poniedziałek, 25 lipca 2016

Nienasyceni - Meg Cabot

Jako mała dziewczynka wszędzie malowałam księżniczki w krynolinach i zaczytywałam się w serii „Pamiętnik księżniczki”. Marzyło mi się, że kiedyś przyjdzie do mnie człowiek z informację, że jestem zaginioną królewną jakiegoś małego państewka. Dlatego też z rozrzewnieniem wspominam tę autorkę. Popełniłam błąd, zbezcześciłam piękne wspomnienia.


„Nienasyceni” to najbardziej typowy romans paranormalny, jaki może istnieć. Nie ma w niej nic zaskakującego – wszystko można przewidzieć już po kilku pierwszych stronach. Powieść opowiada przygody Meeny Harper piszącej dialogi do popularnej telenoweli. Posiada także nadnaturalny dar – wie, kiedy ktoś umrze. W specyficznych okolicznościach poznaje rumuńskiego księcia Luciena. Co ich połączy? Czy to przypadkowe spotkanie może być zaczątkiem pięknej, ale niebezpiecznej miłości?
Kreacje postaci są bardzo przeciętne, nic specjalnego. Meena to typowa amerykanka w wieku średnim. Autorka usilnie próbuje nam wmówić, że ta idiotka ma jakieś życie wewnętrzne. Ale nie pani Cabot – ja sobie takich kocopołów wmówić nie dam! Widać, że pisarka przyzwyczajona jest do dziecięcego targetu, bo bohaterów „Nienasyconych” dojrzałymi nazwać nie można. Pomnę milczeniem kreacje wampirzego amanta – to ideał i tyle w tym temacie.
Książka miała być żartobliwa i zahaczać o pastisz gatunku. Nie wyszło. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć śmieszne żarty. A postaci mające z założenia być humorystyczne są jedynie irytujące – przykładem może być brat Meeny Jon. Trzydziestolatek bez pracy i perspektyw, żyjący na koszt swojej siostry, a jedyny jego wkład w życie rodzinne to okazjonalny żarcik niskich lotów.
Język był poprawny. Jak na autorkę książek z tak dużym stażem to odrobinę za mało. Powinna już sobie wyrobić charakterystyczny styl pisania. Jestem rozczarowana.
Akcja jest niezmiernie przewidywalna. Cabot poleciała taką sztampą, że aż mi się słabo robi. Fabuła jest przewidywalna i nie ma w sobie nic nowatorskiego. Końcówka odrobinę mnie zaskoczyła, ale ostatnie strony to za mało, by uratować całą książkę. Dodam jeszcze, że w książce nie ma scen erotycznych. Są one jedynie zasugerowane.
Czy mogę coś jeszcze dodać? Nie wydaje mi się. Książeczka jest płytka, ma w sobie niewiele treści. Nie polecam, chyba że zagorzałym fanom paranormal romace. 2/10

6 komentarzy:

  1. Mam podobne odczucia jak Ty... niestety ta książka Meg nie wyszła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że jest aż tak przewidywalna, niemal do bólu. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja podziękuję, to zupełnie nie dla mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam bardzo dawno temu, ale pamiętam, że wtedy przypadła mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tej autorki znam "Kiedy chłopak poznaję dziewczynę" i to była prawdę mówiąc strata czasu. Gdy tak przeczytałam Twoją opinię o "Nienasyconych" widzę, że jest tu podobnie. Szkoda tylko tych wspomnień i miłych skojarzeń z dawnych lat związanych z autorką.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Jestem ogromnie wdzięczna w uczestniczeniu w życiu mojego bloga.
Komentarze anonimowe będą kasowane (proszę o przedstawianie się).