anglii. Piękny język idealnie skomponował się z intrygującą fabułą, tworząc powieść niezapomnianą.


„Nie mogę żyć sam, bowiem w samotności moja dusza nie daje mi spokoju.”


„Lokatorka Wildfell hall” porusza podobną tematykę, co dzieła pozostałych sióstr, a mówię tu o niskiej pozycji społecznej kobiety w XIX-wiecznej Anglii. Niewiasta należy do małżonka i to on decyduje o jej życiu. Jeśli zaś uwolni się spod domowego kieratu to zostaje potępiona przez grono miejscowych matron, ponieważ małżeństwo to instytucja święta. Mimowolny dreszcz przechodzi po plecach, gdy pomyśli się o tym więzieniu – a więziło się nie tylko ciało kobiety, ale także jej myśli. Z racji swojej płci jej poglądy i racje były deprecjonowane.
A teraz coś co wywołało moją delikatną irytację. Anna Brontë, najbardziej z wszystkich trzech pań, jest moralizatorska. Zarzuca czytelnika cytatami z Biblii i wyniosłymi mowami o religijnym wydźwięku. Owszem, wszystkie siostry były kobietami religijnymi, ale Anne chyba popadła w fanatyzm. Jednakowoż wybaczam jej i uznaję to za urok stylu pisarskiego autorki, a także zrzucam na karb epoki. 

„W ich płytkich duszach niema miejsca na wzniosłe myśli, a ich próżne umysły zadowalają się byle błahostką.”

Za przyjemność przeczytania tej niesamowitej powieści dziękuję:

32 komentarze:

  1. Świetna recenzja. Zachęca do przeczytania książki. Tym bardziej, że siostry Bronte intrygują.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój egzemplarz wciąż stoi na półce na przeczytanie takiego tomiszcza trzeba mieć czas. Już się cieszę na lekturę tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem nie dla mnie. Nie przepadam za klasyką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdążyłam już zapomnieć o tym tytule w natłoku innych. Mam nadzieję, że mimo sklerozy w końcu ją przeczytam, bo zapowiada się ogromnie ciekawie.
    A twórczość sióstr, a właściwie jednej, znam tylko ze świetnych "Wichrowych wzgórz".

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach dzieła sióstr Bronte, może i tą uda mi się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio ktoś mi ją polecał i mimo że to teoretycznie nie moje klimaty, tak np. "Wichrowe wzgórza" siostry tej pani są moją ulubioną powieścią. Więc może i ta przypadnie mi jednak do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tę powieść od dnia premiery wrzuciłam na swoją półkę: chcę w prezencie, ale jak widzę, zmuszona będę kupić ją sobie sama :) Czekam na impuls, by ją nabyć :) Twoja recenzja zachęca i gdyby nie to, że budżet zakupowy już mocno naciągnęłam, pewnie zaczęłabym jej szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę, ze dane Co było ją przeczytać. Ja osobiście bardzo lubię klasykę .

    OdpowiedzUsuń
  9. Meg Sheti, Emily i Annie piszą zupełnie różne książki. Choć czasy te same to zupełnie inna stylistyka i atmosfera.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może bym się skusiła, przekonuje mnie akcja tocząca się w XIX wieku. Rozejrzę się za nią.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie czytam!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna recenzja! Zachęciłaś mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tę książkę. Zresztą co tu dużo mówić, siostry Bronte wymiatają ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chcę przeczytać tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze nie czytałam żadnej książki spod pióra familii Bronte, po Twojej recenzji wiem, że to błąd i muszę to naprawić. Tylko mam obawy czy język mnie nie przerazi i nie sprawi, że będę chciała jak najszybciej odłożyć książkę...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciągle sobie uświadamiam jak wiele książek jeszcze przede mną :) a przyznam, że z siostrami Bronte nie miałam jeszcze okazji się spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  17. o siostrach Bronte czytałam same pozytywne opinie. mam nadzieję, że w końcu zaznajomię się z ich prozą.

    OdpowiedzUsuń
  18. mam problem z książkami z epoki, bo są dość specyficzne, ale staram się od czasu do czasu katować takimi powieściami, bo to jednak klasyka :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Klasykę bardzo lubię, więc z pewnością przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  20. W moim wypadku to sama przyjemność, nie zaś katowanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ach, bardzo chciałabym tę książkę przeczytać. Każda powieść sióstr Bronte wydawana przez Wydawnictwo MG jest wyjątkowa :) Chyba dzięki tym cudownym okładkom.

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę, że książka może mi się spodobać. Mam jednak co do niej pewne obawy, więc na razie wstrzymam się z lekturą. Wcześniej czy później jednak z pewnością sięgnę po "Lokatorkę z Wildfeel Hall" :)

    Zapraszam: im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie czytałam. A biorąc pod uwagę moje zainteresowanie tego typu literaturą, to duży błąd;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tej książki nie czytałam. Muszę nadrobić załegłości.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie czytałam tej książki, bo raczej nie przepadam za tym gatunkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię twórczość sióstr Bronte. Nie miałam jeszcze okazji czytać "Lokatorki...", ale wszystko przede mną. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Rzeczywiście w książkach Anny da się wyczuć tę religijność - ja miałam okazje poznać Agnes Grey, ale tam mnie te religijne wstawki i bogobojna bohaterka nie przeszkadzały, ba! to miało swój urok ;)
    Po Lokatorkę sięgnę na bank :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Też jestem fanką twórczości sióstr Bronte (tak samo jak Jane Austen), bardzo lubię XIX wiek w literaturze. Książkę chętnie przeczytam, historia powinna przypaść mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie przepadam za tym gatunkiem, ale może kiedyś zmienię zdanie - wtedy z pewnością będę pamiętać o tej pozycji :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Siostry Bronte omijałam do tej pory szerokim łukiem, ale widzę, że chyba czas to zmienić ;) "Lokatorkę z Wildfell Hall" z pewnością przeczytam, bo zachęca treścią i cudowną okładką. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mi również książka przypadła do gustu, chociaż muszę przyznać, że był taki moment, gdzie strony strasznie mi się dłużyły. Ale po chwili znowu trzeba było błyskawicznie czytać książkę, bo już nie mogłam się doczekać rozwiązania. :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).